Reklama

Żurkowski, Kupisz i spółka. W Serie B znów będzie biało-czerwono

redakcja

Autor:redakcja

30 stycznia 2020, 11:27 • 3 min czytania 0 komentarzy

Pamiętacie jeszcze czasy, kiedy polscy piłkarze wyjeżdżali do Serie B, a my cieszyliśmy się, że może któryś z nich się przebije i zrobi karierę? My na szczęście też już nie. Dziś we włoskiej ekstraklasie mamy tak duże grono Polaków, że na jej zaplecze nie zwracamy nawet uwagi. Tymczasem jednak nasza kolonia w drugiej lidze systematycznie się powiększa. Dziś liczy już sześciu piłkarzy, latem dołączy siódmy, mówi się też o transferze ósmego.

Żurkowski, Kupisz i spółka. W Serie B znów będzie biało-czerwono

Już za kilka chwil możemy być jedną z najliczniej reprezentowanych nacji w Serie B – obecnie zajmujemy ex aequo siódme miejsce. Do końca okienka nie zostało wprawdzie wiele czasu, ale gdyby tak nasi rezerwowi z klubów włoskiej ekstraklasy przenieśli się na jej zaplecze śladem Szymona Żurkowskiego, co tydzień oglądalibyśmy w tej lidze jakieś „polskie” starcia. Jak wygląda to w tej chwili?

– Patryk Dziczek i Paweł Jaroszyński w Salernitanie
– Tomasz Kupisz w Trapani
– Szymon Żurkowski w Empoli
– Przemysław Szymiński we Frosinone
– Kamil Bielikow w Ascoli, choć w tym przypadku mówimy raczej o kadrze Primavery

Wszystko rozkłada się dość równomiernie. Połowa tej brygady walczy o awans – Salernitana i Frosinone, połowa o ligowy byt – Empoli, Ascoli i Trapani. Niewykluczone, że kolonia powiększy się nawet, jeśli żaden „spad” z Serie A nie trafi na wypożyczenie last minute. Piotrek Wołosik pisał przecież, że do Trapani miałby przenieść się Filip Piszczek z Cracovii.

Włoskie kluby – nawet na zapleczu – potrafią przyzwoicie zapłacić, dlatego jest to kierunek dość atrakcyjny. Wystarczy spojrzeć na przykład Kupisza. Nie powiemy o nim, że podbija tę ligę, a jednak chłop od lat znajduje kolejne kluby i całkiem przyjemnie sobie żyje. Z dwojga złego lepiej zrobić sobie Giro d’Italia niż kursować między Kielcami a Suwałkami. Kupisz utrzymał się na tym poziomie tak długo, że dziś jest wśród… 100 zawodników z najwyższą liczbą występów w Serie B. Być może Adam Chrzanowski z Lechii Gdańsk właśnie dlatego stwierdził, że mimo że Ekstraklasy z ekipą Stokowca nie podbił, warto będzie spróbować zaczepić w Pordenone. A jak dobrze pójdzie, to zaczepi się w Serie A, bo beniaminek obecnie jest wiceliderem rozgrywek.

Reklama

Mimo wszystko jednak, po beniaminku rozgrywek awansu się nie spodziewamy. Zwłaszcza, że Serie B to liga, w której „dziwne wyniki” lubią się zdarzać. Podobnie będzie zapewne z Salernitaną – to klub Claudio Lotito, który szefuje też Lazio, więc można zakładać, że znajdą się drużyny, którym bardziej zależy na promocji. Z drugiej strony liczymy, że Dziczek czy Jaroszyński w przyszłym sezonie będą już grali w najwyższej lidze, więc w tym przypadku i tak wielkiej różnicy nie ma.

Gorzej sytuacja wygląda w klubach z dolnej części ligi. Trapani awansowało do Serie B razem z Pordenone, ale znajduje się na przeciwległym biegunie. Zarzucenie sieci na Polaków nie jest przypadkowe – klasyk zimowego mercato, czyli wszystkie ręce na pokład i ratujemy ligę. Podobnie jest w Empoli, które liczyło, że jeśli już opuści zaplecze Ekstraklasy to przednimi, a nie tylnymi drzwiami. Wjechał wagon z piłkarzami, na taczkach wyjechał za to trener – już drugi w tym sezonie. Żurkowski trafia więc na zupełnie nowy grunt nie tylko dla siebie, a dla całej drużyny. Tak czy siak w obydwu przypadkach czeka nas zacięta bitwa o ligowy byt, a dla byłego piłkarza Górnika taki chrzest bojowy może okazać się bardzo ważny w kontekście dalszej kariery w Italii.

My natomiast przez najbliższe pół roku będziemy musieli trochę częściej i uważniej przyglądać się rozgrywkom Serie B. Moda na Polaków w tej lidze wraca i coś czujemy, że niekoniecznie musi być ona przejściowa. Skoro włoskie kluby sięgają już po naszych rodaków, którzy w ojczyźnie pozostają niezauważeni (Chrzanowski, być może Piszczek), to wielu innych ustawi się w kolejce, czekając tylko na sygnał z zaplecza tamtejszej ekstraklasy. Nic dziwnego – mając perspektywy na karierę a’la ligowy dżemik, milej zajadać się spaghetti niż schabowym.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...