Reklama

Czy Odra zapomniała o transferach? „Nie potrzebujemy byle kogo”

redakcja

Autor:redakcja

24 stycznia 2020, 16:15 • 7 min czytania 0 komentarzy

Zimowa ofensywa transferowa i kluby zagrożone spadkiem to oczywiste połączenie. Przerażone wizją degradacji kluby ruszają na zakupy, co nie tyczy się tylko naszej piłki, tak jest po prostu wszędzie. No, prawie wszędzie, bo w gabinetach Odry Opole panuje błogi spokój. Odra rzutem na taśmę poprawiła swoją pozycję w tabeli, ściągnęła nowego trenera i… to by było na tyle. Sprawdziliśmy, czy w Opolu pamiętają, że w okienku transferowym nie trzeba tylko sprzedawać, można też kogoś kupić.

Czy Odra zapomniała o transferach? „Nie potrzebujemy byle kogo”

Jesień dla Odry Opole była jak jazda rollercoasterem. Zaczęło się fatalnie – od słabych wyników i kuriozalnego ultimatum dla trenera Mariusza Rumaka. Oczywiście nie przeszkodziło to w odpaleniu Arki Gdynia w Pucharze Polski, zgodnie z logiką polskiej piłki, ale generalnie było źle. Misji ratunkowej podjął się Piotr Plewnia, człowiek miejscowy, dobrze rokujący, jednak wciąż bez większego doświadczenia. Po połowie rundy Odra była na szarym końcu z trzema punktami na koncie.

Pięć meczów później dalej szorowała dno, mając pięć „oczek” straty do przedostatnich Wigier. W końcówce jednak udało wreszcie ruszyć z miejsca, a nawet dość nieoczekiwanie wrzucić szósty bieg. W cztery kolejki opolanie podwoili dorobek punktowy, dzięki czemu wiosną mogą poważnie myśleć o utrzymaniu. Klub wciąż co prawda stąpa po cienkim lodzie, ale:

– Udało się znaleźć trenera
– Są cztery punkty przewagi nad ostatnią drużyną
– Kibice odzyskali wiarę w zespół

Z taką bazą można startować do walki o utrzymanie z uśmiechem na ustach. Problem w tym, że w styczniu do fanów docierały jedynie hiobowe wieści. Po pierwsze odeszło dwóch najlepszych zawodników. Po drugie w kadrze został jeden ograny młodzieżowiec. Po trzecie Odra nie dokonała jeszcze żadnego transferu do klubu.

Reklama

Nie uważamy, że w Opolu nie ma dobrej paki. Wręcz przeciwnie, byliśmy w szoku, że mając jak na warunki pierwszej ligi niezłą kadrę, Odra musi bać się o ligowy byt. Ale mimo wszystko, kiedy widzimy, że transferów dokonał już nawet ledwo wiążący koniec z końcem GKS Bełchatów, Chojniczanka kompletuje armię zaciężną, nawet Wigry ściągają z emerytury byłego reprezentanta Szwecji.

A w Odrze cisza, najwyżej testy talentów z trzeciej ligi.

Postanowiliśmy więc zapytać u źródła, czy nawet utrata dwóch filarów nie podsunęła opolanom pomysłu, że może jednak warto sięgnąć po jakiegoś starego Słowaka wartościowego piłkarza, przed najważniejszą rundą w ostatnich latach.

***

Czy Odra zapomniała, że trwa okienko transferowe? Koniec stycznia, a klub jeszcze się nie wzmocnił.

Dietmar Brehmer, trener Odry: – Jesteśmy spokojni, mamy kilka pomysłów i czekamy na wartościowych zawodników. Jesteśmy też blisko pozyskania dwóch zawodników, którzy z nami trenują, dla których byłaby to duża szansa zaistnienia w pierwszej lidze. Chcemy pozyskać jeszcze dwóch dodatkowych zawodników, ale nie śpieszymy się. Mamy niezły skład i nie potrzebujemy brać byle kogo.

Reklama

Zawodnicy, o których teraz pan mówi to piłkarze z niższych lig. Patrząc na pozycję Odry w tabeli potrzeba chyba bardziej doświadczonych piłkarzy.

Bardzo wysoko oceniam naszą kadrę, choć pięciu zawodników od nas odeszło. Największą stratą jest Bartłomiej Wdowik, który był czołowym piłkarzem, pomijając już, że to młodzieżowiec, to po prostu bardzo wartościowy lewy obrońca. Liczyłem też, że zostanie z nami Martin Adamec. W ostatnich czterech meczach jesienią ci piłkarze zdobyli 10 punktów, udowodniając, że potencjał tej kadry jest duży. Jako pierwsze zimowe wzmocnienie można natomiast liczyć Mateusza Kuchtę, który dołączył późną jesienią, jako pierwsze zimowe wzmocnienie. Do niego dołączy ograny na pewnym poziomie Tomasz Weinzettel, który wzmocni rywalizację w bramce. Jeśli wypalą opcje, które mamy, to z takim składem powinniśmy sobie poradzić.

A co z młodzieżowcami? Zimą straciliście dwóch z trzech zawodników, którzy jesienią zaliczał występy.

W tej chwili są z nami Wróblewski, Wróbel i Pudlik. Najbardziej ograny jest Wróblewski, którego próbujemy na prawej obronie i nieźle się spisuje. Wróbel i Pudlik to piłkarze z akademii z dużym potencjałem. Faktycznie, nasze poszukiwania na rynku transferowym są mocno ukierunkowane na młodzieżowców.

Jakie konkretnie pozycje wymagają wzmocnienia?

Szczerze powiedziawszy, obecnie mając zdrowych wszystkich zawodników, to na wszystkie pozycje oprócz boków obrony mamy po dwóch piłkarzy. Możemy klasyfikować Kamila Słabego jako środkowego i lewego obrońcę, a Tomasa Mikinica jako uniwersalnego ofensywnego zawodnika. W razie czego jest on też w stanie grać na prawej obronie. Ale ogółem kierujemy nasze poszukiwania na boki obrony.

Czyli ofensywa pana zdaniem funkcjonuje dobrze?

Myślę, że tak. Patrząc na papierze, czy przez pryzmat ostatnich meczów w rundzie, potencjał ofensywny w Odrze jest. W ataku mamy Piecha i Skrzypczaka – życzę trenerom takiego wyboru na tej pozycji. W środku pola mamy Czyżyckiego, Boneckiego, Trojaka, Błanika, Janusa, Mikinica, Timmermansa… Środek jest bardzo fajny, tylko musimy się przygotować i znaleźć pomysł na ten zespół, dać mu rozwiązania, a oni wyjdą na boisko i będą nam zdobywali punkty.

To jaki w takim razie jest pana pomysł na Odrę?

Chcemy grać ofensywnie, nie będziemy myśleć tylko o defensywnych aspektach, choć zaczęliśmy od pracy nad nimi. Mamy nastawienie, żeby grać jak najwyżej, nie na hurra wysoko, ale żeby ta gra była zorganizowana. Chcemy być zespołem, który przez większość meczu panuje nad wydarzeniami na boisku, bardzo dobrze funkcjonuje w ataku pozycyjnym, ale też kiedy trzeba potrafi wykorzystać wolne przestrzenie i zbudować szybką kontrę.

Murowania nie będzie?

Na pewno nie. Zdarzą się mecze, w których będziemy nastawieni bardziej defensywnie, ale uważam, że różnica w posiadaniu 15 a 20 punktów jest bardzo duża. W tej chwili wszystko zależy od nas.

Jak się panu pracuje z zespołem w pierwszych tygodniach?

Jestem pod wrażeniem całego sztabu szkoleniowego, który jest rozległy, jak na warunki pierwszej ligi. To ludzie na wysokim poziomie, z którymi dobrze się współpracuje. Musimy jednak przygotować na cięższe momenty, bo wiemy, że liga nas zweryfikuje. Jeśli chodzi o zespół mamy już stałą kadrę, choć liczymy się, że ktoś jeszcze może odejść. Na ten moment współpraca przebiega naprawdę bardzo fajnie, nie chcę tutaj używać górnolotnych słów, ale wszystko dobrze funkcjonuje, to inteligentni i pracowici zawodnicy. Prowadzimy rozmowy i niedługo jakieś informacje transferowe się pojawią, ale nie czuję presji. Staram się odsiać pierwsze propozycje, bo liga jeszcze wróci ze zgrupowań i będą przetasowania na poziomie Ekstraklasy, więc na wzmocnienia mamy jeszcze czas. Oczywiście może się okazać, że to nasz błąd, ale nie sądzę.

Dość odważnie pan do tego podchodzi, mówi pan, że nie czuje presji, ale jednak Odra jest zagrożona spadkiem. Nie boi się pan, że kibice stwierdzą, że jest pan zbyt pewny siebie?

Ta pewność siebie wynika z tego, że poznałem ten zespół. Jeśli uznałbym, że ten potencjał zagraża temu, żeby się utrzymać w lidze, reagowałbym inaczej. Jestem bardzo spokojny, wiem ile ryzykujemy, ale niech mi pan wierzy – praca z tym zespołem jest dla mnie bardzo przyjemnym wyzwaniem. Presja zwiększy się zapewne przed meczami ligowymi.

Wydaje się, że wiosną największym wyzwaniem będą dla was wyjazdy. Jesienią Odra wygrała na nich tylko dwa razy, a teraz zagracie z trudniejszymi rywalami.

Mamy po siedem meczów u siebie i na wyjeździe, można kalkulować, że statystycznie częściej wygrywa się w domu, ale chcę, żebyśmy więcej punktów przywozili z wyjazdów, mimo że teoretycznie łatwiejsze mecze czekają nas u siebie. Nie ma reguł, nie daję się zwieść pozorom, że jak zespół z dołu tabeli do nas przyjeżdża, to łatwiej o wygraną. Musimy popracować mentalnie nad przygotowaniem do wyjazdów, nie mamy też tak dalekich podróży, może poza Olsztynem, wszystko gramy na południu, więc chcemy popracować nad lepszą logistyką. Każdy szczegół ma znaczenie, mam doświadczenie z Ekstraklasy, wiem jak to funkcjonuje i pewne korekty można wprowadzić. Wybór hotelu, godziny wyjazdu, treningu – to wszystko jest ważne. Nie miałem co prawda sygnałów, że źle to wyglądało, ale postaramy się to poprawić.

Pracował pan jako asystent w Pogoni Szczecin, więc zna pan rynek Ekstraklasy. Ta wiedza przyda się przy planowaniu transferów?

Niektórzy zawodnicy sondują sobie możliwości gry w Ekstraklasie i pierwszej lidze i okazuje się, że dla nich łatwiej będzie przebić się tutaj. Mamy dużo ofert, a moja wiedza jeśli chodzi o skauting poszczególnych zawodników, wiedzę, jak funkcjonowali w danym zespole, nam się przydaje.

Nikt nie wciśnie panu tak zwanych spadów.

Dlatego samo to, że ktoś jest w Ekstraklasie nie wystarczy. Weryfikujemy bardzo szybko takie propozycje, chcemy ludzi ambitnych, głodnych wyzwań. Takich, którzy będą przygotowani na ciężkie momenty, bo wiemy, że to nie będzie łatwa droga. Takich, którzy są dobrze przygotowani mentalnie.

A czy jest szansa na wzmocnienie bezpośrednio z Pogoni?

Są takie opcje, jest tam grupa młodych ludzi, która może zostać w klubie, jest też taka grupa, która jest zawieszona pomiędzy pierwszą, a drugą drużyną czy zespołem CLJ-ki. Kilka takich głosów miałem, czy to od ludzi, którzy teraz są w Pogoni, czy to wywodzących się z jej akademii. Znam to środowisko bardzo dobrze i to też można uznać za plus mojej osoby, bo wiemy, że Pogoń to jedna z lepszych akademii w Polsce.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...