Reklama

Huddersfield znowu zebrało manto, Grabara w ogniu krytyki

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

02 stycznia 2020, 13:19 • 6 min czytania 0 komentarzy

Huddersfield Town z Kamilem Grabarą w bramce grało wczoraj bardzo ważne spotkanie ligowe ze Stoke City. Oba zespoły szwendają się w okolicach strefy spadkowej Championship. Oczywiście do końca sezonu jeszcze bardzo daleko, ale punkty zdobyte bądź pogubione w starciach z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie mogą mieć w końcowym rozrachunku naprawdę spore znaczenie. Na nieszczęście Polaka, zwycięsko z tej konfrontacji wyszli goście ze Stoke. Ekipa z Kirklees Stadium przerżnęła u siebie 2:5, a polski golkiper – najdelikatniej rzecz ujmując – nie popisał się przy jednym z trafień dla „Garncarzy”.

Huddersfield znowu zebrało manto, Grabara w ogniu krytyki

Po dwudziestu sześciu seriach spotkań Huddersfield zajmuje zatem w tabeli dwudziestą lokatę. Stoke plasuje się pięterko niżej. Przewaga „Terierów” nad strefą spadkową jest jeszcze bezpieczna. Pięć oczek zapasu nad dwudziestym trzecim w stawce Wigan. No ale nacisk w tym przypadku należy położyć na słowie „jeszcze”. Pięć punktów w tak szalonej lidze jak Championship nie gwarantuje spokoju ducha.

A już się wydawało, że Huddersfield zaczyna definitywnie wychodzić na prostą. Grudzień dla tego zespołu zaczął się wprawdzie od porażki 0:2 z Leeds United, lecz to był mimo wszystko wynik do zaakceptowania. Ekipa Marcelo Bielsy znajduje się w samym czubie tabeli i walczy o bezpośredni awans do Premier League, jest w tym sezonie po prostu o dwa poziomy mocniejsza. Potem „Teriery” się trochę rozkręciły – zwyciężyły na wyjeździe z Charltonem (1:0), zremisowały z Wigan (1:1) i pokonały przed własną publicznością Nottingham Forrest (2:1). Później przyszedł czas na drobną wpadkę w starciu z Middlesbrough (0:1), momentalnie jednak zatuszowaną triumfem nad Blackburn Rovers (2:1). Jak na zespół z dolnych rejonów tabeli – bardzo rzetelne punktowanie.

Przypomnijmy, że Huddersfield na początku rozgrywek potrafiło zanotować passę dziewięciu meczów bez zwycięstwa w lidze. W tym ponosząc siedem porażek. „Teriery” po trzynastu ligowych kolejkach tkwiły niemalże na dnie tabeli.

Screenshot_2020-01-02 2019–20 Huddersfield Town A F C season - Wikipedia

Reklama

Klęska ze Stoke natychmiast przywołała wspomnienia tamtych ponurych chwil. Demony wróciły. Zwłaszcza, że podopieczni Danny’ego Cowleya przyjęli od rywali piątkę w plecy. W całej lidze są tylko cztery drużyny, które straciły jak dotąd więcej goli od Huddersfield.

Część kibiców winą za ten stan rzeczy obarcza Kamila Grabarę.

Eksplozja niezadowolenia odnośnie postawy 20-letnie bramkarza nastąpiła w obozie „Terierów” właśnie po ostatnim spotkaniu ze Stoke. Gospodarze na początku drugiej połowy tego starcia wyszli już na prowadzenie 2:1, ale ostatecznie, jako się rzekło, przegrali 2:5. Jednym z głównych winowajców tej bolesnej klęski rzeczywiście był młodzieżowy reprezentant Polski, który przy stanie 2:2 zdecydował się na niepotrzebne piąstkowanie piłki i w efekcie sprezentował oponentom gola. Grabara wyleciał daleko na przedpole, ale wszystko sobie źle przekalkulował i nie zdołał porządnie wyekspediować futbolówki. Zanim wrócił do bramki, piłka trzepotała już w siatce. Ewidentny babol, o który mieli chyba nawet do Polaka pretensje jego koledzy z zespołu, bo kamery uchwyciły ożywioną dyskusję Grabary z jednym z obrońców Huddersfield. Nie wyglądało to na sympatyczną pogawędkę o prezentach znalezionych pod choinką.

Po tym trafieniu „Teriery” kompletnie się już posypały. Przede wszystkim mentalnie, co chyba szczególnie mocno rozwścieczyło kibiców. Absolutnie zdegustowanych taką postawą zespołu, który dopiero co występował przecież na poziomie Premier League.

Czy wściekłość na Grabarę ma swoje uzasadnienie?

Reklama

Cóż – powyższy skrót jest dla Polaka bezlitosny. Kamil nie tylko zawalił kluczową bramkę, ale i przy pozostałych nie pomógł drużynie. Oczywiście nie można powiedzieć, by reszta goli obciążała tylko jego konto, jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że to wcale nie były sytuacje nie do obrony. Poza tym – nie był to też dla Grabary pierwszy nieudany występ w tym sezonie Championship. Ostatnio w mediach społecznościowych furorę robiła kompilacja jego wpadek, kiksów i nieudanych interwencji. Oczywiście poskładana na maksa złośliwie, ale przecież nie były to sytuacje wyssane z palca albo komputerowo wykreowane, tylko jak najbardziej prawdziwe.

Wspominaliśmy wyżej między innymi o niedawnym remisie Huddersfield z Wigan. Tam również polski golkiper straszliwie nawywijał, popełniając okropną pomyłkę przy wyprowadzeniu futbolówki.

Na dokładkę można jeszcze wspomnieć starcie Huddersfield z Millwall, również okraszone wyjątkowo widowiskową wpadką Grabary.

Statystycznie Polak nie wypada aż tak źle, jak sugerowałyby powyższe filmiki. Mecz ze Stoke był w jego wykonaniu rzeczywiście tragiczny – współczynnik xCG (spodziewana liczba straconych bramek) Huddersfield wyniósł w tym spotykaniu 2,32, tymczasem Grabara przyjął od „Garncarzy” aż pięć sztuk. Jakkolwiek spojrzeć – katastrofa. Z drugiej strony, patrząc na sprawę szerzej, młodzieżowy reprezentant Polski całkiem przyzwoicie wypada na tle pozostałych bramkarzy Championship, jeżeli chodzi o grę na linii. Jeśli spojrzeć po prostu na liczbę skutecznych interwencji, na razie statystycy z serwisu Wyscout naliczyli ich Grabarze 57, przy 99 uderzeniach oddanych na jego bramkę. To trzynasty wynik w lidze. Ani znakomity, ani beznadziejny. Ot, średniawka.

Ale takie suche liczby nigdy nam wszystkiego o grze bramkarza nie powiedzą, bo nie uwzględniają przecież ani fatalnej gry na przedpolu, ani złych wykopów, ani pustych przelotów, ani niepewnego ustawienia. A z tym wszystkim Grabara ma bardzo wyraźne kłopoty. Jego niezaprzeczalnym atutem jest kapitalny refleks i smykałka do świetnych, instynktownych robinsonad.

Tego też cyferki nie oddają – Grabarze zdarzają się parady naprawdę światowej klasy. Ale to jest tylko część bramkarskiego rzemiosła.

Poza tym, w przypadku golkiperów niezwykle ważny jest – nazwijmy to – wizerunek. Jeden spektakularny babol zapisuje się w pamięci widzów znacznie mocniej niż kilka solidnych, bezbłędnych spotkań. Łatkę golkipera-nieudacznika bardzo trudno z siebie zerwać. Wystarczy spojrzeć, jak wiele lat zajęło to Łukaszowi Fabiańskiemu. Którego dzisiaj już nikt nie nazwie „Flappyhandski”, ale odbudowa zszarganej reputacji na pewno nie była procesem miłym i prostym.

Trudno się zatem dziwić, że na głowę Polaka sypią się gromy. Już po wpadce z Wigan golkiper stał się obiektem wielu krytycznych uwag kibiców, aczkolwiek wtedy naprawdę twardo w jego obronie stanęli trener i koledzy z zespołu. Manager Danny Cowley stwierdził w pomeczowym wywiadzie: – Kamil to młody chłopak, będzie popełniał błędy. To typowe dla młodych bramkarzy. Na pewno wyciągnie z tych pomyłek lekcję, bo nie mam wątpliwości, że w przyszłości to będzie topowy golkiper. Gdyby miał już etap popełniania tych błędów za sobą, grałby już w Liverpoolu, prawda? Ale Liverpool słusznie wysłał go do nas, żeby mylił się tutaj i czerpał z tego naukę.

Fani „Terierów” są jednak wyraźnie zdania, że Grabara powinien sobie znaleźć inną szkołę bramkarskiego fachu.

Screenshot_2020-01-01 grabara — wyszukiwarka Twittera Twitter

– Grabara to jeszcze dziecko. Nie nasze dziecko, ale staramy się mu pomóc, dając czas którego potrzebuje i doświadczenie, które jest niezbędne w rozwoju – cierpliwie tłumaczył Cowley. Choć po meczu ze Stoke manager był już wyraźnie rozczarowany: – Nasz młody Kam fatalnie to sobie obliczył, wychodząc tak daleko… Po prostu nie musiał. To był skraj pola karnego, obrońcy mieli sytuację pod kontrolą. Nie wiem co mu strzeliło do głowy, żeby tak daleko wybiec. Ale wybiegł.

To wypowiedź cytowana przez portal Exminer Live. Bezpośrednio po końcowym gwizdku Cowley był jeszcze bardziej zniesmaczony: – Nie wiem, co Kam sobie myślał. Jest młody. Ale nie może wciąż popełniać błędów.

Pytanie, jak polski bramkarz tym razem zareaguje na lawinę krytyki. Można mniemać, że Cowley na razie jeszcze z niego nie zrezygnuje i w kolejnym spotkaniu ligowym Kamil znowu dostanie szansę gry od pierwszych minut. Choć fani żądają minut dla Ryana Schofielda – dwudziestoletniego wychowanka Huddersfield, który pełni w tym sezonie rolę drugiego bramkarza „Terierów”. Jak dotąd Grabara opuścił jednak tylko jeden mecz ligowy, zresztą z powodu choroby. Po ostatniej wpadce z Wigan rozegrał natomiast znakomite spotkanie przeciwko Nottingham Forrest, popisując się kilkoma wspaniałymi interwencjami.

Najbliższa okazja do zrehabilitowania się – albo 4 stycznia w Pucharze Anglii przeciwko Southampton, albo 11 stycznia w lidze przeciwko Barnsley.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Niemcy

Kłopoty kadrowe Bayernu przed półfinałowym meczem Ligi Mistrzów

Piotr Rzepecki
0
Kłopoty kadrowe Bayernu przed półfinałowym meczem Ligi Mistrzów

Anglia

Anglia

Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Bartek Wylęgała
0
Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu
Anglia

Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Bartosz Lodko
1
Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Komentarze

0 komentarzy

Loading...