Reklama

Ekspansja Red Bulla postępuje. W Brazylii rodzi się nowy RB Lipsk?

redakcja

Autor:redakcja

01 stycznia 2020, 20:05 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kluby spod znaku Red Bulla coraz mocniej rozpychają się łokciami na światowym rynku. Austrię podbili bez brania jeńców, w Niemczech wielka dwójka z Dortmundu i Monachium coraz wyraźniej czuje na plecach oddech ekipy z Lipska, a lada dzień Brazylijczycy przekonają się o sile koncernu napoi energetycznych. RB Bragantino zameldowało się już w tamtejszej ekstraklasie i planuje namieszać w stawce brazylijskich gigantów.

Ekspansja Red Bulla postępuje. W Brazylii rodzi się nowy RB Lipsk?

Impet, z jakim Red Bull wszedł do klubowego futbolu niektórych może mierzić, a innych krzepi i raduje. Nie chcemy po raz setny rozstrzygać czy zaoranie historii Austrii Salzburg było morderstwem na przywiązaniu kibiców do lokalnego klubu. I czy projekt RB Lipsk to powiew świeżości na kiepskawym wschodzie Niemiec. Niemniej temat wchłaniania przez koncern klubów z wieloletnią historią, przemalowywanie ich na modłę mądrych głów i promocja napojów energetycznych przez późniejsze sukcesy wraca jak bumerang. W Brazylii miało być inaczej – tam w 2007 roku Red Bull stworzył klub od podstaw.

Problem w tym, że projekt RB Brasil nie wypalił. Nie przeszedł – tak jak niemiecki brat – jak burza przez niższe ligi, nie robił postępu, nie kolekcjonował awansów. Po dwunastu latach tułania się po niższych ligach brazylijskich w austriackiej siedzibie firmy zapadła decyzja, że lepiej wdrożyć wariant niemiecki niż powtórzyć historię z Ghany. Wielu z was może tego wątku nawet nie kojarzyć, ale tak – Red Bull też próbował przebijać się w Afryce. Tam po kilku latach funkcjonowania klubu trzeba było go zamknąć, bo projekt nie szedł w dobrą stronę. Austriacy obawiali się, że w Ameryce Południowej może skończyć się tym samym. I na początku zeszłego roku zdecydowali się na fuzję z drugoligowym Club Atletico Bragantino.

Do Bragantino przetransferowano najlepszych zawodników z RB Brasil, przeprowadzono kilka ciekawych wzmocnień i postawiono jasny cel – awans do Serie A, najwyższej klasy rozgrywkowej w kraju. I udało się od razu – w listopadzie dziecko Red Bulla z wyraźną przewagą nad resztą stawki wywalczyło awans. Na boisku w Bragancy piłkarze z dwoma bykami na przodzie koszulek cieszyli się z pierwszego poważnego sukcesu nowych właścicieli z Europy. – Pierwszy cel został zrealizowany. Ale nie zatrzymujemy się. Gdy wchodziliśmy do Bragantino postawiliśmy sobie za punkt honoru, by w ciągu pięciu następnych lat zagrać w Copa Libertadores – mówili w mediach ludzie Red Bulla tuż po awansie.

Za tym projektem stoi rzecz jasna gigantyczna kasa. Według brazylijskich mediów budżet klubu Red Bulla jeszcze w drugiej lidze przewyższał większość ekip z najwyższej klasy rozgrywkowej. Tuż po awansie przeprowadzono intensywny remont na stadionie i powiększono pojemność obiektu do 20 tysięcy miejsc. Ciągle rozwijana jest baza treningowa, obiekty akademii (częściowo przeniesiono do Bragancy struktury z RB Brasil) oraz całe zaplecze. W Brazylii ma być tak, jak w Europie – akademia Red Bulla zmierza do statusu topowej szkółką w regionie. – Zdajemy sobie sprawę z tego, że w tym kraju możemy znaleźć mnóstwo talentów, ale musimy zapewnić im doskonałe warunki do trenowania, by nasi juniorzy byli gotowi do rywalizacji na najwyższym poziomie. Nie tylko w Brazylii, ale również w Europie – tłumaczą władze CA Bragantino.

Reklama

JAK RED BULL SAZLBURG STAŁ SIĘ STAWEM HODOWLANYM DLA KLUBU Z LIPSKA?

Właściwie już nie „władze CA Bragantino”, a „władze RB Bragantino”. Niedawno zmianie uległa umowa Red Bulla z miejscowym klubem co do nazwy i całego brandingu zespołu. Początkowo austriacki potentat zapowiadał, że nie zamierza wchodzić z buciorami na karty historii Bragancy. – Nie chcemy zmieniać nazwy klubu – mówił w kwietniu Thiago Scura, dyrektor sportowy RB Brasil, który odpowiada za interesy piłkarskiej części „Czerwonych Byków” w Ameryce Południowej. Ale wraz z początkiem 2020 roku fraza „Club America” została wykreślona z nazwy drużyny. Zastąpiły ją dwa słowa, które znamy z marketowych lodówek. Wiadomo jakie.

Oczywiście polityka transferowa brazylijskiego projektu nie odbiega w żadnym stopniu od tej, którą panowie od puszek wprowadzili w Lipsku czy Salzburgu. Filary są identyczne – rozbudowana siatka skautingowa, akademia, ściąganie piłkarzy poniżej 23 roku życia, gra zespołem o jednej z najniższej w lidze średniej wieku. Zerkamy na ostatnie ruchy transferowe RB Bragantino, a tam 19-letni napastnik wyciągnięty z Atletico Mineiro. Za moment kupienie 18-letniego Ekwadorczyka z Independiente del Valle. Bo skauting klubu nie ma się ograniczać wyłącznie do Brazylii – „Czerwone Byki” chcą sprowadzać do siebie najzdolniejszych zawodników z całej Ameryki Południowej. A jeśli już ich ściągną, ograją i wypromują, to bardzo chętnie pomogą im w adaptacji do gry w Europie. Na przykład sprzedając ich do pewnego klubu w Austrii. Albo w Niemczech.

Sami jesteśmy ciekawi tego, jak będzie wyglądać przyszłość redbullowego klubu w Brazylii. Wielcy gracze tamtejszej piłki to nie są ogórki do rozstawiania po kątach, raczej wątpimy w szybkie wprowadzenie w życie planu, jaki powiódł się w lidze austriackiej. Zdecydowanie bardziej prawdopodobne wydaje nam się rozwiązanie niemieckie, czyli szybkie doskoczenie do czołówki ligi, ale bez natychmiastowego odstawiania rywali. W futbolu wszystko rozbija się o dwie rzeczy – hajs i mądre zarządzanie. Kasę w Red Bullu mają, a know-how wypracowują.

Reklama

Właściwie pozostaje nam czekać tylko na pierwszego zawodnika, który wychowa się w brazylijskim Red Bullu, okrzepnie w austriackim Red Bullu, zostanie gwiazdą w niemieckim Red Bullu i pojedzie spijać śmietankę przed emeryturą w amerykańskim Red Bullu.

fot. Twitter/RB Bragantino

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...