Reklama

„Wilki” znów zagryzły City, w Liverpoolu już chłodzą szampany

redakcja

Autor:redakcja

27 grudnia 2019, 23:29 • 3 min czytania 0 komentarzy

Oferta na piątkowy wieczór była dla piłkarskiego kibica nad wyraz uboga, w zasadzie nie mieliśmy alternatywy dla meczu Wolverhamptonu z Manchesterem City, kończącym 19. kolejkę Premier League. I dobrze, bo emocji przeżyliśmy tyle, że nasz apetyt został w pełni zaspokojony, niczego więcej dziś już nie potrzebujemy. Rewelacyjne „Wilki” po raz drugi w tym sezonie zagryzły Manchester City, sprawiając wielką radość nie tylko swoim kibicom, ale również fanom Liverpoolu. 

„Wilki” znów zagryzły City, w Liverpoolu już chłodzą szampany

Jeżeli „The Reds” przez najbliższe tygodnie wybitnie czegoś nie zawalą, to w lutym będą mogli już skupiać się na Lidze Mistrzów, bo na krajowym podwórku wszystko stanie się jasne. W tym momencie ekipa Juergena Kloppa ma 13 punktów przewagi nad Leicester i 14 nad City, a pamiętajmy, że do rozegrania został jej zaległy mecz z pałętającym się na dole tabeli West Hamem. Wygląda na to, że osłodzenie przegranego po niesamowitej walce wyścigu z MC w ubiegłym sezonie, nadejdzie szybciej niż nawet sami się na Anfield spodziewali.

A przecież Manchester City miał dziś wszystko w swoich rękach. Mimo że bardzo szybko zaczął grać w dziesiątkę, bo Ederson okazał się bramkarzem o bardzo małym rozumku wychodząc poza pole karne do Diogo Joty, to przecież potem prowadził już 2:0. Los zdawał się gościom sprzyjać. Rui Patricio obronił pierwszy rzut karny wykonywany przez Raheema Sterlinga? Nie ma problemu, powtarzamy, kilku zawodników za szybko znalazło się w obrębie szesnastki.

sterling powtorzony karny

Sterling przy drugim podejściu znów został rozczytany przez Patricio, ale tym razem mógł również dobijać i piłka wreszcie znalazła się w siatce. „Wilki” dominowały, starały się, tyle że w gruncie rzeczy biły głową w mur. Tymczasem piłkarze Guardioli zaraz po zmianie stron pięknie skontrowali, Sterling spokojnie wykorzystał sytuację sam na sam i w normalnych okolicznościach byłoby po meczu.

Reklama

To jednak nie były normalne okoliczności. Najlepsze dopiero się zaczynało.

Adama Traore z jakichś względów upodobał sobie lanie Manchesteru City. Gość, który przez cały zeszły sezon uzbierał po jednym golu i asyście, w tym po dwóch meczach przeciwko mistrzowi ma trzy bramki i asystę. Wreszcie imponuje nie tylko posturą egzekutora długów. To on wysłał sygnał do odrabiania strat, nie dając szans Claudio Bravo precyzyjnym uderzeniem sprzed pola karnego. Gol kontaktowy padł bardzo szybko, gospodarze nie mieli zbytnio czasu, żeby rozpamiętywać otrzymanie drugiego ciosu. I chyba to był klucz.

„Wilki” poczuły krew, a ich potencjalna ofiara straciła pewność siebie. Rasowy drapieżnik w takim układzie już szczęk nie rozluźnia. Najpierw Traore zdemolował Mendy’ego przy linii końcowej i wyłożył piłkę do Raula Jimeneza, a w finalnej akcji dla odmiany Meksykanin pięknie asystował piętą wbiegającemu do środka Doherty’emu, który wykonał wyrok. Szał ciał na Molineux. „The Citizens” jeszcze mogli wyjść z tego z twarzą, w doliczonym czasie Traore przesadził z wykorzystywaniem swojej siły, niepotrzebnie faulował przed własnym polem karnym, ale Sterling z wolnego obił poprzeczkę.

Wolverhampton stanowi zaprzeczenie tezy, że to drugi sezon jest dla nowych klubów najtrudniejszy w elicie. Nuno Espirito Santo stworzył zespół, którego obawiać musi się każdy. Co prawda pierwszych sześć kolejek nie przyniosło, żadnego zwycięstwa, ale później przyszła passa jedenastu ligowych meczów bez porażki, dopiero niedawno przerwana przez Tottenham. W tym momencie „Wilki” są zresztą przed Tottenhamem i tracą już raptem dwa punkty do czwartej Chelsea. A przecież jeszcze z powodzeniem rywalizują na innych frontach, z grupy Ligi Europy wyszły bez najmniejszych problemów. Licząc wszystkie rozgrywki, drużyna Santo w trwającym sezonie uzbierała już 33 mecze. Te liczby szybko będą rosnąć: 29 grudnia wyjazd na Anfield, 1 stycznia Watford u siebie, a trzy dni później w Pucharze Anglii czeka Manchester United.

Wolverhampton – Manchester City 3:2 (0:1)
0:1 – Sterling 25′ karny
0:2 – Sterling 50′
1:2 – A. Traore 55′
2:2 – Jimenez 82′
3:2 – Doherty 85′

Czerwona kartka: Ederson (12′ Manchester City).

Reklama

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

LIVE: Sobota z Ekstraklasą! Czy Pogoń wskoczy na podium?

redakcja
0
LIVE: Sobota z Ekstraklasą! Czy Pogoń wskoczy na podium?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...