Reklama

Tego jeszcze nie było. Ruch Chorzów wprowadza innowacyjną formę wsparcia

redakcja

Autor:redakcja

18 grudnia 2019, 12:35 • 10 min czytania 0 komentarzy

W lipcu pracownicy Ruchu Chorzów strajkowali i nie było wiadomo, czy klub w ogóle wystartuje w III lidze, pierwsze dwie kolejki mu przełożono. Potem zza chmur wyszło słońce, zaległości w bieżących płacach przestały wynosić więcej niż miesiąc, a drużyna Łukasza Berety rozpędziła się tak bardzo, że jesień zakończyła na drugim miejscu w tabeli. Problemy „Niebieskich” jednak się nie kończą, wiele spraw z przeszłości jeszcze długo będzie dawało o sobie znać, dlatego podoba nam się to, że klub stara się przynajmniej częściowo wziąć sprawy w swoje ręce i nie liczyć wyłącznie na pomoc miasta czy głównych właścicieli. We wtorek w chorzowskim centrum kultury zaprezentowano rozwiązanie, które – nie ukrywamy – przedstawia się niezwykle zachęcająco, jest zupełną nowością nie tylko w Polsce i na wstępnym etapie wydaje się, że nie ma słabych punktów. 

Tego jeszcze nie było. Ruch Chorzów wprowadza innowacyjną formę wsparcia

O tym, że coś się święci wiadomo było od dobrych kilku tygodni. Klub na swoich socialach co jakiś czas wrzucał grafiki z hasztagiem #CzasOdbudowy i podawał różne dane świadczące o kibicowskim potencjale Ruchu. Szacowana liczba fanów chorzowskiego klubu to 200 tysięcy, średnio każdy z nich wydaje 1137 złotych miesięcznie na towary i usługi konsumpcyjne, co rocznie daje zawrotną kwotę 2,728 mld zł. Jest z czego uszczknąć coś dla klubu. Ten potencjał stanowi tutaj klucz, klubiki mające społeczność na poziomie kilkuset osób niewiele mogłyby wskórać. Chorzowianie sportowo są w III lidze, ale zaplecze kibicowskie nadal mają lepsze niż niejedna ekipa z Ekstraklasy.

Od lata sytuacja w klubie znacząco się poprawiła, zarówno od strony finansowo-organizacyjnej jak i sportowej. Wiadomo, że nie jest jeszcze kolorowo, pozostało wiele do zrobienia, #CzasOdbudowy trwa i ciągle będzie trwał. Rozwiązanie, które dziś prezentujemy, może ten proces przyspieszyć – rozpoczął prezentację rzecznik prasowy 14-krotnych mistrzów Polski Tomasz Ferens.

Marcin Stokłosa (przedstawiciel kibiców w radzie nadzorczej): – W stuletniej historii naszego klubu jeszcze nigdy kibice nie mieli takiego wpływu na jego funkcjonowanie. Ta aplikacja pozwala tu wejść na kolejny poziom.

Seweryn Siemianowski (prezes): – To najtrudniejszy moment w historii klubu, ale razem możemy wyjść z niego zwycięsko.

Reklama

ruch chorzow czas odbudowy

O co chodzi? Już rozjaśniamy. Przy Cichej od czterech miesięcy przygotowywano specjalną aplikację, poprzez którą wszyscy kibice Ruchu mogą cały czas wspierać swój klub robiąc to samo co robią na co dzień. Z każdej transakcji dokonanej w sklepie będącym partnerem projektu określony procent idzie na Ruch. W tym momencie istnieje baza ponad dwudziestu stacjonarnych punktów partnerskich na terenie Chorzowa i innych miast. Są tu restauracje, knajpy, sala zabaw dla dzieci, salon fryzjerski, warsztat motoryzacyjny, salon mody czy kwiaciarnia. Partnerów internetowych Ruch ma już ponad tysiąc, w tym wiele najbardziej znanych marek, które każdy od razu skojarzy.

Najbardziej zachęcająca jest tutaj absolutna prostota i minimum zachodu. W przypadku punktów stacjonarnych kartę, obojętnie z jakiego banku, zgłasza się poprzez aplikację podając 16 cyfr, które są na karcie. I to tyle. Na tym kończą się wszelkie formalności. Przy zakupach płaci się tak jak zawsze, nie trzeba wykonywać żadnych dodatkowych czynności, niczego potwierdzać, wpisywać czy skanować. Z jednego profilu można zgłosić maksymalnie pięć kart, również firmówki. Dane zabezpiecza firma, która w Polsce opiekuje się pięcioma największymi bankami. Aplikacja pokazuje wszystkie punkty związane z programem i pomaga ustalić te najbliższe. Użytkownik od razu widzi, jaki procent od transakcji dana firma zdecydowała się oddawać na rzecz Ruchu, a po transakcji widzi, ile dokładnie kasy z jego zakupów zyskał klub. Pełna transparentność. W przypadku kupowania w internecie rozchodzi się tylko o to, żeby na wybrany sklep wejść poprzez aplikację, a nie w inny sposób. Reszta już odbywa się normalnie. Ba, kupując w sieci nie trzeba nawet zgłaszać karty, można zapłacić w każdy inny sposób typu przelew, szybki przelew, gotówka czy odbiór osobisty.

Oprócz tego klub wszedł w specjalny program partnerski z BP (2 procent od tankowania) i Tesco (1,5 procent od zakupów). Opiera się on na kartach przedpłaconych, należy je najpierw zdobyć i doładować przez stronę Ruchu. Tutaj zachodu jest nieco więcej, ale jeśli ktoś regularnie korzysta z usług tych marek, może wydatnie pomóc klubowi.

Oczywiście korzyści muszą być obopólne, partnerzy projektu nie bawią się w wolontariat, biznes to biznes. Ruch zaprezentował kilka zachęcających danych, na przykład mówiących, że 78 procent kibiców kupuje w firmach, które wspierają ich klub, a 62 procent kibiców zmienia sklep, jeżeli może wspomóc ukochaną drużynę. Firmy mogą więc zatem liczyć, że zwiększą sprzedaż, zyskają lojalność dotychczasowych klientów i pozyskają nowych oraz zwiększą wartość jednego paragonu. Z pewnością niejeden kibic kupi w danym sklepie więcej niż normalnie, byle tylko jeszcze bardziej wesprzeć klub. Dołączenie do grona partnerów jest równie proste co korzystanie z aplikacji. Chętny przedsiębiorca przy podpisywaniu umowy musi jedynie zadeklarować procent od transakcji, nie ponosi żadnych kosztów stałych.

 – Jestem przekonany, że to zadziała. Kibice się zaangażowali, chcą z tego korzystać, a baza przedsiębiorców będzie się tylko powiększać. Nie oszukujmy się, mimo wielu pozytywnych zmian w klubie, Ruch jeszcze nie wszędzie budzi zaufanie i ma pełną wiarygodność. Wielu przedsiębiorców na razie się nie zdecydowało, będą obserwowali początki. Sądzę, że po dzisiejszej prezentacji, gdy wszystko ruszyło z kopyta, będzie nam dużo łatwiej przekonywać kolejne podmioty do współpracy. Mamy kibiców w całym regionie, jest kogo zachęcać – mówi nam Tomasz Ferens, z którym rozmawialiśmy po konferencji.

Reklama

Ruch na każdym etapie chce być maksymalnie przejrzysty, dlatego nie zamierza zbierać pieniędzy ot tak. Zawsze będzie prowadzona zbiórka na konkretny cel. Na początek jest to remont szatni pierwszego zespołu, koszty oszacowano na 5 tys. zł. – Cele będę przeróżne, nie tylko infrastrukturalne. Możemy zbierać również na sprzęt, dofinansowanie zgrupowania, może też na jakiś kontrakt czy transfer. Nie będziemy o tym decydowali sami – pomijając cel pierwszy, tutaj określiliśmy go w porozumieniu z kibicami. Od teraz każdy kolejny cel będzie wyłaniany w sondzie zamieszczanej w aplikacji, zawsze znajdzie się w niej kilka możliwości – tłumaczy rzecznik Ruchu.

Kibice mogą sprawdzać, na co się zbiera, jaki jest stan zbiórki i kiedy ma się zakończyć. Klub będzie widział wszystkie transakcje wszystkich kibiców (oczywiście tylko kwoty, nie listę zakupową), a firma partnerska wszystkie zakupy dokonane przez aplikację. Każda ze stron cały czas będzie na bieżąco.

Ruch chce zachęcać kibiców, żeby polecali aplikację znajomym, gdzie tylko się da. Motywować do tego mają unikatowe nagrody dla najskuteczniejszych w tym działaniu, system będzie to zliczał. Raz w tygodniu (w poniedziałek, nieprzypadkowo o 19:20) ogłaszany będzie kibic tygodnia. Kryteria będą się zmieniały – raz może chodzić o największe pojedyncze zakupy, innym razem o największą liczbę transakcji i tak dalej. Do końca roku codziennie o 10:00 będzie też wyłaniany bohater dnia, czyli osoba, która zachęciła najwięcej znajomych do zainstalowania aplikacji. Ponadto po zarejestrowaniu każdy może się przypisać do swojego fanklubu „Niebieskich” i zbierać punkty również dla niego. Co miesiąc najaktywniejszy fanklub będzie nagradzany. Kryteria mają nie faworyzować liczebności. A pierwszych 200 osób, które wydadzą w punktach partnerskich minimum tysiąc złotych dostanie pamiątkowe koszulki.

Klub zamierza także wystawiać na licytacje różne przedmioty czy zdarzenia. Teraz można licytować jeden dzień na zgrupowaniu Ruchu w Rybniku-Kamieniu i wcale nie chodzi o przyglądanie się z boku. Zwycięzca będzie mógł potrenować z drużyną, jeść z nią posiłki, zobaczyć kulisy tego wszystkiego. Dla kibiców pewnie fajna sprawa.

[etoto league=”pol”]

Szczerze mówiąc, kiedy poznawaliśmy kolejne szczegóły, myśleliśmy sobie „genialne, tylko dlaczego wcześniej nigdzie czegoś takiego nie zrobiono?”. – Chyba po prostu nikt na taki pomysł nie wpadł. Na pewnych etapach to skomplikowany projekt, zwłaszcza jeśli chodzi o przekonanie do współpracy operatorów terminali. To dla wielu pewnie zaskoczenie, że takie nowoczesne narzędzie jako pierwszy wprowadza trzecioligowy Ruch. Szukaliśmy informacji w Polsce, w Europie i na świecie, przekopaliśmy internet i nigdzie nie znaleźliśmy czegoś takiego – mówi Tomasz Ferens.

Nie ukrywa on, że Ruch na czysto nie otrzyma pełnych kwot uzbieranych przez aplikację. – Cały system jest oparty na współpracy z operatorem terminali płatniczych. Wiadomo, że niesie to za sobą pewne koszty obsługi. Środkami będziemy dzielić się z dostawcą technologii w proporcji 70 do 30. W tych trzydziestu procentach, które nie trafią do klubu, zawierać będą się właśnie koszty operacyjne, transakcyjne i opłaty dla firmy zabezpieczającej dane kart. Trzeba jednak podkreślić, że samą aplikację dostaliśmy za darmo, stworzyła ją dla nas Fundacja Kibica. Wielki szacunek dla nich, normalnie nie byłoby nas stać na coś takiego, mówimy o kosztach rzędu kilkuset tysięcy złotych. Chłopaki z fundacji zainwestowali w to rozwiązanie duże kwoty i siłą rzeczy liczą również, że poprzez Ruch wypromują się z tym rozwiązaniem.

ruch chorzow tablica

Zastanawiało nas, dlaczego akurat do Ruchu trafiła ta technologia i kto kogo znalazł. Ferens: – Sebastian Konieczny z Fundacji Kibica odezwał się do nas w momencie, gdy strajkowaliśmy, czyli pod koniec lipca. Przeczytał artykuł o naszej sytuacji i stwierdził, że ma dla nas propozycję, że może pomóc. Tego typu zapytań dostaje się mnóstwo, często przechodzą gdzieś bokiem, ale tutaj zdecydowałem się to pociągnąć. Spotkaliśmy się, pogadaliśmy i przekonał mnie do tego. Sebastian nie ukrywał, że jednocześnie rozmawia z jednym z klubów Ekstraklasy i sam się zastanawiał. Udało się go jednak przekonać, żeby wszedł z tym rozwiązaniem tutaj. Zachęciła go nasza ideowość, fakt, że nie chodzi wyłącznie o model biznesowy. W naszym przypadku pieniądze, które możemy uzyskać są w stanie zrobić różnicę. W przypadku klubu Ekstraklasy, już niekoniecznie.

Należy wspomnieć, że tego typu próby już czasem się odbywały. Na stronie głównej Fundacji Kibica do dziś widnieje materiał z października 2016 roku o współpracy z Wisłą Płock. Procedura była jednak bardziej skomplikowana, przy każdej transakcji należało podać numer telefonu. W Płocku liczono nawet na 900 tys. zł rocznie, ale skończyło się podobno na paru tysiącach. Zbliżone, choć znacznie skromniejsze, działania podejmowano w Stali Mielec, również jednak nie słychać o sukcesie. Dlatego, jak już zaznaczaliśmy, konieczny jest tutaj rozmach zarówno w liczbie kibiców jak i podmiotów współpracujących oraz maksymalna prostota. „Niebiescy” zdają się spełniać wszystkie kryteria.

No właśnie, pytanie, ile tak realnie aplikacja może przynieść Ruchowi, bo na pewno jakieś założenia przyjęto. – To jedna wielka niewiadoma. Może się okazać, że da to tysiąc złotych miesięcznie, a może się okazać, że sto tysięcy. To już zależy wyłącznie od zaangażowania kibiców. Trudno wyznaczać sobie cele, ale ustaliliśmy, że w pierwszym roku funkcjonowania aplikacji chcielibyśmy pozyskać 10 tys. użytkowników i zgromadzić w tym czasie 300 tys. zł. Wtedy bylibyśmy zadowoleni, bo w skali naszego trzecioligowego budżetu mówilibyśmy już o znaczącej sumie, wartości dobrych kontraktów sponsorskich, natomiast po cichu liczę, że ten wynik będzie jeszcze lepszy – przyznaje Tomasz Ferens.

Może patrzymy na projekt zbyt optymistycznie, ale sądzimy, że klub spokojnie może zebrać dwa razy większą kwotę. Wystarczyłoby, że pięć tysięcy kibiców co miesiąc wygeneruje poprzez aplikację 10 złotych dla Ruchu i mielibyśmy 50 tysięcy, czyli 600 tysięcy w skali roku. Szczerze mówiąc, będziemy wręcz zdziwieni, gdyby tak się nie stało, bo już chyba nie da się wymyślić prostszej i mniej absorbującej formy wsparcia.

Dla trzecioligowca z Chorzowa byłyby to pieniądze nie do pogardzenia, zasypujące sporą część dziury budżetowej. Od nowego roku wsparcie miasta zmaleje bowiem z 4 do 2 milionów, znów trzeba będzie też płacić raty z układu restrukturyzacyjnego, które ostatnio były zawieszone. Wiele innych problemów pozostało. W poniedziałek minął termin spłaty 2 baniek pożyczki udzielonej „Niebieskim” przez miasto, ale w tej chwili klub nie ma takich pieniędzy i wystąpił o przedłużenie terminu spłaty do października 2020. Prezydent Chorzowa Andrzej Kotala jest na „tak”, ale zgodzić się musi jeszcze rada miasta podczas czwartkowego posiedzenia.

Tak jak pisaliśmy na wstępie, podoba nam się, że w Ruchu nie stoją z rękami w kieszeniach i nie liczą tylko na to, że w krytycznym momencie znów cudem uda się uzyskać pieniądze spod ziemi. Cała kibicowska społeczność została zmobilizowana do działania i może się wykazać jak nigdy wcześniej. Niewykluczone, że będzie to wyraźny sygnał dla innych klubów, że warto z pełnym rozmachem pójść w podobnym kierunku. Aż chciałoby się zapytać „co może pójść nie tak?”, ale to rozwiązanie w przypadku takiego klubu jak Ruch naprawdę wydaje się nie mieć słabych punktów.

Tekst i zdjęcia: Przemysław Michalak

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...