Reklama

Hat-trick Milika nie pomógł. Ancelotti w pośredniaku

redakcja

Autor:redakcja

11 grudnia 2019, 13:40 • 6 min czytania 0 komentarzy

Milik nie uratował Carletto – 4:0 z Genkiem i awans do kolejnej rundy Ligi Mistrzów to ostatni fajerwerk Ancelottiego, który od dzisiaj melduje się w pośredniaku. Istnieje jednak szansa, że nie będzie musiał bezrobocia zwalczać stażami na stacji benzynowej – już mówi się o zainteresowaniu Arsenalu czy Evertonu.

Hat-trick Milika nie pomógł. Ancelotti w pośredniaku

Oczywiście jeśli wygrywasz 4:0 i wylatujesz, to znaczy, że gilotyna poszła w ruch już wcześniej. Właściciel Aurelio De Laurentiis od lat mówi otwarcie: chce gonić europejską czołówkę, a przede wszystkim ma dość bycia w Italii wiecznie drugim po Juve. Jest jasne, że Stara Dama funkcjonuje w innych ekonomicznych realiach, ale bywały w ostatnich latach takie sezony, kiedy wydawało się całymi miesiącami, że to może być sezon ze scudetto Napoli. Ostatecznie Juve łapało gaz i zostawiało neapolitańczyków daleko w tyle, ale jednak pojawiała się jakaś obietnica, że przyjść musi i udana walka.

[etoto league=”ita”]

Zobaczmy taki zeszły sezon, pod Carletto. Juve mistrzem, 90 punktów. Napoli wicemistrzem, 79 punktów. Różnica znaczna, ale również Napoli dzieli sporo od reszty: trzecia Atalanta to 69 punktów, w tych okolicach również cała reszta peletonu bijącego się o Champions League.

Sezon 17/18: Juventus 95 punktów, Napoli 91 punktów. Trzecia Roma 77.

Reklama

Sezon 16/17. Juventus 91 punktów. Druga Roma z 87, ale potem Napoli z 86, czyli wynikiem fantastycznym, na innej półce niż reszta spoza podium.

Sezon 15/16: Juventus 91. Drugie Napoli, 82 punkty, potem Roma 80, dalej trzynastopunktowa przepaść do reszty stawki.

De Laurentiis wierzył, że, po pierwsze, Napoli odjechało peletonowi. Jasne, Juve jak zwykle w ucieczce, ale Napoli jest w stanie gonić.

Tymczasem w tym roku pierwszy raz od bez mała pół dekady stoczyli się w Serie A w przeciętność, a Juve wyzwanie rzucił kto inny – Inter. Być osiem punktów za Cagliari, osiem za strefą dającą Champions League – to w ostatnich latach dla Napoli nie jest sytuacja rutynowa. Wyszydzany Milan zgromadził raptem oczko mniej.

Screen Shot 12-11-19 at 12.21 PM

Napoli z ostatnich dziewięciu meczów w Serie A wygrało jeden. Ma passę siedmiu spotkań bez wygranej. Przegrało u siebie ze słabiutką Bologną, zaledwie zremisowało z Genoą. Na wyjeździe nie zwyciężyło od września. Zespół w Lidze Mistrzów miał przebłyski, choćby z Liverpoolem, ale to też nikogo nie dziwi: Carletto to stary pucharowy wygra, mistrz grania w Europie. Bilans ligowy jest jednak zawstydzający, Napoli gra po prostu źle, ma problemy ze strzelaniem bramek i wykończeniem.

Reklama

Stary lis został na własnym podwórku przeczytany? Zbyt daleko idąca teoria, ale ta passa Napoli jest najgorsza od lat.

566 dni temu De Laurentiis mówił „Chciałbym, żeby Ancelotti został tu na wiele lat. Jest zwycięzcą, a stabilność to nasza zasada”. Układy z De Laurentisem były jednak jakie były – prezes wymyślił skoszarowanie zawodników w centrum treningowym? Piłkarze nie byli tym zachwyceni, olali temat, za co zostali uznani przez buntowników? Ancelotti, po pierwsze, o pomyśle dowiedział się z radia. Nie było żadnej konsultacji z nim, a między wierszami można wyczytać, że raczej zwolennikiem takiego podejścia nie był. Zresztą i sama forma zwolnienia wymowna: siedział na konferencji prasowej, zapewniał, że za chwilę wszyscy zobaczą przełamanie także w Serie A, by za moment odebrać telefon z hiobową wieścią.

O opinię na temat Ancelottiego pytamy też Michała Borkowskiego, naszego eksperta z Weszlo.fm „Curva Nord”:  Na pewno oczekiwania wobec Ancelottiego w Napoli były ogromne i na pewno te oczekiwania miały uzasadnienie. Przejmował zespół który osiągał w lidze kapitalne wyniki pod Sarrim, dostał jak na Neapol doskonałe warunki – z ważnych piłkarzy odszedł tylko Jorginho, zdołano zatrzymać szkielet z Koulibalym, Mertensem, Allanem czy Inisgne. Na przestrzeni obu sezonów De Laurentiis sprowadził mu wartościowych piłkarzy, takich jak Fabian Ruiz, Fernando Llorente, Hirving Lozano, czy Kostas Manolas, także pod względem kadrowym to było najsilniejsze Napoli w ostatnich latach. Pierwszy sezon wypadł dość przeciętnie, ale było to w miarę zrozumiałe, Ancelotti dostał czas na poznanie drużyny, sprawdzenie na własną rękę graczy, zmianę systemu gry, zweryfikowanie które pozycje najbardziej wymagają wzmocnień. Prawdziwe Napoli a’la Carletto miało pojawić się w tym sezonie i niestety okazało się kompletnym niewypałem.

Zrzucanie całej winy na Ancelottiego byłoby z pewnością przesadą, ale nie ma też wątpliwości, że miał duży wpływ na niepowodzenie całego projektu. Odrzucił 4-3-3 wypracowane przez Sarriego, postawił początkowo na 4-4-2, po czym kolejny sezon rozpoczął nowym 4-2-3-1, które zupełnie się nie sprawdziło i zostało szybko porzucone. Dopasowywał piłkarzy pod system, a nie system pod piłkarzy – Zieliński grał na bokach, na 8, jako rozgrywająca 6. Ruiz na bokach, na 8, na 10. Z Hirvinga Lozano postanowił zrobić napastnika, próbował nawet wystawiać w środku pomocy Callejona. I byłoby ok, gdyby to działało, ale niestety od dłuższego czasu w tym Napoli nic się nie zgadzało, a przejście od porywającego stylu Sarriego do wrzucania lag na głowę Llorente to po prostu dramat.

Co do tego, czy zwolnienie było słuszne nie ma wątpliwości – w ostatnich tygodniach drużyna po prostu umarła, relacje na linii Carlo-piłkarze były już nie do odratowania. Ancelotti zaczął krytykować piłkarzy w mediach, a do tego olał zorganizowaną przez Maksimovicia kolację pojednawczą i na nią nie przyszedł. I po zawodnikach było widać, że nie mają zamiaru już za niego umierać, zwłaszcza w meczu z Udinese – wymowna była sytuacja, kiedy Mario Rui przejął piłkę w polu karnym i chciał wyprowadzić akcję, a reszta piłkarzy Napoli stanęła i truchtała za nim.

ELZ_SpWX0AA6Cad

Napoli przejmie teraz Gennaro Gattuso, który podpisał kontrakt na całe pół roku, z opcją przedłużenia o rok. Gattuso będzie miał ułatwione zadanie współpracy z Milikiem i Zielińskim, Krzychu Piątek w Milanie mógł go nauczyć paru polskich słów, niemniej generalnie czego się spodziewać po tym szkoleniowcu?

Wiadomo, że to facet, który umie zmobilizować, zaszczepić ducha waleczności, determinacji. W zeszłym roku Gattuso mając – delikatnie mówiąc – średni skład, do końca bił się o Ligę Mistrzów dla Rossoneri, a z dzisiejszej perspektywy jego wyniki tym bardziej nabierają na znaczeniu. Co nie zmienia faktu, że nie zdziwimy się, jeśli Gattuso, owszem, dostanie realną szansę, ale też kontrakt jest tak skonstruowany, że trochę trąci tymczasowością – masz, pobaw się, jak wyjdzie to wyjdzie, ale nie rób scen, gdy za twoimi plecami będziemy sondować temat bardziej uznanych trenerów, bo mimo wszystko Gattuso topowym wyborem nie jest.

Carletto ma sześćdziesiąt lat. Jak na trenera – złoty wiek, wciąż mnóstwo czasu, byliby nim zachwyceni w niejednym klubie topu. Może nie tego najściślejszego ze ścisłych, ale weźmy taki Manchester United czy wspomniany Arsenal – to wciąż wielkie firmy i wielkie możliwości. W obu tych klubach byłby witany fanfarami. Frank Lampard powiedział nawet, że Ancelotti może wciąż pracować wszędzie, że będzie rozpatrywany do każdego topowego klubu – to trochę optymizmu pomieszanego z kurtuazją, ale też nie tak znowu daleko od prawdy.

Po cichu, po wielkiemu cichu przebąkuje się również o tym, że może to idealny moment, by spróbować sił za sterami reprezentacji – po Euro 2020 na pewno będzie kilka przetasowań, a cytując klasyka „skoro zwalniają, znaczy będą zatrudniać”. Niemniej jeśli tylko będzie chciał, robota znajdzie go znacznie szybciej.

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...