Reklama

Koniec sezonu dla Gumnego. Transfer wykluczony, Lech w opałach

redakcja

Autor:redakcja

03 grudnia 2019, 17:23 • 5 min czytania 0 komentarzy

Strasznie szkoda nam tego chłopaka. Gdy pojawiła się szansa na duży międzynarodowy transfer, to okazało się, że ma popsute kolano. Gdy mógł zagrać na Euro U21, to dostał rozstroju żołądka. Gdy mógł włączyć się do walki o wyjazd na Euro 2020, to znów kolano odmówiło posłuszeństwa. W wymiarze indywidualnym – pech Roberta Gumnego krzyżuje mu kolejne plany. A w szerszej perspektywie – burzy też plany Lecha Poznań na zbilansowanie budżetu.

Koniec sezonu dla Gumnego. Transfer wykluczony, Lech w opałach

Pół roku przerwy – ta diagnoza nie pozostawia wątpliwości co do przyszłości Gumnego. Sezon jest spisany na straty. Wychowanek Kolejorza będzie musiał przejść plastykę chrząstki. Gumny właściwie przez cały poprzedni tydzień latał po Europie, by lekarze postawili mu właściwą diagnozę – był w Zurychu, później poleciał do Rzymu, ale wszędzie słyszał takie same wieści. W tym tygodniu trafi pod nóż w Poznaniu.

– Nie spieszyliśmy się z jednego powodu: chcemy, żeby Robert grał w piłkę jeszcze przez kolejne 15 lat. I jesteśmy przekonani, że tak właśnie będzie. Moment kontuzji nigdy nie jest łatwy, ale teraz już patrzymy z optymizmem w przyszłość. Robert wróci na pewno silniejszy – mówi na stronie klubowej profesor Pawlaczyk, lekarz współpracujący z Lechem Poznań.

Lech ma problem. I to podwójny. W perspektywie krótkoterminowej będzie kłopot z naturalnym zastępcą Gumnego na prawej obronie. Grać tam może Lubomir Satka, ale tym samym kołderka robi się krótka na środku obrony. Rozbija się w ten sposób duet Satka-Rogne, który tak dobrze prezentował się w starciu z Piastem i Koroną. Poza tym Satka jest zawodnikiem o kompletnie innej specyfice od 21-latka. Gra na boku obrony w reprezentacji Słowacji, ale do przodu podłącza się rzadko. Raczej przypomina Tamasa Kadara sprzed czterech lat w Kolejorzu – pewniak z tyłu, z przodu bez szału. Nie jest wykluczone, że Kolejorz latem będzie musiał kogoś sprowadzić na bok obrony, bo dzisiaj nominalnego zastępcy tam nie ma. Tomasz Cywka też leczy uraz, a wspomniane przesunięcie Słowaka na bok sprawiałoby, że wśród stoperów pozostawałoby tylko trzech piłkarzy – szklany Thomas Rogne, Tomasz Dejewski i Dorde Crnomarković, który od momentu transferu wygląda kiepsko. Czterech piłkarzy do obsadzenia trzech pozycji, z tego jeden miewa ciągle problemy ze zdrowiem, a jeden na ten moment nie daje gwarancji żadnej jakości.

ekstraklasa-2019-12-03-16-12-19

Reklama

Równie problematyczna jest szersza perspektywa dla klubu. Niedawno Tomasz Rząsa przyznawał wprost, że realnie biorą pod uwagę sprzedaż zimą i Gumnego, i Jóźwiaka. O ile oczywiście pojawiłyby się atrakcyjne oferty. Natomiast nie jest tajemnicą, że Lech finansowo jest w kiepskim położeniu. Latem musiał pożyczyć pieniądze od właściciela klubu Jacka Rutkowskiego, za poprzedni sezon jest siedemnaście-osiemnaście milionów w plecy, nikogo nie sprzedał na poważne pieniądze. Budżet klubu to już nie – jak jeszcze niedawno – sto baniek złotych, a niecałe sześćdziesiąt milionów. Ten sezon raczej też nie skończy się fantastyczną premią za zajęte miejsce w lidze, a zastrzyku kasy z europejskich pucharów też próżno szukać w rubryce przychodów. Trzeba zatem sprzedawać.

I jednym ze sprzedanych miał być właśnie Gumny. Z tym że w obecnej sytuacji do transferu nie dojdzie przez najbliższy rok. Najwcześniej – zimą przyszłego roku. A latem 2021 kończy mu się umowa, więc – jeśli kontrakt nie zostałby przedłużony – odszedłby za frytki. Ale wróćmy do tej zimy i przyszłego lata. Jasnym jest, że Lech będzie potrzebował pieniędzy, bo z klubu odejdzie prawdopodobnie Gytkjaer, Jevtić, zimą nie będzie już Makuszewskiego (bardzo chce odejść), mówi się o transferze Kostewycza (zimą przyszłego roku kończy mu się kontrakt, ostatnia szansa by na nim zarobić). Z czegoś trzeba opłacić potencjalnych zastępców. I wychodzi na to, że jedyną lokatą Lecha jest w tym momencie Kamil Jóźwiak. To z jego transferu (zimowego lub letniego) trzeba będzie zbilansować budżet i odłożyć coś na wzmocnienia uzupełnienia składu. Upadek transferu Gumnego oznacza też, że być może w ciągu najbliższych miesięcy Lech będzie też na musiku w kontekście sprzedaży Filipa Marchwińskiego.

[etoto league=”pol”]

Oczywiście w rozważaniach na temat zdrowia Roberta Gumnego trudno pominąć czynnik ludzik i sprowadzać to wszystko do kwestii kasy. Na początku tego wszystkiego liczy się człowiek, a nam tak zwyczajnie po ludzku Roberta żal. Już prawie witał się z gąską, gdy był jedną nogą w Bundeslidze. Tą zdrową nogą, bo druga – prześwietlona z każdej strony – okazała się wadliwa. Gumny ma problem z budową kolana i na badaniach w Moenchengladbach to wyszło. Fama się poniosła – to piłkarz, który w każdym momencie może się rozsypać. I to przez to zeszłego lata Lech nie mógł liczyć na fajny zarobek. Nie przez nieudane dla niego młodzieżowe Euro, a właśnie przez obawy potencjalnych nabywców o jego zdrowie.

Teraz straci właściwie ponad połowę sezonu. Istnieje duże ryzyko, że do ostatniej kolejki nie zobaczymy go ani razu na boisku. Do końca roku będzie chodził o kulach, później czeka go kilka – pięć, może sześć miesięcy – rehabilitacji. Wcale nie jest wykluczone, że z opóźnieniem rozpocznie letnie przygotowania do sezonu z Lechem. Transfer zimą jest absolutnie wykluczony, co oczywiste, ale też nie chce nam się wierzyć, że przyszłego lata ktoś wyłoży pieniądze na zawodnika, który przez ostatnie pół roku boisko widział tylko z sali rehabilitacyjnej. A o Euro 2020 tez może zapomnieć.

Kuruj się, chłopaku. Oby ta operacja była już ostatnia.

Reklama

fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Jakub Radomski
0
Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...