Reklama

Skowronek rzuca się do Wisły na ratunek

redakcja

Autor:redakcja

14 listopada 2019, 00:14 • 3 min czytania 0 komentarzy

Gdy Stal Mielec niespodziewanie sama zrezygnowała z usług Artura Skowronka, bo „nie mogła ciągle czekać, aż wreszcie sięgnie po niego ktoś z Ekstraklasy”, od razu było wiadomo, że trener na lodzie nie zostanie. Prędzej czy później ktoś z najwyższego szczebla musiał po niego sięgnąć. Nie przez przypadek przecież w bardzo krótkim okresie chciały go Wisła Płock i Zagłębie Lubin, a w tle pojawiał się temat Korony Kielce. No i teraz nadszedł ten moment, Skowronek wraca na ekstraklasową ławkę – zastąpi Macieja Stolarczyka w Wiśle Kraków! 

Skowronek rzuca się do Wisły na ratunek

Komfort pracy będzie miał mniejszy niż miałby w Płocku, Lubinie czy – sami nie wierzymy, że to piszemy – chyba nawet w Kielcach. Przejmuje drużynę będącą w totalnej rozsypce i to w każdym tego słowa znaczeniu. Weterani, od których postawy zależy najwięcej, ciągle mają mniej lub bardziej poważne kontuzje. Młodzi niedomagają, Kamil Wojtkowski gra, bo musi, alternatyw dla niego brakuje. Kilku zawodników, na przykład Vukan Savicević, z kolei znacznie obniżyło loty. Tak naprawdę dziś nikt w Wiśle nie znajduje się na fali wznoszącej. No ale właśnie dlatego dochodzi do zmiany szkoleniowca.

Coś czujemy, że odchodzący Maciej Stolarczyk w głębi serca rozumie sytuację. Doliczając Puchar Polski z drugoligowymi Błękitnymi, przegrał osiem meczów z rzędu. Mimo wszystko trudno wymagać, by w każdym klubie cierpliwość działaczy była równie duża jak w ŁKS-ie, zwłaszcza że sytuacja zawsze jest nieco inna, ma swoje własne okoliczności. Stolarczyk dostał czas na zrehabilitowanie się po 0:7 przy Łazienkowskiej, ale jeśli w meczach „o życie” z Rakowem i Arką nie udaje się zdobyć nawet punktu, niejako podpisuje się na siebie wyrok. Nie wolno zapomnieć, że w połowie ubiegłego sezonu, w najtrudniejszym momencie, potrafił utrzymać morale w szatni i poskładać zespół, ale tak jak piłkarz nie gra za zasługi, tak trener za zasługi nie pracuje. Są pewne granice.

A w tym przypadku nie sposób powiedzieć, że szkoleniowiec nie otrzymał kredytu zaufania. Jak wspominaliśmy, Wisła ma ogrom problemów kadrowych, ale gdy patrzyliśmy na jej skład w jednym czy drugim spotkaniu, to jednak nie mieliśmy poczucia, że chodzi o ekipę skazaną na ciągłe zbieranie batów – zwłaszcza że przecież letnie transfery przechodziły również przez trenera, nie wciskano mu zawodników na siłę.

Żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie uważamy, że zwolnienie teraz Stolarczyka było oczywistością, sami przecież dopiero co go broniliśmy. Dziś jednak taki ruch klubu łatwiej uznać za zrozumiały, tym bardziej że od razu przychodzi następca, który zyskuje nieco czasu ze względu na przerwę reprezentacyjną. W tym roku przed Skowronkiem jeszcze mecze ze Śląskiem Wrocław (wyjazd), Lechią Gdańsk (dom), Górnikiem Zabrze (wyjazd), Pogonią Szczecin (dom) i ŁKS-em (wyjazd). Terminarz może nie jest wymarzony, ale na pewno mógł być znacznie gorszy.

Reklama

Skowronek rzucając się na ratunek Wiśle ma sporo do wygrania, lecz też całkiem sporo do stracenia. Nie jest jeszcze trenerem z tak mocną pozycją, że jedno ewentualne niepowodzenie nie zmieni jego ogólnego statusu. Do pracy w Ekstraklasie wraca po ponad pięciu latach przerwy, gdy wiosną 2014 roku prowadził Widzew Łódź (nie zdołał go utrzymać), ma na tym poziomie sporo do udowodnienia. Skoro jednak podjął wyzwanie, zakładamy, że władze klubu obiecały mu należyte wsparcie w zimowym oknie transferowym. W innym przypadku możemy być świadkami skoku na główkę do brodzika.

Fot. Michał Stawowiak/400mm.pl

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
3
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
9
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

0 komentarzy

Loading...