Reklama

Pech Milika nie ustaje, naprawdę nam go żal

redakcja

Autor:redakcja

13 listopada 2019, 12:30 • 3 min czytania 0 komentarzy

Arkadiusz Milik będzie jednym z tych, którzy po karierze ewentualny niedosyt z pełną powagą będą mogli tłumaczyć pechem i nikt nie uzna tego za tanią wymówkę. Chłopak ma jakaś kosę ze szczęściem i znów się o tym przekonujemy.

Pech Milika nie ustaje, naprawdę nam go żal

Milik na zgrupowanie reprezentacji przed meczami z Izraelem i Słowenią przyjechał z odnowionym urazem mięśni brzucha. Lekarze kadry uznali, że gra w tym momencie byłaby zbyt dużym ryzykiem, kontuzja mogłaby się pogłębić. Napastnik Napoli wraca do klubu i tam będzie kontynuował leczenie. Szczęście w nieszczęściu, że tym razem chyba nie chodzi o coś bardzo poważnego, przerwa nie powinna trwać miesiącami.

Co nie zmienia faktu, że Milik to w ostatnich latach nieustanny pechowiec. Dwukrotnie zrywał więzadła w kolanie, mimo to się odbudował. W ubiegłym sezonie zdobył 17 bramek w Serie A i bardzo szybko narracja zmieniła się od „jest niepotrzebny, klub szuka nowego napastnika” do „Napoli chce przedłużyć kontrakt”.

No ale skoro zaczęło iść dobrze, to zaraz coś musiało pójść źle.

Arek latem zmagał się z urazem pachwiny, stracił początek sezonu. A jak już wrócił do gry, początkowo zawodził, był nieskuteczny. Kulminacja nastąpiła w Lidze Mistrzów z Racingiem Genk, gdy zmarnował trzy świetne sytuacje. Przełom nastąpił na poprzednim zgrupowaniu reprezentacji. W meczu z Macedonią Milik po wejściu z ławki pięknie przymierzył lewą nogą na 2:0. Wrócił do klubu odmieniony i choć Carlo Ancelotti sadzał go na ławce w LM, w Serie A nasz rodak odpalił na dobre: cztery mecze, pięć goli.

Reklama

No ale skoro zaczęło iść dobrze, to zaraz coś musiało pójść źle.

Polak nie zagrał już w miniony weekend przeciwko Genoi i niestety z tymi samymi problemami przyjechał teraz na kadrę. Wielka szkoda, bo to oznacza, że przygnębiająca statystyka czterech goli dla biało-czerwonych przez ostatnie cztery lata (po jednym golu na rok) już się nie zmieni. Rozbijmy to rok po roku.

2016 (po Euro 2016):
Kazachstan el. MŚ (90 minut)
Dania el. MŚ (45 minut)
Armenia el. MŚ (kontuzja)
Rumunia el. MŚ (kontuzja)
Słowenia tow (kontuzja)

2017
Czarnogóra el. MŚ (ławka)
Rumunia el. MŚ (18 minut)
Dania el. MŚ (28 minut)
Kazachstan el. MŚ (gol, 90 minut)
Armenia el. MŚ (kontuzja)
Czarnogóra el. MŚ (kontuzja)
Urugwaj tow (kontuzja)
Meksyk tow (kontuzja)

2018
Nigeria tow (18 minut)
Korea Południowa tow (29 minut)
Chile tow (45 minut)
Litwa tow (90 minut)
Senegal MŚ (73 minuty)
Kolumbia MŚ (ławka)
Japonia MŚ (ławka)
Włochy LN (ławka)
Irlandia tow (90 minut)
Portugalia LN (ławka)
Włochy LN (90 minut)
Czechy tow (12 minut)
Portugalia LN (gol, 90 minut)

2019
Austria el. ME (45 minut)
Łotwa el. ME (3 minuty)
Macedonia el. ME (ławka)
Izrael el. ME (17 minut)
Słowenia el. ME (kontuzja)
Austria el. ME (kontuzja)
Łotwa el. ME (ławka)
Macedonia el. ME (gol, 22 minuty)
Izrael el. ME (kontuzja)
Słowenia el. ME (kontuzja)

Reklama

W tym roku Milik w reprezentacji łącznie nie uzbierał nawet 90 minut. Przez ostatnie trzy i pół roku tylko sześć meczów rozegrał od początku do końca, z czego dwa towarzyskie i dwa w Lidze Narodów.

No naprawdę robi się go żal, tak po prostu.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...