Reklama

Wojewodowie odkryli jeden prosty sposób na spokojny weekend. ZOBACZ JAK!

redakcja

Autor:redakcja

07 listopada 2019, 15:39 • 3 min czytania 0 komentarzy

Zawsze mieliśmy pewien absmak, gdy kolejne władze – czy to piłkarskie, czy lokalne – stosowały odpowiedzialność zbiorową wobec kibiców. Natomiast obserwujemy właśnie wniesienie tej głupoty na jeszcze wyższy poziom. Na poziom profilaktycznej odpowiedzialności zbiorowej. Wojewoda krakowski na wniosek policji zamknął właśnie sektor gości na stadionie Wisły Kraków na mecz z Arką Gdynia. Dlaczego? Bo tak.

Wojewodowie odkryli jeden prosty sposób na spokojny weekend. ZOBACZ JAK!

Przypominam nam to wpisywanie uwag do dzienniczka całej klasie na początku roku, bo wychowawczyni widziała, że inna klasa jeszcze w poprzednim roku narobiła chlewu na korytarzu. Albo gdy solenizant odwołuje imprezę urodzinową, bo jeden z zaproszonych gości dwa tygodnie temu w innym mieszkaniu na melanżu odkleił się do tego stopnia, że zapaskudził cały kibel.

O ile pojmujemy, że za robienie gnoju na trybunach jakoś karać trzeba, o tyle tu mamy klasyczny przykład karania zawczasu.

Chcielibyśmy poznać tok rozumowania wojewody, który zdecydował, że kibice Arki mecz z Wisłą obejrzą w domach. Chociaż obawiamy się, że – jak mawia klasyk – historii tej decyzji i tak byśmy nie zrozumieli. Bo jeśli jakkolwiek tłumaczyć można ten ruch, to tylko lenistwem policji, która złożyła wniosek o niepuszczanie fanów Arki na mecz. No bo kibice gości, to dodatkowe koszty na służby bezpieczeństwa, eskortę na dojazd, dodatkowi policjanci przed i na stadionie, mobilizacja ponadprogramowych jednostek. A no co to komu, a komu to potrzebne? Lepiej zamknąć sektor i mieć święty spokój.

Profilaktycznie karanie do niczego nie prowadzi. To totalne kuriozum, że komuś coś takiego w ogóle przychodzi do głowy. Nie robimy z kibiców aniołków, zbyt często oglądaliśmy bandyckie sceny na sektorach przyjezdnych, by wierzyć, że przyjeżdżają tam wyłącznie rodziny z dziećmi, a przy wejściu odbywa się malowanie twarzy farbkami. Ale jeśli już ktoś nabroi, to są dziesiątki sposób na to, by osoby odpowiedzialne za robienie gnoju pociągnąć do odpowiedzialności. A niewpuszczanie kibiców na stadion to po pierwsze – pójście na łatwiznę, po drugie – decyzja nieuzasadniona logiką, po trzecie – wylanie dziecka z kąpielą.

Reklama

Chcielibyśmy napisać, że następnym krokiem będzie zamykanie całych stadionów, bo w sumie jeszcze ktoś pobije się między sobą na trybunach gospodarzy. Chcielibyśmy, ale nie mamy zamiaru podrzucać wojewodom durnych pomysłów.

A kibice Arki to w ogóle mają pecha, bo w tym sezonie na wyjazd to mogą pojechać do Lidla na zakupy. W Szczecinie i w Łodzi stadiony są w remoncie, w Bełchatowie na Raków nie mogli wejść przez decyzję burmistrza, we Wrocławiu sektor został zamknięty przez wojewodę. Ostatnio na derby wojewoda nie wpuścił z kolei fanów Lechii. Leniuchami z Krakowa uzupełniamy listę i obawiamy się, że to jeszcze nie koniec.

Aha, jeszcze jedna rzecz. Kibice Arki na swojej stronie arkowcy.pl piszą, że dostali uzasadnienie tej decyzji: „(…) z kuriozalnego uzasadnienia dowiadujemy się, że kibice Arki zamówili 900 biletów, jednak 3/4 z nich miało trafić do Cracovii, Lecha Poznań i uwaga… ŁKS-u Łódź”. Tak ŁKS-u, który ma grubszą spinkę z Arką i któremu na ostatnim meczu było nawet ciśnięte z trybun. Jeśli policja w Krakowie jest w swoich działaniach tak dokładna, jak przy sprawdzaniu relacji kibicowskich, to wcale nie dziwimy się, że tak długo zajęło im łapanie „Miśka”.

fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...