Reklama

Dobry, zły i brzydki. A awansuje tylko dwóch…

redakcja

Autor:redakcja

05 listopada 2019, 10:53 • 5 min czytania 0 komentarzy

Legendarna scena z filmu „Dobry, zły i brzydki” idealnie pasuje do dzisiejszego wieczoru, a nieco szerzej – do sytuacji w grupie F. Ta pamiętna wymiana spojrzeń, pełna napięcia, mogłaby się doczekać remake’u, gdyby ktoś postawił w jednym miejscu Antonio Conte z Interu Mediolan, Luciena Favre’a z Borussii Dortmund oraz Ernesto Valverde z Barcelony. 

Dobry, zły i brzydki. A awansuje tylko dwóch…

To bez wątpienia najciekawsze mecze wieczoru, a też – niestety – chyba jedyna grupa, w której naprawdę trudno cokolwiek przewidzieć. Spójrzmy zresztą po kolei: dziś grają czwórki od litery E do H.

W grupie E prowadzi Napoli z 7 punktami, drugi jest Liverpool, który ma jedno oczko mniej. Salzburg odstaje, ma 3 punkty ugrane na outsiderze, czyli zespole Genk. Dziś obaj faworyci grają u siebie i zdaje się, że obaj właściwie rozstrzygną kwestię awansu. Oczywiście, Liverpool Kloppa warto oglądać zawsze, namacalnym dowodem ostatnie szaleństwa na angielskich frontach, ale czy tutaj może w ogóle wystąpić scenariusz inny niż obsadzenie dwóch pierwszych miejsc przez potęgi z Premier League i Serie A? Raczej nie.

To będzie cud, jeśli Racing Genk nie przegra na Anfield. ETOTO płaci po kursie 17,75 za zwycięstwo Belgów i 11,50 za remis

W grupie G sytuacja jest o wiele mniej oczywista, ale problem tej czwórki tkwi zupełnie w innym miejscu. Mianowicie – praktycznie nikogo w Polsce nie interesują losy takich tuzów światowego futbolu jak Benfica Lizbona, Olympique Lyon, RB Lipsk czy Zenit Sankt Petersburg. Prosimy o wybaczenie wszystkim (obu!) fanom zespołów z tej grupy, ale bądźmy poważni – obok o życie walczy Borussia z Interem, oczy świata futbolu skierowane są gdzie indziej. Dla formalności – Zenit (6 punktów) przyjmuje u siebie Lipsk (4), a Lyon (4) mierzy się z Benficą (1). Na pewno już przebieracie nogami, by zobaczyć jak Memphis Depay radzi sobie z portugalską młodzieżą, ale my jednak przejdziemy do kolejnych meczów.

Reklama

O awans z ostatniej grupy walczą chyba przede wszystkim Ajax z Valencią. Chelsea po początkowej wtopie wygrała dwa mecze, a dziś podejmuje w Londynie wicelidera grupy. Sytuacja może tymczasowo ulec przetasowaniu, zwłaszcza że Valencia z Lille gra u siebie, jednak mamy wrażenie, że decydujący i tak będzie rewanżowy bój Holendrów z Hiszpanami. W pierwszym meczu goście z Amsterdamu upokorzyli Daniela Parejo i spółkę, wygrywając na wrogim terenie aż 3:0. Dziś jednak w tej grupie „letniaki”, które raczej o niczym nie zadecydują. Można rzucić okiem na Stamford Bridge, głównie z uwagi na coraz ciekawszą grę dzieciaków z Chelsea oraz zawsze efektowny i ofensywny Ajax.

Chelsea wyraźnym faworytem meczu z Ajaxem. Kurs w ETOTO na wygraną gospodarzy – 1,90. Na wygraną lub remis gości – 4,05

Sami teraz sobie odpowiedzcie jak na tym dość bezbarwnym tle prezentuje się grupa F, w której nawet skazywana na pożarcie Slavia Praga najpierw postraszyła Inter Mediolan, a potem zmusiła do wybijanki samą Barcelonę. Wystarczy spojrzeć na ligi. Duma Katalonii wprawdzie się gubi, gra bez iskry, a ostatnio w kompromitującym stylu przegrała z Levante (jedyny gol po kontrowersyjnym karnym, po przerwie JEDEN celny strzał), ale nadal jest liderem bodaj najsilniejszej ligi świata. Inter nieoczekiwanie pogubił punkty z Parmą, ale poza tym jest niemal bezbłędny – w jedenastu kolejkach wygrał dziewięć razy, jedyną porażkę poniósł z faworytem całych rozgrywek z Turynu. W Dortmundzie nie do końca wiadomo, czy początek sezonu to powód do świętowania, czy niepokoju. Z jednej strony BVB przegrało tylko 1 z 10 meczów, dzięki czemu znajduje się w tabeli nad Bayernem Monachium. Z drugiej – dortmundczycy wygrali tylko połowę meczów, a w tabeli tracą trzy punkty do lidera z Moenchengladbach.

Slavia Praga wywiezie coś z Camp Nou? W ETOTO kurs 11,50 na zwycięstwo Czechów i 6,95 na remis

Mówimy o absolutnym topie absolutnego topu europejskich lig. Każdy z tych trzech zespołów ma mistrzowskie aspiracje, ba, każdy z nich posiada szereg sportowych argumentów, by myśli o mistrzostwie były raczej planem niż sennym marzeniem. I choć już dziś wiadomo, że wiosną ci trzej muszkieterowie będą walczyć o tytuł najlepszej drużyny w Hiszpanii, we Włoszech i w Niemczech, to niestety – jednego z nich zabraknie nawet pośród szesnastu najlepszych drużyn kontynentu.

I co ciekawe – wcale nie jesteśmy przekonani, że to musi być ktoś z duetu Inter-BVB. Oczywiście, do tej pory sytuacja w grupie układa się według przewidywań – prowadzi Barcelona, która jest o półtora kroku od awansu, za jej plecami łeb w łeb idą Borussia i Inter. Sęk w tym, że jeśli spojrzymy na przebieg poszczególnych meczów… Cóż, czar Katalonii zaczyna pryskać. Już pomijając te symboliczne obrazki z końcówki meczu ze Slavią – jak po swoje na Camp Nou wybiegł też Inter i już od 3. minuty prowadził w spotkaniu. Gdyby nie ter Stegen i przebudzenie Suareza po przerwie, moglibyśmy być świadkami sensacji. Oczywiście, dziś ze Slavią podopieczni Valverde po prostu muszą wygrać, chyba nikt nie bierze innego rozwiązania pod uwagę. Ale czy w tej formie, z takim brakiem stabilności w defensywie, Barca może spać spokojnie przed nadchodzącymi rewanżami, zwłaszcza tym na San Siro?

Reklama

BVB pokona Inter? 2,25 w ETOTO. Górą goście z Włoch? Kurs 3,45

Dlatego też hamujemy się przed określeniem dzisiejszego meczu Borussii z Interem mianem „meczu o awans”. Tu jeszcze naprawdę wszystko może się zdarzyć, czego najlepszym dowodem wyniki mediolańczyków. Najpierw uratowany w końcówce remis ze Slavią, odnotowany w okresie naprawdę efektownej i skutecznej gry w Serie A, a potem zaskakująco łatwe zwycięstwo nad Niemcami. Czy realny jest scenariusz, w którym Katalończycy dzisiaj zasiadają na fotelu lidera z 10 punktami na koncie, a potem przegrywają i z Interem, i z Borussią? Może inaczej: nie jest nierealny.

To zresztą również ciekawe pod kątem strategii obu trenerów na hit dzisiejszego wieczoru. Czy Antonio Conte zadowoli się wyjazdowym remisem? Przy podziale punktów to Inter będzie wyżej, oba zespoły po 5 oczek, ale lepsi w bezpośrednich bojach mediolańczycy. Zostaje „tylko” wygrać ze Slavią, a następnie nie osiągnąć z Barceloną wyniku gorszego niż BVB. Borussia oczywiście musi grać o pełną pulę, zwłaszcza że ją akurat czeka wyjazd do Katalonii. Cokolwiek o Barcelonie powiedzieć – u siebie to wciąż potęga, która ostatnie ligowe mecze kończy zazwyczaj z pięcioma bramkami z przodu. To nie żadna hiperbola – na pięć spotka LaLiga na Camp Nou, Barca trzykrotnie trafiała po pięć razy: z Valladolid, Valencią i Betisem. Trochę czasu zabrakło jej z Sevillą, którą rozklepała „jedynie” 4:0.

I tylko trochę smutno się robi, gdy uświadamiamy sobie, że w dalszej fazie zabraknie albo tej trójki stoperów Interu, albo Łukasza Piszczka z jego ekipą, albo nawet… Lionela Messiego. Zagrają tymczasem aż dwa zespoły z grupy G.

Z drugiej strony to na takich… Hm. Pojedynki to nie jest dobre słowo, gdy rewolwerowców jest aż trzech. Na takich starciach opiera się magia Ligi Mistrzów. Interze, Borussio, Barcelono i nie mniej ważna Slavio – dzięki z góry za ten i kolejne wieczory z grupą F.

***

Pamiętajcie o trwających promocjach w ETOTO!

etoto

Najnowsze

Niemcy

Była gwiazda Bayernu: Neuer jest na tym samym poziomie co Messi

Maciej Szełęga
0
Była gwiazda Bayernu: Neuer jest na tym samym poziomie co Messi

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...