Reklama

Potentat czy tani sposób na biznes? Poznajcie FC Famalicao

redakcja

Autor:redakcja

27 października 2019, 10:19 • 5 min czytania 0 komentarzy

Z pewnością wielu z was ma w zwyczaju sprawdzanie tabel lig spoza top cztery. Nie jesteście wielkimi koneserami ligi belgijskiej, holenderskiej, portugalskiej, jednak wyścig po tytuł choć trochę was rajcuje. W jednej zakładce – Jupiler, Club Brugge liderem, nuda. Eredevisie – Ajax liderem. Też nuda. Portugalska – Famalicao. I tutaj chwila konsternacji. W jednej z najbardziej zabetonowanych lig, jeśli chodzi o coroczny skład czołówki, fotel lidera zajmuje klub, który po spadku z Primeira Ligi musiał wracać do niej przez 25 lat, a droga wiodła przez odpowiednik polskiej okręgówki.

Potentat czy tani sposób na biznes? Poznajcie FC Famalicao

Jeśli liczycie na romantyczną historię o kopciuszku, którego na salony wprowadził miejscowy, skromny filantrop i jego bezinteresowni pomagierzy, możecie czuć się rozczarowani. Jeśli już, ten kopciuszek zajechał na imprezę wypasioną i zajebiście złotą karetą. W tej historii występują m.in. izraelski miliarder i Jorge Mendes – prawdopodobnie najpotężniejszy agent piłkarski na świecie.

Całkiem dobrym tropem myślicie teraz: ale zaraz, moment. Co tacy wpływowi ludzie robią na portugalskim wypizdowie? Urokliwym, ładnie położonym, ale jednak wypizdowie. Fenomenu Mendesa chyba nie trzeba tłumaczyć. Gość nie bez kozery zna największe grube ryby w światowym futbolu i jednocześnie sam nią jest. Jeśli na co dzień reprezentujecie w interesach Cristiano Ronaldo, Bernardo Silvę czy Jose Mourinho, nic dziwnego, że każdy kopiący dzieciak w młodzieżówce każdego portugalskiego klubu marzy, byście do niego zadzwonili.  Już sam fakt, że piłkarz znalazł się stajni Mendesa, daje młodemu kopa w karierze. Bo nawet jeśli współpraca kiedyś się zakończy, to wielki Jorge musiał coś w tym chłopaku widzieć.

Portugalski agent najsilniej rozpycha się łokciami na światowej arenie, a Portugalię może traktować wręcz jako swoje królestwo. On i jego agencja – Gestifute na przestrzeni lat byli w najbardziej zażyłych stosunkach z Bragą i Rio Ave.  Ale wiecie jak to jest. Nawet kiedy ktoś was bardzo potrzebuje, nadal u niego jesteście tylko gościem. A gdyby tak mieć w jednym z klubów obrzydliwie bogatego człowieka, z którym nie będziecie robić interesów jako ludzie po dwóch stronach barykady, a takiego, z którym będziecie wspólnikami? Na ten szatański, aczkolwiek logiczny pomysł wpadł wychwalany tu Mendes. W tym teatrze rolę obrzydliwie bogatego biznesmena odgrywa Izraelczyk – Idon Ofer. Kibice Atletico mogą go dobrze kojarzyć, gdyż ten posiada 32 procent udziałów w ich ulubionym klubie. W skrócie: Ofer posiada koncerny z branży handlowej, wydobywczej. Choć to w sumie nie jest ważne. Ponieważ najbardziej istotne jest to, że kiedy Oferowi skończy się papier toaletowy, spokojnie może dolarami wykonać czynność, o której teraz myślicie. Jego majątek szacowany jest na ponad pięć miliardów „zielonych”.

Powody, dla których Ofer za namową Mendesa zdecydował się na włożenie kasy w Famalicao są prozaiczne. Tak, chodzi o kasę. W teorii można było postarać się o lepsze miejsce na interesy, jednak przejęcie portugalskiego klubu nie jest takie proste. W zdecydowanej większości udziały mają kibice, a jeden podmiot nie może mieć więcej niż 49 procent.

Reklama

Portugalia to zagłębie piłkarskich talentów. Mówimy też o kandydatach na gwiazdy z byłych portugalskich kolonii. Język, kultura i mentalność to dość oczywiste czynniki, które czynią z Primeira Ligi tranzyt do topowych lig Europy. Dla zawodników od Mozambiku, Angoli i Republiki Zielonego Przylądka, aż po Brazylię. Miliarder zyskuje nową zabawkę (choć tego słowa tutaj nie traktujcie negatywnie), w której może nakreślać własne plany. To z reguły najbardziej pociąga bogatych ludzi. Mendes będąc w tej sytuacji prawą ręką Ofera, otrzymuje atrakcyjny przyczółek, gdzie będzie miał większy wpływ na poczynania w środku. Izraelczyk ma u boku „króla wszystkich agentów”.

WPŁACASZ 100 ZŁ, GRASZ ZA 300! TAKIE CUDA TYLKO W ETOTO! etoto

Portugalski futbol nie ma najlepszych doświadczeń, jeśli chodzi o inwestorów. Byli już tacy, którzy mieli zrobić z SC Campomaiorense klub konkurencyjny dla Benfiki czy Porto, a skończyło się na długach i zawiedzionych nadziejach. By nieco uspokoić opinię publiczną, Ofer zaczął z wysokiego pułapu. Na drugim szczeblu rozgrywkowym w kraju, gdzie – wierzcie nam – nie narzeka się na nadmiar pieniędzy – zatrudnił renomowanych ludzi. Dyrektorem sportowym został Miguel Ribeiro z Rio Ave – słynny działacz w portugalskim środowisku.

Projekt zaczął się od rewolucji w składzie i ataku na rynku transferowym. Na delikatne sugestie mediów, że podpisanie kilkunastu piłkarzy w jednym okienku to lekka przesada, Ribeiro odpowiadał, że to oznaka ambicji. Warto zwrócić uwagę, z jakich klubów trafiają piłkarze do Famalicao. Atletico Madryt, West Ham, Wolverhampton, Valencia. Bez konotacji z Mendesem najprawdopodobniej mogliby o takich pomarzyć. A wśród nowych zawodników znalazł się m.in. 19-letni Argentyńczyk Nehuen Perez, nominowany ostatnio do nagrody Golden Boy.

Jeśli weźmiemy pod uwagę wszystko to, co już wiecie, dyskusja o Famalicao tocząca się właśnie w Portugalii, nie może dziwić. Trudno znaleźć na świecie inny przypadek, gdzie agent piłkarski robi sobie z pomocą wspólnika „zagrodę” dla swoich ludzi. Ribeiro w wywiadzie udzielonym „A Boli” odpiera oskarżenia.

„Wiele osób ma tendencję do oceniania naszej pracy, a nie robią tego z pełną wiedzą. Jesteśmy otwarci na wszystkie agencje menedżerskie. Mamy swoich skautów. Jeśli postanowimy zakontraktować jakiegoś piłkarza, przecież nie cofniemy się tylko dlatego, że nie reprezentuje go agencja Jorge Mendesa. Oczywiście ściśle współpracujemy z Gestifute, jednakże nie mają oni wpływu na działalność klubu. A sama współpraca – dla nas wynikają z niej same korzyści.”

Reklama

Trudno dziś tak naprawdę ocenić, na co stać Famalicao. Ribeiro twierdzi, że obecny stan udało się osiągnąć z budżetem 7,5 miliona euro, co dla FC Porto i Benfiki jest kwotą śmiesznie niską. Raczej nikt nie brał tam pod uwagę scenariusza, w którym kameralny klub już w pierwszym sezonie rzuca wyzwanie najlepszym. Czy jest możliwe spełnienie scenariusza, który pięć lat temu zaczęło pisać Leicester City? Z pewnością, jeśli postępy beniaminka będą rosnąć geometrycznie. Idon Ofer już pokazał, że nie ma miejsca na sentymenty – wraz z pożegnaniem części bohaterów awansu – z trenerem Carlosem Pinto na czele. W lipcu zastąpił go Pedro Sousa, wcześniej asystent Marco Silvy w Hull City, Watfordzie i Evertonie.

Famalicao może przynieść lidze portugalskiej dość oczywiste korzyści. Moglibyśmy porównać to z AS Monaco w Ligue 1, RB Lipsk w Bundeslidze, czy nawet Manchesteru City w Premier League – z zachowaniem odpowiednich proporcji. Po prostu dobrze, kiedy wśród płotek narodzi się grupa ryba, zdolna rzucić wyzwanie tym jeszcze grubszym.

Dziś Famalicao zagra na wyjeździe z FC Porto – mecz o pozycję lidera. Przekonajcie się na własne oczy o skuteczności biznesowego kondominium i jednocześnie bądźcie czujni. To dopiero pierwszy rozdział tej historii.

FAMALICAO WYGRA MECZ O POZYCJĘ LIDERA? KURSY W ETOTOUKŁADAJĄ SIĘ NASTĘPUJĄCO: PORTO – 1,26, REMIS – 6,10, FAMALICAO – 10,0! 

KAMIL ROGÓLSKI

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Dani Ramirez zabrał głos: Dziękuję za wsparcie. Z moim sercem wszystko w porządku

Piotr Rzepecki
0
Dani Ramirez zabrał głos: Dziękuję za wsparcie. Z moim sercem wszystko w porządku

Komentarze

0 komentarzy

Loading...