Reklama

Ronaldo z magią czeka na wiosnę

redakcja

Autor:redakcja

25 października 2019, 13:09 • 4 min czytania 0 komentarzy

Na początek uderzająca statystyka, którą na Reddicie zamieścił użytkownik o nicku Alessandro Romagnoli. Od przybycia do Juventusu Cristiano Ronaldo podchodził do 28 rzutów wolnych, nie zdobył z tego ani jednej bramki, za to aż 19 razy trafił w mur. Człowiek uchodzący za jednego z największych specjalistów od ładowania po widłach ze stojącej piłki, tylko 9 razy zdołał w ogóle ominąć obrońców, a przecież strzela w drużynie, która ma u siebie między innymi Dybalę i Pjanicia.

Ronaldo z magią czeka na wiosnę

Już sama kompilacja tych strzałów pokazuje, że jest ta wymarzona powtarzalność, ale niestety, dotyczy głównie ostrzeliwania kolejnych obrońców stojących w murku.

Nic dziwnego, że wolniaczki w Juventusie coraz częściej przejmuje wspomniany duet, ale uwagę przykuwa ogólna zasada w przypadku Cristiano Ronaldo. Otóż od paru lat CR7 najwięcej magii oferuje wiosną.

Przyglądamy się tej kwestii od dawna, bo przecież w starych czasach, przed uniesieniem w górę trofeum za zwycięstwo w Lidze Mistrzów trzy razy z rzędu, Portugalczyk bywał na tym polu krytykowany. Wytykane były mu hat-tricki ze słabszymi drużynami ligi hiszpańskiej, przy jednoczesnym przygasaniu w spotkaniach największej wagi – z ligowymi El Clasico na czele, w których Ronaldo zdobył „tylko” 9 goli. Oczywiście to i tak wspaniały wynik, ale to jedna z nielicznych statystyk, gdzie ogląda plecy Raula (z 11 trafieniami na koncie).

Reklama

Od paru ładnych sezonów to uległo drastycznej zmianie, a obecna forma w Juventusie może potwierdzać tezę, że Ronaldo najbardziej efektowne fajerwerki zostawia sobie do odpalenia na okres po nowym roku. Spójrzmy na ostatnie trzy sezony, podczas których ta zmiana była najbardziej widoczna.

W drugiej połowie 2016 roku, a więc w rundzie jesiennej rozgrywek 2016/17 portugalska maszyna strzeliła 12 goli – dwa w Lidze Mistrzów oraz 10 w La Liga. Oczywiście, Ronaldo miał wtedy drobne kłopoty ze zdrowiem, nie grał wszystkich meczów od deski do deski, ale z drugiej strony – w marcu czy kwietniu też zdarzało mu się opuszczać mecze, by zebrać siły na te najważniejsze starcia. Efekt? Po nowym roku Ronaldo trafił 26 razy w 27 meczach, w tym aż 10 razy w spotkaniach ćwierćfinałów, półfinałów i finału Ligi Mistrzów. To był ten przełomowy sezon, gdy coraz starszy napastnik uświadomił sobie, że lepiej odpuścić czasem możliwość zdobycia 5 bramek z Granadą, by potem w pełni sił mierzyć się w spotkaniach najmocniej obsadzonego turnieju Europy.

Sezon 2017/18 był pod tym względem podobny. Choć trudno w to uwierzyć, Ronaldo przed 31 grudnia 2017 roku, zdobył tylko cztery bramki w lidze. Tak, w pierwszych czterech kolejkach nie mógł grać, znakomity był poza tym w spotkaniach fazy grupowej Ligi Mistrzów, ale w lidze? Real potrafił skończyć mecz na zero z przodu, mimo że Portugalczyk grał pełne 90 minut – tak doszło m.in. do porażki 0:1 z Betisem czy remisu 0:0 z Bilbao. Portugalczyk rozstrzelał się w nowym roku – w lidze na 15 spotkań trafił 22 gole (!), a w Lidze Mistrzów praktycznie w pojedynkę rozmontował PSG w 1/8 finału oraz Juventus w ćwierćfinale.

W Juventusie ta różnica nie jest aż tak widoczna przez to, że Ronaldo sporą część wiosny leczył uraz. I tak jednak da się zauważyć pewne dysproporcje, zwłaszcza przy porównaniu najgorszej pory, czyli pierwszych meczów sezonu oraz tej ulubionej, złożonej z fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Ronaldo w Serie A po 7. kolejce miał tylko 3 bramki, w LM w całej fazie grupowej trafił tylko raz. Rozstrzelał się za to – jak zwykle – w fazie pucharowej, ładując hat-tricka w rewanżu z Atletico Madryt i dwie bramki w przegranym dwumeczu z Ajaksem. W lidze? Znów ruszyło po Świętach Bożego Narodzenia. Od 26 grudnia aż do meczu z Napoli, ostatniego przed kontuzją, Ronaldo strzelił 8 goli w 9 meczach.

Dlatego nie jesteśmy specjalnie zdziwieni, że to właśnie teraz najłatwiej o artykuły wyliczające brak skuteczności przy rzutach wolnych czy ogólną krytykę w stronę jednego z dwóch największych piłkarzy w historii futbolu. Nos i doświadczenie ostatnich sezonów podpowiada nam, że Ronaldo oszczędza obecnie Lokomotiwy i Fiorentiny, by po nowym roku rozjechać konkurencję w najważniejszych spotkaniach, ze szczególnym uwzględnieniem fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Tu jeszcze jedno wyliczenie z tzw. „neta” – jeśli chodzi o gole na poziomie od ćwierćfinału LM w górę, Ronaldo ma już 42 trafienia. Kolejny w tej klasyfikacji jest Leo Messi z… 20 bramkami. Z uwzględnieniem 1/8 finału, wynik wynosi 65:41.

Powód do zmartwień? Cóż, coraz częściej mierzymy się ze świadomością, że po którejś jesieni lub wiośnie, ten piłkarz zawiesi buty na kołku. Oby nie stało się to zbyt wcześnie.

Reklama

Fot.Newspix

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...