Reklama

Zawsze bez problemu podam rękę Danielowi Stefańskiemu

redakcja

Autor:redakcja

05 października 2019, 09:06 • 6 min czytania 0 komentarzy

Dusan Kuciak trzykrotnie wywalczył z Legią mistrzostwo Polski. Teraz chciałby wygrać Ekstraklasę z Lechią Gdańsk. W poprzednim sezonie piłkarze znad morza dopiero na finiszu rozgrywek zaprzepaścili szansę na triumf w lidze. – Zabrakło nam doświadczenia – uważa słowacki bramkarz, z którym porozmawialiśmy między innymi o pracy z psychologiem, poprzednim sezonie oraz o tym, czy podałby rękę Danielowi Stefańskiemu, który mocno mu podpadł.

Zawsze bez problemu podam rękę Danielowi Stefańskiemu

W 33. kolejce poprzedniego sezonu przegraliście z Legią w Gdańsku 1:3, ograniczając sobie tym samym szanse na mistrzostwo Polski. W sobotę zrewanżowaliście się warszawianom, wygrywając przy Łazienkowskiej 2:1. Zemsta najlepiej smakuje na zimno?

Nie odbierałbym naszego zwycięstwa w kategoriach zemsty. Tamten sezon wyrzuciliśmy już z głów. Nie ma o czym pamiętać, tym bardziej, że jego końcówka nie należała do udanych. Trwają nowe rozgrywki, w których wykorzystamy to, czego nauczyliśmy się w przeszłości. W Warszawie pokazaliśmy, że nie tylko umiemy jak równy z równym rywalizować z czołową drużyną ligi, ale przede wszystkim potrafimy takie starcie wygrywać.

Po tamtym meczu w Gdańsku mieliście ogromne pretensje do sędziego, że nie podyktował karnego za zagranie ręką Artura Jędrzejczyka. Dziś podałbyś rękę Danielowi Stefańskiemu?

Tak. Nie mam z tym problemu. Piłka to też gra emocji i w emocjach padły pewne słowa. To już przeszłość. Choć nadal twierdzę, że pan Stefański podjął błędną decyzję. Należał nam się rzut karny, a Artur powinien zejść z boiska z czerwoną kartką.

Reklama

Kac po przegranym mistrzostwie już minął?

Trudno mówić o kacu, bo nie byliśmy faworytami. Oczywiście kiedy przez większą cześć sezonu prowadzisz w tabeli, to masz nadzieję na sukces. Zabrakło nam doświadczenia. Ale nie ma tego złego… Wyciągnęliśmy wnioski i idziemy swoją drogą. Wierzę, że skończymy sezon wyżej niż w poprzednich rozgrywkach.

W Warszawie Lechia zaprezentowała się jako dojrzała drużyna, która na boisku wie czego chce. Zmienił się zespół, zmienił się i Dusan Kuciak. Już nie jesteś tym facetem z czasów gry w Legii, który potrafił przebiec pół boiska, bo zrugać kolegę za popełniony błąd. Słyszałem, że dziś w szatni Lechii jesteś opiekunem młodych.

Po raz ostatni chcę wyjaśnić, że nigdzie nie pobiegłem, tylko poszedłem. Zdarzyło się to jeden raz. Uznałem, że należy zwrócić Ojamie uwagę, że piłka nożna to gra zespołowa. I tyle. Ale to prawda, zmieniłem się. Mam więcej doświadczenia niż młodzi i staram się nim dzielić, podpowiadać, doradzać. Nie ma w tym nic szczególnego. Taka jest rola starszych zawodników.

W poprzednim sezonie nie puściłeś gola w 16 meczach. W tym już w trzech. Jesteś najlepszym bramkarzem w Ekstraklasie?

Powinienem mieć więcej meczów na zero z tyłu. W tym sezonie też. Są kompetentni ludzie od wydawania opinii. Oni niech ocenią to, kto jest najlepszy w lidze. Ja chcę się cieszyć bronieniem.

Reklama

28.09.2019 WARSZAWA, LAZIENKOWSKA PILKA NOZNA (FOOTBALL) PKO BANK POLSKI EKSTRAKLASA SEZON 2019/2020 (POLISH TOP LEAGUE), MECZ LEGIA WARSZAWA - LECHIA GDANSK (GAME) NZ DUSAN KUCIAK RADOSC FOTO LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT

Kuciak, Putnocky, Pesković, Plach, Chudy. Wcześniej Mucha i Kelemen. Na czym polega fenomen słowackich bramkarzy w Ekstraklasie? Tyle się mówi o polskiej szkole golkiperów, a tymczasem w lidze rządzą twoi rodacy.

Polska szkoła jest fantastyczna! Wystarczy spojrzeć na to, w jakich topowych ligach grają wasi najlepsi bramkarze – Anglia, Włochy, Niemcy. Są tak dobrzy, że szybko wyjeżdżają za granicę, robiąc miejsce obcokrajowcom. Korzystają na tym również Słowacy. My też mamy świetną szkołę bramkarzy, a przy tym dobrze czujemy się w Polsce, bo nasze języki i kultura są bardzo podobne.

Twój licznik w reprezentacji Słowacji zatrzymał się na dziesięciu spotkaniach. Na tym koniec?

Wiadomo, że każdy marzy o powołaniu do kadry. Ja również. Wytłumaczyłem sobie jednak, że widocznie trener Pavel Hapal nie potrzebuje Dusana Kuciaka.

Skoro już zeszło na bramkarzy, to kiedy zimą 2016 roku wyjeżdżałeś do Hull City, powiedziałeś mi, że jest w Legii chłopak, o którym w przyszłości będzie głośno – Radek Majecki. Prorocze słowa, bo właśnie dostał powołanie do reprezentacji Polski.

Radek idzie do przodu spokojnymi kroczkami. Jest bardzo dobrze prowadzony. Ma szczęście, bo trafił na wybitnego fachowca – trenera Krzysztofa Dowhania. Teraz dołączył do sztabu Janek Mucha, który dzieli się z Majeckim swoim przeogromnym doświadczeniem. No i Radek ma zawsze do pomocy Radka Cierzniaka, który na każdym kroku go wspiera. Jestem pewien, że Legia sprzedając Majeckiego zrobi dobry interes.

Mówi się, że nie byłoby tak grającej Lechii, gdyby nie Piotr Stokowiec. To trener jest siłą waszego klubu?

Trener Stokowiec poprawił wiele rzeczy, ale największą siłą Lechii jest drużyna, którą szkoleniowiec świetnie zarządza.

A co jest siłą Dusana Kuciaka?

Rodzina. Jeśli człowiek ma spokojną głowę, może się skoncentrować wyłącznie na pracy. Kiedy po treningu wracam do domu, wiem, że wszystko jest poukładane. Spokój i stabilizacja. To jest bardzo ważne.

Za sukcesami piłkarzy zwykle stoją mądre kobiety. Jak duży wpływ na to gdzie dziś jesteś miała żona Lucinka? Przez twoją pracę wiele przeszliście…

Jesteśmy razem już parę lat. Urodziła nam się córka Zara. Świetnie się dogadujemy, rozumiemy bez słów, uzupełniamy. Żona mnie wspiera w każdej sytuacji i wie, że ja też zawsze będę dla niej oparciem i zrobię dla niej wszystko. Dziękuję Panu Bogu za to, że spotkałem Lucinkę.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-403-2019-10-04-22_19_43

Na boisku jesteś bezkompromisowy, twardy. A prywatnie? Wiadomo – rodzina, ale co poza tym? Mecze tenisa z Haraslinem?

Mówiąc pół żartem, teraz jestem głównie kierowcą. Zawożę Zarę do szkoły, potem ją odbieram i jedziemy na trening tenisa. Życie piłkarza nie jest takie proste i fajne, jak się powszechnie uważa. Oczywiście grzechem byłoby narzekać, ale przez 24 godziny w zasadzie wszystko kręci się wokół piłki. Trzeba dbać o siebie, pilnować diety, generalnie żyć zdrowo. Praca, dom. Na to mam nastawiony swój wewnętrzny GPS.

Jaki był mały Dusan? W szkole chuliganiłeś, biłeś się z bratem Martinem (również jest bramkarzem w słowackiej Nitrze) czy też nie było z tobą problemów?

W szkole nie sprawiałem kłopotów. Rodzice nie musieli się za mnie wstydzić. Żywiołowo reaguję tylko w tracie meczu. Po jego zakończeniu jestem spokojnym człowiekiem. Staram się nie denerwować na sytuacje, na które nie mam wpływu. Odkąd w klubie jest psycholog Paweł Habrat, wiele rozmawiamy, te dyskusje pomagają. Tonują nastroje. Co do rodzeństwa, to mam dwóch braci i siostrę. Nie przypominam sobie, byśmy kiedykolwiek się pobili. Wspieramy się. To fajne uczucie, kiedy wiesz, że możesz liczyć na rodzeństwo w każdej sytuacji.

Wspomnieliśmy o Martinie. Zawsze podkreślasz, że starszy o trzy lata brat miał równie duży talent jak ty. Próbowałeś mu pomóc w znalezieniu klubu w Polsce?

Do tego potrzeba szczęścia i podjęcia odpowiedniej decyzji we właściwym czasie. Martin podjął, jak się okazało, złą decyzję. Widzę, że męczy się w Nitrze. Myślę, że po powrocie ze Slavii Praga, chciałby jeszcze spróbować sił w innej lidze.

W ubiegłym tygodniu przedłużyłeś kontrakt Lechią do czerwca 2022 roku. Zakładasz, że w drużynie znad morza zakończysz karierę?

Wierzę, że do pożegnania z boiskiem mam jeszcze bardzo daleko. Nowy kontrakt oznacza stabilizację i jest wyrazem zaufania do mnie ze strony władz klubu.

Podkreślasz, że w Gdańsku czujesz się doskonale. To twoje miejsce na ziemi? Zostaniecie w Polsce po zakończeniu kariery?

Mamy różne plany. Jeden z nich zakłada, że zostaniemy w Polsce na dłużej. Może na stałe? Ale to melodia przyszłości. Teraz jestem piłkarzem i na tym się koncentruję. Dzięki żonie i córce, które wszystko podporządkowały mojej karierze i są ze mną, mogę się skupić wyłącznie na pracy

Jest coś, czego żałujesz?

Można gdybać, czy nie osiągnąłbym więcej, gdybym wcześniej odszedł z Legii. Były oferty z Rosji, Azerbejdżanu i Belgii. Ale niczego nie żałuję. Jestem zadowolony ze swojego życia.

Rozmawiał Piotr Dobrowolski

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...