Reklama

„Atromitos to dziś greckie top5, ale to Legia jest faworytem”

redakcja

Autor:redakcja

08 sierpnia 2019, 14:41 • 5 min czytania 0 komentarzy

Grecka piłka najgorsze chwile ma już za sobą, ale nadal z utęsknieniem mogą tam wspominać czasy, gdy przychodzili tacy zawodnicy jak Rivaldo, Djbril Cisse czy Gilberto Silva. One prędko nie wrócą, o ile w ogóle. Mimo wszystko mówimy jednak o lidze bez wątpienia lepszej od naszej, co nie znaczy, że w parze Legia – Atromitos to drużyna Dawida Korta jest zdecydowanym faworytem. O rywala wicemistrzów Polski i kilka innych aspektów związanych z futbolem w Grecji pytamy Dimitrisa Samolisa, dziennikarza portalu Sport24.gr.

„Atromitos to dziś greckie top5, ale to Legia jest faworytem”

Greckie media uważają, że Legia jest faworytem, w procentach wyglądałoby to gdzieś 60 do 40. Dostrzegli, że Legia musi uratować sezon poprzez przejście III rundy eliminacji Ligi Europy, że to ostatni polski zespół w pucharach. Zakładają, że piłkarze Atromitosu nie będą grali z większą presją czy niepokojem, ale raczej na luzie przeciwko potencjalnie lepszemu przeciwnikowi – uważa nasz rozmówca.

Atromitos w ostatnich dwóch sezonach zajmował czwarte miejsce w Super League, choć zdaniem Samolisa realna pozycja tego klubu w greckiej piłce jest nieco niższa. – To jeden z 5-6 dobrych zespołów w Grecji, powiedzmy, że można go aktualnie zaliczyć do grona naszego top5. Korzysta na tym, że kilka ekip, mających dużo większe sukcesy i bogatszą historię – na czele z Panathinaikosem – straciło na znaczeniu i przeżywają różne problemy. Mimo że Atromitos potrafi zająć wysokie miejsce w lidze i dojść daleko w krajowym pucharze, ogólnie nie cieszy się jednak wielkim zainteresowaniem, ma stosunkowo mało kibiców. Co nie znaczy, że jego mecze w Europie nie są dostrzegane, sporo dziennikarzy je śledzi – tłumaczy Samolis.

Przy tym nie umniejsza zasług Atromitosu. – To poważny klub, mądrze zarządzany. Starają się tam płacić na czas i czerpać od najlepszych. Często wypożyczają od nich zawodników, zwłaszcza od PAOK-u Saloniki. Moim zdaniem kadrę mają dziś jednak słabszą niż w zeszłym sezonie. Do PAOK-u wrócili król strzelców Efthymios Kolouris, Amr Warda i Dimitros Chatiisaias, a do austriackiego LASK brazylijski skrzydłowy Bruno – wylicza.

LEGIA WYGRA PIERWSZĄ POŁOWĘ? KURS 2,55 W ETOTO

Reklama

Co do Kolourisa, ma raptem 23 lata, właśnie sięgnął po snajperskie berło, a PAOK sprzedał go do Tuluzy za raptem 3,5 mln euro. Taka kwota za najlepszego strzelca ligi, który nadal znajduje się w dość atrakcyjnym wieku, nawet w Polsce byłaby uważana za niską. – Niestety greccy piłkarze nie mają dziś zbyt dużej wartości na rynku, dlatego zaakceptowano taką ofertę. W ostatnich latach starano się zmienić tę sytuację, ale nadal potrzeba czasu – przyznaje Samolis.

W Atromitosie zmienił się także trener. Damir Canadi od dłuższego czasu chciał spróbować czegoś nowego i nie było większego zaskoczenia, gdy po zakończeniu sezonu przyjął ofertę z FC Nuernberg. Zastąpił go 46-letni Giannis Anastasiou, który jako piłkarz najbardziej zaistniał w krajach Beneluksu, grając dla Anderlechtu, Rody czy Ajaxu.

A jakim jest trenerem? – Zaczynał od prowadzenia Panathinaikosu i w 2014 roku zdobył z nim Puchar Grecji. Później wyjechał, pracował w Rodzie, Kotrijk i Omonii Nikozja, ale nie odniósł żadnego sukcesu. Działacze Atromitosu wybierali między nim a Duńczykiem Thomasem Christiansenem [był bez pracy od lutego 2018 po odejściu z Leeds, red.] i ostatecznie wybrali Anastasiou. Jednym z głównych powodów była jego deklaracja, że zamierza stawiać na piłkarzy z akademii – mówi Dimitris Samolis.

etoto

Co do ogólnej sytuacji w piłce klubowej Hellady, hierarchia jest dziś jasno ustalona. Zdecydowanie ponad resztą są PAOK i Olympiakos. Czy to się może wkrótce zmienić? – Nie wiem, czy to będzie dominacja na długie lata, ale w tym momencie nie ma wątpliwości, że mowa o dwóch zdecydowanie najlepszych klubach i to one biją się między sobą o tytuł. Pozostali nie mają takiej jakości i takich możliwości – uważa grecki dziennikarz.

Wystarczy zresztą spojrzeć na trwające okno transferowe. PAOK i Olympiakos idą tu łeb w łeb, dokonując po pięć transferów gotówkowych i wydając łącznie po blisko 10 mln euro. Z pozostałych klubów jedynie AEK Ateny przeznaczył na kogoś minimum milion euro (Daniele Verde z Romy). Na tę chwilę aż osiem zespołów pozyskuje wyłącznie zawodników bez kontraktów, a pozostali jeśli już za kogoś płacą, to między 50 a 300 tys. euro. Przepaść.

Reklama

A MOŻE PIERWSZY GOL DLA ATROMITOSU? 3,75 W ETOTO

Jednym z tych, którzy zaciskają pasa jest wspomniany Panathinaikos. „Koniczynki” nadal nie wygrzebały się z tarapatów finansowych. W ubiegłym sezonie zajęły dopiero ósme miejsce w tabeli i to z przewagą ledwie czterech punktów nad trzynastą lokatą, oznaczającą baraż o utrzymanie. Wszystko przez kolejne kary. Stołeczny klub zaczął rozgrywki z sześcioma odjętymi punktami, a skończyło się aż na jedenastu. Na tym nie koniec. – Nieco wcześniej Panathinaikos został na trzy lata wykluczony z europejskich pucharów, więc nawet gdyby sportowo się do nich dostał i tak zagra ktoś inny. Właściciel klubu poinformował dyrektora sportowego, że może oferować kontrakty na maksymalnie 200 tys. euro rocznie. Mówimy o wielkiej marce z milionami kibiców, ale większość z nich myśli tylko o przyszłości – tłumaczy Samolis.

Dodajmy, że niedawno do Panathinaikosu zawitał Joao Nunes z Lechii Gdańsk. Nasz rozmówca wcześniej go jednak nie znał, podobnie jak Daniego Suareza, Borję Fernandeza i Joana Romana, którzy też tego lata trafili do Super League. – Dopiero będą musieli zapracować na swoje nazwiska – potwierdza dziennikarz.

My na razie mamy jeszcze nadzieję, że nasz ostatni przedstawiciel w pucharach zapracuje na awans do IV rundy eliminacji Ligi Europy. Sumując powyższe, ma przeciwnika osłabionego, który niczego nie musi i który dopiero za dwa tygodnie rozegra pierwszy mecz ligowy (grecka ekstraklasa startuje 24 sierpnia). Normalnie powiedzielibyśmy, że awans Legii byłby sprawą naturalną, ale przy jej obecnej formie zawsze trzeba spodziewać się czarnego scenariusza i ewentualnie potem mile się zaskoczyć.

PM

Fot. archiwum Dimitrisa Samolisa

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...