Reklama

Zlatan szaleje za wielką wodą

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

21 lipca 2019, 16:06 • 4 min czytania 0 komentarzy

Są pewne rzeczy, których robić nie należy. Ciągnąć śpiącego lwa za ogon. Drapać ziewającego aligatora po podniebieniu. Opuszczać gardy w starciu z rozpędzonym Dereckiem Chisorą. Nie należy również – a może nawet przede wszystkim – sugerować Zlatanowi Ibrahimoviciowi przed derbami Los Angeles, że najlepszy zawodnik w Major League Soccer gra w drużynie przeciwnika.

Zlatan szaleje za wielką wodą

– MLS to w ogóle nie jest poziom Europy. Wcześniej grałem z zawodnikami albo na moim poziomie, albo na zbliżonym do niego. Tutaj jestem jak Ferrari wśród Fiatów. W futbolu może się zdarzyć, że Ferrari staje się Fiatem, a Fiat zamienia się w Ferrari. Ja miałem z tym czasami problem w reprezentacji narodowej, choć może nie aż tak mocno. Mówiłem: „Nie podoba mi się, że piłka do mnie nie trafia, albo trafia późno. Drużyna musi doskoczyć na mój poziom”. To wszystko mnie spowalnia. Piłka w Stanach Zjednoczonych musi stać się szybsza. Bardziej taktyczna. O wiele bardziej rytmiczna – w ten sposób Zlatan podsumował poziom futbolu za oceanem.

37-latek ma w tej chwili na koncie szesnaście goli w siedemnastu rozegranych meczach, to fakt. Udowadnia na boisku, że rywalizacja w MLS nie sprawia mu większych trudności, choć jest już przecież weteranem. Lecz z drugiej strony – drużyna LA Galaxy zajmuje w tej chwili drugą lokatę w Konferencji Zachodniej, z olbrzymią stratą do lidera, a jednocześnie lokalnego rywala – Los Angeles FC.

Największą gwiazdą tej drugiej ekipy jest – również znany z europejskich boisk – Carlos Vela. Dwadzieścia występów ligowych, 21 goli, 12 asyst.

– Jestem zdecydowanie najlepszy zawodnikiem w Major League Soccer. Zdecydowanie. On ma w tej chwili najlepszy moment swojej kariery, ma 29 lat. Gdzie ja byłem, gdy miałem 29 lat? W Europie. A to duża różnica – wbił szpilkę Zlatan w rozmowie z ESPN. – Jasne, mam już dzisiaj swoje lata. Mój prime time już minął, ale cały czas gram na bardzo wysokim poziomie i wnoszę do drużyny moje doświadczenie z europejskich boisk. Teraz potrafię porównać sytuację na amerykańskich boiskach z tym, z czym stykałem się w Europie. Różnica jest duża. MLS się rozwija, idzie w dobrym kierunku. Nie podoba mi się jednak system rozgrywek. Sezon regularny niby jest ważny, a jednak – tak naprawdę nie ma on znaczenia. Możesz zająć siódme miejsce w lidze, wejść do play-offów i wygrać mistrzostwo. Trzeba zmienić ten system, żeby liga zrobiła progres.

Reklama

– Wciąż czuję pasję. Wciąż płonę, gdy nie mogę grać. Sądzono, że nie wrócę już na boisko po ciężkich kontuzjach. Ale jestem tu. I cały czas mogę wspierać moich kolegów i robić sporo hałasu. Moja misja jeszcze się nie zakończyła – dodał Szwed.

Cóż – jeżeli Ibra ma zamiar dalej grać na takim poziomie, to może hasać po amerykańskich boiskach choćby do czterdziestki. Jego podrażniona przed derbowym starciem duma doprowadziła na boisku do prawdziwej eksplozji. W hitowym meczu ekipa Los Angeles Galaxy pokonała lokalnych rywali 3:2. Mecz derbowy – zwany El Tráfico – wzbudził olbrzymie zainteresowanie, w amerykańskich mediach przedstawiano starcie jako batalię dwóch gigantów tamtejszej ligi – Zlatana i właśnie Carlosa Veli. Na Dignity Health Sports Park pofatygował się komplet widzów (27 tysięcy).

Gwiazdorzy stanęli na wysokości zadania. Carlos Vela zdobył dwa gole dla gości i cały czas sprawiał zagrożenie, balansując na granicy spalonego i męcząc obrońców rywala swoją ruchliwością. Jednak Ibra przyćmił go całkowicie swoim spektakularnym hattrickiem. Ten mecz miał tylko jedną mega-gwiazdę.

– Mam duży szacunek do Carlosa Veli, ale porównywanie mnie do niego było dużym błędem z waszej strony – wytykał po spotkaniu dziennikarzom Szwed. – Jestem pewny siebie. Niektórzy nazywają to arogancją. Jeżeli ktoś sam jest arogancki, to widzi w tym arogancję. Inteligentny człowiek wie, że to wiara we własne możliwości. Moja psychika jest kuloodporna. Kiedy wychodzę na boisko, wiem jak dużo mogę pokazać. Ale niech nikt mnie nie obraża stwierdzeniem, że muszę coś udowadniać. Ja już nic nie muszę. Jestem najlepszym zawodnikiem w tej lidze, nawet kiedy nie strzelam żadnej bramki. Ale dzisiaj Ferrari miało sporo paliwa.

Niektórzy powiedzą, że aż za dużo. Po końcowym gwizdku na boisku wywiązała się lekka szamotanina. Jeden z członków sztabu szkoleniowego Los Angeles FC miał pretensje do Ibrahimovicia, że ten nieprzepisowo rozpychał się łokciami. Kamery telewizyjne nie uchwyciły całej awantury, ale na opublikowanym fragmencie widać, a właściwie słychać wyraźnie, jak Zlatan krzyczy do rywala: „Idź do domu, ty mała dziwko. Idź do domu”.

Reklama

W październiku Ibrahimović kończy 38 lat. Ale mamy wrażenie, że jeszcze przez jakiś czas będzie z nim wesoło.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...