Reklama

Wisienka na zakalcu

red6

Autor:red6

20 lipca 2019, 20:41 • 3 min czytania 0 komentarzy

No, pierwszy prawdziwy test na cierpliwość za nami. O ile wczorajszym meczom PKO Bank Polski Ekstraklasy siłą rzeczy towarzyszyła ekscytacja, o ile do dzisiejszego spotkania Rakowa z Koroną zasiedliśmy z entuzjazmem, by obczaić jak beniaminek wyjdzie ze zderzenia z prozą ligowego życia, o tyle już mecz Wisły Kraków ze Śląskiem Wrocław był typowym paździerzem, jakich co sezon widzimy dziesiątki. Jeśli nie usnęliście, jeśli nie przełączyliście na Galileo, jeśli nie nawrzucaliście czternastu piłkarzom od patałachów i partaczy, jesteście prawdziwymi ekstraklasowymi świrami.

Wisienka na zakalcu

Po pierwsze: szacunek ludzi ulicy! Po drugie: przemyślcie swoje życie, no i wizytę u lekarza specjalisty.

To było złe, naprawdę złe. Bolały oczy, bolała głowa, bolało też serce. Mieliśmy nawet apelować o powrót obu drużyn na zgrupowania, aż do momentu, w którym stworzą sensowne ekipy, oczywiście z batem nad sobą – każda opuszczona kolejka kończyłaby się w tym układzie walkowerami. To nie tak, że pod bramkami nie działo się absolutnie nic, bo gdy przebywa na placu choćby Rafał Janicki prędzej czy później musi zaśmierdzieć golem dla rywali. Dziś stało się to prędzej, Janicki obciął się już na początku spotkania, ale jego błędu nie wykorzystał Pich. Nie była to zresztą jedyna dobra okazja zmarnowana przez Słowaka. I tu pochwalić musimy Przemysława Płachetę, który nieźle przywitał się z ligą, potrafił zakręcić obrońcami i znaleźć kolegę. Nawet jeśli później trochę zgasł, to warto mu się dalej przyglądać.

Na plus także obaj bramkarze, Rafał Boguski, który w środku pola harował tak, jakby przez całą przerwę letnią podglądał Bashę i Dino Stiglec.

Chorwata do tej krótkiej listy dopisaliśmy w drugiej (trochę lepszej) połowie. Wcześniej prezentował się dość solidnie, kawał chłopa, ale na boku obrony dawał radę, jednak z naprawdę dobrej strony pokazał się wtedy, gdy dopadł przed polem karnym do piłki, którą Gąska zaadresował do Szczepana i sieknął tak, że Buchalik nie obroniłby tego nawet, jeśli trochę refleksu i zwinności pożyczyłby mu Alisson. To tytułowa wisienka na zakalcu.

Reklama

Z reguły w takich momentach mówi się: „warto było się przemęczyć”. Cóż, my mamy wątpliwości, ale miło ze strony Stigleca, że spróbował nam to wynagrodzić.

Wisłę musimy jednak trochę z tego paździerza i porażki rozgrzeszyć. Nawet nie dlatego, że Drzazga powinien wykorzystać jedną ze swoich okazji i nie byłoby tak źle. Zabrakło między innymi Błaszczykowskiego, Bashy, Savicevicia i Burligi. Przy takiej kadrze każdy z tych zawodników na aucie to cios. Przecież Marcin Wasilewski, który siedział na ławce głównie z młodzieżą, wyglądał przy tych chłopakach jak wychowawca, który zabrał klasę na wycieczkę.

Cóż, trzeba cierpliwości. I w stosunku do szpitala w Krakowie, i całej ligi, który chyba nie ma zamiaru nas na razie porwać.

screencapture-207-154-235-120-mecz-154-2019-07-20-20_07_09

Fot. 400mm.pl

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...