Reklama

Jagiellonia zaskoczona tym, że kibice przyszli na stadion

redakcja

Autor:redakcja

13 lipca 2019, 16:00 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nie jesteśmy wzorem cnót wszelakich, regularnie zdarza nam się o czymś zapomnieć. Komuś z nas zdarzyło się zostawić kurtkę na imprezie, inni zostawił torbę z laptopem w knajpie, gubione klucze to codzienność. Natomiast Jagiellonia wniosła zapominalstwo na inny poziom. Białostoczanom udało się zapomnieć o tym, by na mecz wpuścić kibiców.

Jagiellonia zaskoczona tym, że kibice przyszli na stadion

Przez Polskę przechodzi właśnie poważna dyskusja na temat tego, czy należy wpuszczać na stadiony kibiców gości. Bo to w sumie same problemy – trzeba zaangażować policję do eskorty, trzeba ogarnąć dodatkowych stewardów, wydzielić sektor gości, a ci jeszcze krzyczą i obrażają gospodarzy. Natomiast na Podlasiu uznali, że pójdą krok dalej – na sparing z Atlantasem Kłajpeda i oficjalną prezentację drużyny nie wpuścili własnych kibiców.

To znaczy wpuścili – ale tylko niespełna tysiąc, czyli tyle, ile można zaprosić na stadion bez organizacji imprezy masowej. Cała reszta mogła odegrać cosplay kibiców Legii przed sektorem gości przy Słonecznej – czyli mogli oglądać mecz sprzed bramy wejściowej. Według oficjalnej strony Jagi pod stadionem na wejście czekało 300 osób, według lokalnych mediów sympatyczną wycieczkę z oglądaniem elewacji stadionu zaliczyło nawet dwa tysiące ludzi.

Jak tłumaczy się Jaga? No Jaga… nie spodziewała się takich tłumów i uznała, że nie ma sensu mnożyć kosztów i organizować imprezy masowej. Cyrk!

1i5LLhW

Reklama

Nie no, wiadomo – nikt nie dał cynka władzom klubu, że na stadion przyjdzie ponad tysiąc osób. Mamy wyjście dla Jagiellonii – bilety w pre-orderze. Żadnego tam kupowania w kasach, żadnych wejściówek w dniu meczu – albo kupujesz karnet, albo nie przychodź wcale. Albo w ogóle wypuszczać na mecze pulę np. 100 biletów. Jak w Sneaker Store’ach z butami Kanye Westa, gdzie ludzie ustawiają się w kolejce cztery dni wcześniej. Wówczas niska podaż wytwarza wysoki popyt, więc wejściówki chodziłyby po kilkaset, a nawet kilka tysięcy złotych.

Sytuacja jest tym bardziej kuriozalna, że dzień wcześniej PZPN opublikował raport, w którym Jagiellonia została najwyżej ocenionym klubem pod względem organizacji dnia meczowego. To co się dzieje na innych stadionach? Czy we Wrocławiu zapominają zamontować krzesełek? Czy w Sosnowcu wcale nie otwierali bram? Czy Arka zapraszała na nie ten stadion, na którym grano mecz?

Chociaż w sumie daleko nie szukajmy – Legia ostatnio tak ruszyła ze sprzedażą biletów, że… system się wywalił na plecy.

A jak wpuszczać kibiców na ostatni sparing przedsezonowy pokazał ostatnio Lech Poznań, który niby trzymał się puli 999 wejściówek dla kibiców, ale na mecz z Midtjylland wpuścił – tak na nasze oko – jakieś cztery tysiące fanów. I nikt nie musiał drapać tynku pod stadionem.

Naprawdę coraz częściej mamy wrażenie, że polskie kluby mają kibiców totalnie w dupie i umieszczają ich gdzieś na końcu kolejki wśród podmiotów do obsłużenia. Najpierw ma być wygodnie telewizji, później piłkarzom, zadowolić trzeba też sponsorów, a fani? Zbędna kula u nogi, której – co najgorsze – zachciewa się przychodzić na stadion i oglądać tę jedną z najgorszych lig w Europie. Kibic – zło konieczne.

fot. @nleszekn 

Reklama

 

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...