Reklama

Dziś zawiedliśmy się na Dziczku

redakcja

Autor:redakcja

10 lipca 2019, 23:14 • 2 min czytania 0 komentarzy

Patryk Dziczek w naszych oczach uchodził za wzorzec młodego piłkarza. Pracowity, sumienny, poza boiskiem spokojny i stonowany, skupiony na ciężkiej pracy, utalentowany, ale bezustannie panujący nad samozachwytem. Pokorny, fajny chłopak z papierami na duże granie. Dlatego tym mocniej boli jego dzisiejsze zachowanie, pod wszystkimi względami naganne. 

Dziś zawiedliśmy się na Dziczku

Znacie na pewno to zdanie z dzieciństwa, działało chyba skuteczniej niż gniew. „Nie jesteśmy źli, jesteśmy rozczarowani”. Tak właśnie jest w przypadku Patryka – normalnie wściekamy się na gwiazdorków, którzy ostentacyjnie nie podają ręki trenerowi, ale tutaj dominuje uczucie ogromnego zawodu.

Patryk najpierw źle wszedł w mecz, grał słabo, poniżej swojego normalnego poziomu. Potem zaczął w dodatku grać niebezpiecznie, a chyba nikt nie byłby przesadnie zdziwiony, jeśli pod prysznic przedwcześnie odesłałby go nie Waldemar Fornalik, ale sędzia dzisiejszego spotkania. No i wreszcie finał, chyba najbardziej gorszący. Patryk Dziczek kontra człowiek, który w życiu nie skrzywdził nawet muchy, a pogniewał się na niego w całej historii piłki nożnej jedynie Ricardo Sa Pinto (pogniewany na wszystkich ludzi w środowisku piłkarskim).

Reklama

Kurczę, no panu Waldemarowi takie coś? Rozumiemy, że Patryk był zły na siebie, sfrustrowany słabą grą i zasłużonym zjazdem do boksu. Rozumiemy, że prawdopodobnie nie chodziło o jakieś pretensje do trenera, bardziej własne zawiedzione oczekiwania. Ale taki popis bufonady przy Fornaliku? Przy szkoleniowcu, bez którego Dziczek miałby z pewnością o jeden medal mniej?

Pomijając, że do końca kariery Dziczek powinien wspominać trenera z ciepłem i sympatią, to nawet dziś należały mu się podziękowania – mniej cierpliwy coach zdjąłby go w przerwie, albo bezpośrednio po tym wejściu wślizgiem od tyłu. No i dochodzi jeszcze aspekt nadchodzącego transferu. Zaraz Patryka w Gliwicach pewnie nie będzie, więc to ostatnie chwile, by zapisać się w pamięci kibiców. Naprawdę warto zostać przez nich zapamiętanym jako rozgniewany dzieciak?

Patryk, zimny prysznic. Nie warto niszczyć tak mozolnie budowanej opinii.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
0
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Komentarze

0 komentarzy

Loading...