Reklama

Panie selekcjonerze, o co tu chodzi?

redakcja

Autor:redakcja

04 czerwca 2019, 14:50 • 3 min czytania 0 komentarzy

To nie jest nowy temat, ale nie nasza wina, że powraca jak bumerang i to ze zdwojoną siłą. Kolejny raz zadajemy sobie pytanie: po co na zgrupowanie pierwszej reprezentacji przyjeżdżają kluczowi zawodnicy kadry U-21, skoro i tak nie mają większych szans na grę? 

Panie selekcjonerze, o co tu chodzi?

Teraz to pytanie jest jeszcze ważniejsze, bo nasza młodzieżówka przygotowuje się do mistrzostw Europy w swojej kategorii wiekowej. Do turnieju, dla którego tak naprawdę ta drużyna została stworzona i który podsumowuje cały sens jej istnienia. Będzie on decydującym czynnikiem wpływającym na końcową ocenę tego zespołu i sposób jego zapamiętania. Dla wielu z tych chłopaków to najważniejsza impreza w dotychczasowej karierze.

Logicznie rzecz biorąc, należałoby więc uznać, że nawet jeśli wcześniej kilku kadrowiczów przyjeżdżało do „jedynki”, żeby chłonąć atmosferę szatni, to przynajmniej tym razem warto dać sobie spokój i nie zawracać gitary. Tymczasem w ostatnich dniach Jerzy Brzęczek wezwał Dawida Kownackiego, Roberta Gumnego i Sebastiana Szymańskiego tylko po to, żeby pobyli przez kilka dni ze starszymi kolegami i wrócili do młodzieżówki. W tym czasie Kownacki doznał kontuzji wykluczającej go z ewentualnych występów przeciwko Macedonii Północnej i Izraelowi (pierwotnie brano pod uwagę przetrzymanie ich tak długo). Sztab medyczny U-21 będzie teraz próbował wyleczyć go na turniej, który zaczyna się za 12 dni. A przypominamy, że mowa o kapitanie tej reprezentacji.

Po co to było? Co dzięki temu zyskano? Czy naprawdę przekonanie się po raz kolejny, że spocone skarpetki Roberta Lewandowskiego śmierdzą tak samo jak skarpetki Kamila Pestki pomoże tym chłopakom w przyszłości? Czy wspólny posiłek z wierchuszką kadry i odkrycie, że to też ludzie jedzący nożem i widelcem będzie tym „cennym doświadczeniem” na przyszłość? Taki Kownacki grał już przecież nawet na mundialu, nie będzie robił „och!” i „ach!” na każdym kroku. Gumny i Szymański również gościli już na zgrupowaniu seniorów, ten pierwszy także u Brzęczka.

Ok, trochę dogryzamy, bo oficjalne powody zostały podane. Selekcjoner tłumaczył to ostatnio następująco za pośrednictwem Łączy Nas Piłka: – Problemy zdrowotne niektórych kadrowiczów i wątpliwy udział w zgrupowaniu m.in. kontuzjowanego Macieja Rybusa, sprawiły, że sięgnęliśmy po piłkarzy z kadry Czesława Michniewicza. Wymieniona trójka wróci do reprezentacji do lat 21 najpóźniej dzień po meczu z Izraelem, ale istnieje szansa, że któryś z nich dołączy do drużyny trenera Michniewicza jeszcze wcześniej.

Reklama

Sorry, ale kompletnie nas nie przekonał, strasznie to wszystko naciągane – nawet w obliczu powrotu do domu Arkadiusza Recy. A nieobecność kontuzjowanego Rybusa nie jest niczym nowym, można było się przyzwyczaić. Na lewej obronie wciąż mogą zagrać Artur Jędrzejczyk, Bartosz Bereszyński, Tomasz Kędziora czy nawet Marcin Kamiński. Dla żadnego z nich nie jest to pozycja nr 1, ale dla Gumnego także nie. Na skrzydłach pod nieobecność Jakuba Błaszczykowskiego również jest z kogo wybierać (Kamil Grosicki, Damian Kądzior, Przemysław Frankowski czy Piotr Zieliński).

Jasne, pierwsza reprezentacja zawsze będzie priorytetem, ale istnieje też coś takiego jak wyczucie chwili. W tym momencie zabieranie z U-21 ważnych piłkarzy „na wszelki wypadek” jawi nam się jako niepotrzebne utrudnianie jej życia przed najważniejszymi meczami. Dużo zbędnego zamieszania i tworzenie problemów, z którymi teraz bohatersko trzeba będzie walczyć.

Fot. FotoPyk

***

Maciej Rybus o częstych zmianach ustawienia, legendarnym lapsusie językowym, ale też nadziejach na nowe otwarcie pod wodzą Jerzego Brzęczka opowiedział w rozmowie z Wojciechem Pielą. Zapraszamy!

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...