Reklama

Barcelona po rekordy, a Valencia po chwalę

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

25 maja 2019, 10:41 • 5 min czytania 0 komentarzy

Po raz dziewiąty w historii Barcelona może zdobyć dublet. Wystarczy wygrana w dzisiejszym meczu z Valencią, a drużyna Ernesto Valverde powtórzy sukces sprzed roku. No właśnie, ale czy dwa puchary zdobyte na krajowym podwórku nasycą głód piłkarzy i włodarzy klubu? Niekoniecznie. Gracze i działacze katalońskiego klubu mogą się zarzekać, że ten sezon był udany, ale tak naprawdę wszyscy wiedzą, że czują niedosyt. Spory niedosyt, bo przecież nie ukrywali, że pragną w tym sezonie powrócić na szczyt w europejskich rozgrywkach. Natomiast sam Puchar Króla od początku był przez Blaugranę traktowany po macoszemu. 

Barcelona po rekordy, a Valencia po chwalę

– To był styczeń, kiedy graliśmy dużo meczów. Być może ludzie widzą, że jest jakaś wyjściowa jedenastka, ale uważam, że trener perfekcyjnie regulował występy wszystkich piłkarzy. Przytrafiały się porażki i potrafiliśmy odrabiać straty, ponieważ na Camp Nou jesteśmy bardzo silni. Chciałbym jednak, żeby było jasne, że nie odpuszczamy żadnych rozgrywek. Bardzo cieszyliśmy się z awansu do finału, a kiedy się w nim gra, trzeba wygrać. Jesteśmy klubem zwycięzców, zdobyliśmy najwięcej Pucharów Króla i to wskazuje na wagę, jaką do niego przykładamy – mówi przed finałem Gerard Pique.

Lionel Messi jako pierwszy zdobędzie gola w finale? Etoto płaci 3,60

Jasne, skoro się już gra w finale, trzeba wygrać. Gdyby jednak się w nim nie grało, co było całkiem prawdopodobne w styczniu, to także nic by się nie stało. Zresztą sam stoper Barcelony po pierwszym meczu ćwierćfinałowym z Sevillą (Sevilla – Barcelona 2:0) zasugerował, że właściwie nic się nie stanie, jeśli kataloński klub odpadnie z tych rozgrywek. Później szkoleniowiec Blaugrany prostował słowa swojego zawodnika i mówił, że Pique nie to miał na myśli. Dodał przy tym, że jego zespół bardzo chce awansować. I to zresztą potwierdził na boisku, ponieważ na Camp Nou Barcelona rozniosła Sevillę w pył (6:1). Stało się więc dokładnie to samo, co w 1/8 finału. Wówczas kataloński zespół w starciu z Levante także musiał odrabiać straty z pierwszego meczu, w którym zwiedli rezerwowi.

Reklama

Naprawdę trudno oprzeć się wrażeniu, że Barcelona w tym sezonie traktowała Cop del Rey jako turniej drugiej kategorii. Owszem, w spotkaniach półfinałowych nie było już odpuszczania, ale wówczas los skojarzył Blaugranę z Realem Madryt. A jak wiadomo – El Clasico nie sprzyja eksperymentom i oszczędzaniu sił. Ten mecz jest wyjątkowy w jakichkolwiek rozgrywkach. Mistrz Hiszpanii podszedł więc do starcia z odwiecznym rywalem poważnie i poradził sobie bez większych problemów, co jednak trudno uznać za wielki sukces, bo wszyscy doskonale wiem, jak Królewscy prezentowali się w tym sezonie.

Oczywiście remontada z Sevillą do najłatwiejszych nie należała, ale najtrudniejsze zadanie w tej edycji Pucharu Króla dopiero przed Barceloną. Przede wszystkim dlatego że ekipa Marcelino znacznie lepiej gra w piłkę od Andaluzyjczyków, a dodatkowo jest na fali wznoszącej. Znakomity finisz w rozgrywkach ligowych, który ostatecznie skończył się upragnioną czwartą lokatą, a także walka w Lidze Europy niemal do samego końca, sprawiły, że Valencia jest obecnie niesamowicie zbudowana przed finałem. Po drugiej stronie rzeki jest Barcelona, która nie dość, że nie osiągnęła swojego głównego celu na ten sezon, to jeszcze zaprzepaściła swoją szansę w kompromitujący sposób. Zdaniem byłego piłkarza Barcelony, Juana Antonio Pizziego ten czynnik może odegrać ważną rolę w finale: – Nie ma wątpliwości, że cios związany z odpadnięciem z Ligi Mistrzów może wpłynąć na zawodników Barçy. Jednakże w całym sezonie Barcelona spisywała się naprawdę dobrze. Zapewniła sobie mistrzostwo Hiszpanii na kilka kolejek przed końcem i pewnie dotarła do finału Pucharu Króla. Cios, jaki spadł na tę drużynę w Lidze Mistrzów, był bardzo ciężki, ale ma więcej wspólnego z tym, w jaki sposób to się stało, a nie dlaczego. Trzeba docenić fakt, że gracze dotarli do półfinału tych rozgrywkach. 

Valencia powtórzy wyczyn Liverpoolu i spierze Barcelonę w regulaminowym czasie gry? Etoto za taką niespodziankę płaci 4,80

– Valencia zaczęła sezon słabiej i konsekwentnie poprawiała swoje wyniki. Po zakwalifikowaniu się do Ligi Mistrzów wielkim celem jest wygranie Pucharu. To będzie zacięte spotkanie, w którym obie drużyny postarają się zagrać bardzo dobrze. Różnica polega na obecności jednego piłkarza, który w swojej najlepszej dyspozycji jest absolutnie nie do upilnowania – dodał były selekcjoner Chile.

Dla Barcelony motywujące może być pobicie kolejnego rekordu. Jeśli jutro mistrzowie Hiszpanii wygrają z Valencią, sięgną po Puchar Króla piąty raz z rzędu, co będzie niebywałym wyczynem.

Real Madryt (1905-1908) – cztery kolejne zwycięstwa w Copa del Rey.

Reklama

Athletic Bilbao (1930-1933) – cztery kolejne zwycięstwa w Copa del Rey.

Poza tym byłoby to 31 zwycięstwo w historii klubu w tych rozgrywkach, co jeszcze bardziej wyśrubowałoby rekord Barcelony. Drugą drużyną, która najczęściej sięgała po to trofeum jest Athletic Bilbao – 23 zwycięstwa. Co więcej, jeśli Leo Messi trafi jutro do siatki, zostanie pierwszym piłkarzem, który zdobywał gola w sześciu finałach Copa del Rey. Argentyńczyk wraz z Gerardem Piqué i Sergio Busquetsem może również wyrównać rekord Agustina Gainzy, który Puchar Króla wygrywał siedem razy. Trójka wychowanków Blaugrany obecnie na koncie ma sześć takich zwycięstw… Rzecz jasna ustanowienie kolejnych rekordów w CdR nie sprawi, że kibice zapomną o sromotnej porażce z Liverpoolem, ale na pewno mogą stanowić pewnego rodzaju osłodę.

1i5llhz-25

Najlepsza oferta powitalna na rynku: bonus 200% aż do 100zł! Drugi bonus to podwojenie depozytu aż do 900 złotych! Dodatkowo jeszcze 40 zł we freebetach!

Tłumaczenie cytatów: fcbarca.com

Fot. NewsPix

Najnowsze

Hiszpania

Anglia

Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Piotr Rzepecki
1
Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...