Reklama

Sumienność i pokora ponad talent. Jak to robią w Ozimku?

redakcja

Autor:redakcja

09 maja 2019, 15:02 • 11 min czytania 0 komentarzy

Gdyby utworzyć umowny współczynnik liczby reprezentantów Polski wychowanych przez lokalny klub na jednego mieszkańca, pewnie nie mieliby w naszym kraju sobie równych. Paweł Olkowski, Waldemar Sobota, Adam Ledwoń, Henryk Brejza, Józef Adamiec. Każdy z nich po kilka lat trenował w oddalonym o niecałe 20 kilometrów od Opola, liczącym obecnie około 8 800 mieszkańców Ozimku. Konkretnie – w IV-ligowej obecnie Małejpanwi.

Sumienność i pokora ponad talent. Jak to robią w Ozimku?

Droga po dawny blask. Przebywa ją właśnie Łódzki KS, próbuje na niej spektakularnie nie wyrżnąć się łódzki Widzew, przemierza ją Stal Mielec. Te kluby mogą marzyć o ekstraklasie, o przypomnieniu sobie, jak to jest rywalizować na najwyższym szczeblu rozgrywkowym i interesować nie tylko lokalną społeczność, ale całą Polskę.

Małejpanwi nigdy nie było dane zagrać w I lidze czy – po zmianie nomenklatury – w ekstraklasie. Aby wykręcić najlepszy wynik w historii, pobić osiągnięcia z lat 70., w obecnej I lidze musiałaby zająć 4. miejsce.

Co ciekawe, w latach 1975-77 trudno było znaleźć bardziej stabilny punktowo klub w Polsce.

Sezon 1975/76 – 32 punkty w II lidze.

Reklama

1976/77 – 32 punkty w II lidze.

1977/78 – 32 punkty w II lidze.

Dopiero czwarty – przedostatni – sezon na zapleczu najwyższej klasy wypadł inaczej, lepiej o 2 „oczka”. Piąty okazał się ostatnim, gdy Małejpanwi brakło zaledwie punktu do utrzymania.

Zrzut ekranu 2019-05-9 o 11.48.34

Małapanew wygra przynajmniej dwiema bramkami swój kolejny mecz z Porawiem Większyce? ETOTO płaci za taki rezultat po kursie 1,80

Dziś w Ozimku nikt nie łudzi się, że sufit zawieszony jest aż tak wysoko. W klubie, który dzięki potężnej swego czasu hucie Małapanew przeżywał prawdziwy okres prosperity, słyszę że wejście i utrzymanie się w III lidze, do tego wygrana w wojewódzkim Pucharze Polski, to absolutne maksimum.

Reklama

Huta żelaza już nie prosperuje. Kiedyś zatrudniała siedem tysięcy ludzi na obszarze 220 hektarów. Upadła w 2002 roku, obecnie działa po przejęciu przez Gwarant Grupę Kapitałową, ale już na znacznie mniejszą skalę.

Tym samym nie najbogatsza jest też gmina, która mimo wszystko pomaga jak może. Małapanew dostaje rocznie około 120 tysięcy złotych, co nawet w stawce IV ligi opolskiej plasuje klub gdzieś w dolnej połówce. Do tego dzierżawi boisko za minimalną kwotę. Co jakiś czas udaje się też namówić burmistrza, by dorzucił się na przykład do dosiewu trawy na głównej płycie czy innych prac związanych z utrzymaniem boiska.

Jedynego boiska, jakim dysponuje Małapanew. „Kompleks” treningowy składa się bowiem z płyty głównej i… to w zasadzie tyle. By nie zajechać murawy, gdy tylko jest taka możliwość, Małapanew trenuje poza swoimi obiektami, w okolicznych wioskach.

W Ozimku nie mieli tyle szczęścia, co choćby w Dzierżoniowie. Transfery zagraniczne Jarosława Jacha czy Krzysztofa Piątka przyniosły do kasy Lechii Dzierżoniów naprawdę duże pieniądze (pomijając fakt, że Genoa bardzo ociąga się z płatnością solidarity payment za Krzysztofa Piątka). Gdy zaś najbardziej znani wychowankowie Małejpanwi zmieniali barwy, to nie przynosiło to wielkich zysków. Paweł Olkowski zarówno z Górnika do Kolonii, jak i później z 1. FC Köln do Boltonu przechodził na zasadzie wolnego transferu, teraz też nikt w Ozimku nie spodziewa się niczego innego po spadku Wanderers z Championship, jak tylko rozwiązania kontraktu i kolejnych przenosin za friko. Jedynie za transfery Waldemara Soboty – ze Śląska do Club Brugge i z Brugii do Sankt Pauli – udało się zgarnąć około 35 tysięcy euro. 21 tysięcy otrzymane przy okazji przenosin z Polski do Belgii pozwoliło rozegrać rozgrywki III ligi na niezłym poziomie.

– Mogliśmy mieć naprawdę duże pieniądze z transferu innego zawodnika, Czaplińskiego. Sprzedaliśmy go cztery lata temu do Ruchu Zdzieszowice. W połowie sezonu III ligi to było, zaraz po naszym poprzednim awansie. Były wybory zarządu, my zostaliśmy nowym zarządem, sytuacja była nie do odratowania, więc musieliśmy oddać dwóch chłopaków do Ruchu Zdzieszowice. Marzec gra w Olimpii Grudziądz, Czapliński został w Zdzieszowicach. Po półtora roku tam chciała go kupić Legia. Przyjechał Żewłakow, wszystko było dogadane. 400 tysięcy mieli za niego zapłacić, mieliśmy uzgodnione, że 20% sumy trafia do nas. W dniu wyjazdu na obóz się rozmyślił, powiedział że nie przechodzi i tyle – mówi Banik.

Michalak dodaje: – Według mnie to jest największy talent piłkarski, jaki tutaj mieliśmy. Kiedykolwiek. Większy niż Olkowski, Sobota. Talent czystej wody. Wszystko było uzgodnione, że ma 35 tysięcy na miesiąc, że mieszkanie. Wystraszył się. I Pogoń Szczecin, i Piast Gliwice, i Jagiellonia go chciały. A on nie odbierał telefonów.

Biednemu zawsze wiatr w oczy.

Na wszystko trzeba więc szukać sponsorów, trzeba też sporo po prostu wyłożyć z własnej kieszeni. To też robi bez wahania wiceprezes Tomasz Michalak, człowiek w Małejpanwi zakochany na zabój.

– Działa przy klubie od wielu lat i jest jakiś taki sentyment. Miałem teraz 50 lat, synowie z żoną chcieli mi kupić bilet na jakiś większy mecz, ale powiedziałem im: jak gra Małapanew, to wolę iść na Małąpanew. Nigdy nie planujemy wczasów, gdy trwa sezon. Bo bym nie pojechał.

– Gdyby nie sponsorzy i wiceprezes, nie mielibyśmy szans na takie wyniki, jakie osiągamy – dodaje wybrany w 2014 roku prezesem klubu Arkadiusz Banik.

Zrzut ekranu 2019-05-9 o 11.58.55Wiceprezes Małejpanwi Tomasz Michalak i prezes Arkadiusz Banik

Jakie to wyniki? A no takie, że Małapanew jest w tym momencie liderem IV ligi grupy opolskiej i bije się o awans na III poziom rozgrywkowy, ostatni z tych niescentralizowanych, ostatni też dla klubu z Ozimka osiągalny finansowo.

Zrzut ekranu 2019-05-9 o 12.08.56

W trzech ostatnich meczach Porawia Większyce padło aż osiemnaście goli! Powyżej 3,5 bramki w starciu z liderem IV ligi grupy opolskiej to kurs 2,30 w ETOTO

A i gdy pytam o to, czy wejście ligę wyżej nie będzie problematyczne finansowo, widzę że pytanie nie jest z gatunku najłatwiejszych. To nie „jakiego koloru jest czerwony maluch?”.

– W zeszłym roku nawet kosiarki nie mieliśmy, to pożyczałem ze spółdzielni mieszkaniowej i ze szkoły, żeby można było trawę skosić – mówi Michalak.

A przecież w III lidze wyjazdy robią się dalsze, bo województwo opolskie w III grupie III ligi łączy się ze śląskim, dolnośląskim i lubuskim.

– Żeby była jasność, my nie odżegnujemy się od awansu. Jak się to policzy, to odchodzi wydatek na sędziów, bo od III ligi przejmuje go centrala. Szczęśliwie też z II ligi spadną prawdopodobnie aż trzy śląskie zespoły – Ruch Chorzów, ROW Rybnik i Rozwój Katowice, a więc z III ligi spadnie więcej drużyn. Mogą nam odpaść dwa wyjazdy do Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie trzeba walić 400 kilometrów. Z tych bardziej wymagających pod względem odległości zostanie Falubaz Zielona Góra, który awansuje, Śląsk II i Górnik Polkowice. „Dwójki” Miedzi i Zagłębia to już około 200 kilometrów, ale tam wyjeżdżasz na Opole, na autostradę i jedziesz – tłumaczy Michalak.

O większych inwestycjach w skład nie ma jednak mowy. IV ligę w grupie opolskiej wojuje drużyna bardzo młoda, grająca nie na pensjach, a na stypendiach.

– Płacimy tylko stypendium. Nie ma u nas żadnych premii za wygrane mecze, co jest ewenementem. A jednak atmosfera w drużynie jest taka, że mało który zespół taką ma. Chłopaki w większości przychodzą tu dla trenera Kaniuki. Jeśli chodzi o warsztat – nie boję się powiedzieć, że najlepszego na opolszczyźnie – mówi Banik. – Dziennikarze przyjeżdżają do nas i dziwią się, jak rodzinna atmosfera tu panuje. Po przegranym meczu nie ma żadnej suszarki, zwalniania trenera. Ten trener, choć spadł z III ligi, jest u nas cztery i pół roku. I powiedział, że tak długo, jak go nie wyrzucimy, to ani w głowie mu odchodzić. 

Pilka nozna. IV liga. Unia Krapkowice - Malapanew Ozimek. 30.03.2019Trener Dariusz Kaniuka, fot. NewsPix.pl

– Przyjechał do nas kiedyś LZS Starowice, bogaty rolnik jest tam prezesem i właścicielem klubu, teraz sobie stadion wybudował, ma 5 tysięcy hektarów ziemi. Są na 3. miejscu w tabeli za nami. Ten prezes pyta się kolegi: „ilu tu u was ma powyżej tysiąca?”. „Nikt”. „Jak nikt?! U mnie wszyscy, niektórzy to po dwa, dwa i pół” – dodaje Michalak.

Wejście o ligę wyżej byłoby potężnym przeskokiem sportowym, wiceprezes twierdzi, że każdy kolejny sezon zakończony utrzymaniem, to już byłby potężny sukces.

– Opolska IV liga jest słaba. My wchodzimy ze stypendiami, z chłopakami którzy trenują o 17:00, bo wcześniej są w pracy, traktujemy to jako hobby, a na Śląsku na III poziomie jest zawodowstwo. Tam mało kto musi pracować, większość dostaje wystarczające pieniądze z klubu.

Choćby dlatego w Ozimku nie ma miejsca dla piłkarzy niepokornych, konfliktowych, nawet jeśli piłkarsko broniliby się jakością. – Ustaliliśmy sobie taką politykę, że szukamy młodych chłopaków, którzy chcą pracować. Problem z miejscową młodzieżą jest taki, że jak nawet mamy zdolnych juniorów, to nie chce im się chodzić na treningu trzy razy w tygodniu, bo zajęcia są ciężkie. Do tego dochodzą mecze, na których nie zawsze jest się w kadrze, bo jest dwudziestu do grania. Staramy się stawiać na takich, którzy będą sumienni, pokorni, nawet jeśli na początku wydają się słabsi. Bo wiemy, że oni się u nas rozwiną.

Rozwój to słowo-klucz. Jednym ze źródeł dochodu dla Małejpanwi są kwoty otrzymywane za zawodników. Oczywiście rzadko są to transfery gotówkowe, za czasów III ligi udało się dwóch zawodników w ten sposób sprzedać do Zdzieszowic. Zdecydowanie częściej trzeba brać kalkulator w dłoń i wyliczać ekwiwalent za wyszkolenie. Nie są to więc pieniądze płynące szerokim strumieniem, raczej cienką strużką. Ale choćby dlatego próżno szukać w kadrze klubu zawodników wiekowych, jedynym jest 41-letni Tomasz Wróblewski, jednocześnie pełniący funkcję mentora i trenera trampkarzy.

– Żeby szkolić jeszcze lepiej, zrezygnowaliśmy z młodszych roczników, obecnie mamy seniorów, juniorów, trampkarzy i młodzików. Zamiast tego podpisaliśmy umowę z chłopakiem, który u nas grał. On otworzył szkółkę, Atletyk Ozimek, oddaliśmy te dzieci jemu. Żeby to było usystematyzowane, żeby było to utrzymywane ze składek, dzięki czemu pojawiły się pieniądze na wyjazdy na turnieje. Jako klub nie było nas stać, żeby dzieci jeździły na obozy, a też nie chcieliśmy wprowadzać składek po 100 złotych od rodziców.

Ani Małapanew, ani Porawie nie zachowały w swoich dwóch ostatnich meczach choćby jednego czystego konta. Obie drużyny strzelą gola w bezpośrednim starciu? Kurs w ETOTO to 1,71

Skauting to kolejny z kluczy. Banik z niezłomną pewnością siebie mówi, że kluby z wyższych lig z województwa, włącznie z pierwszoligową Odrą, kompletnie się regionem nie interesują. – Czy to nie jest dziwne, że my jeździmy bardzo dużo po okręgówkach i oglądamy, a nie widzę nikogo z Opola na takich meczach?

Gdyby komuś przyszło do głowy, że prezes może być gołosłowny – wiele swoich wyjazdów dokumentuje na blogu jestemnameczu.pl. Groundhopping to jego wielka pasja, łączy więc przyjemne z pożytecznym.

Dzięki temu wyróżniających się graczy z regionu zna doskonale. Wie, jaka jest ich sytuacja, zna ich charakterologicznie, więc może ocenić, czy będą do Małejpanwi pasować, czy są ryzykiem niewartym podjęcia. To rozeznanie jest potrzebne rok w rok, bo tak naprawdę to, czy wyróżniający się zawodnik z juniorów wejdzie do pierwszej drużyny warunkuje niekoniecznie gotowość piłkarska, tylko decyzja, czy chłopak zostaje w Ozimku, czy rusza w świat. Nie ma się co oszukiwać, że dla maturzysty z dużymi ambicjami odnośnie studiów Opole to wciąż za mały ośrodek. Większość wyjeżdża do Wrocławia, grupa wychowanków Małejpanwi studiuje też w Poznaniu.

– Nawet gdy jest 3:0, 4:0, to chłopaki chcą strzelać kolejne gole, spróbować takiego czy innego rozegrania akcji z przodu, zrobić coś fajnego, atrakcyjnego. Powiem panu, że na przykład w sparingu ograliśmy III-ligowy MKS Kluczbork 5:1 – cieszy się Michalak.

Pilka nozna. IV liga. Unia Krapkowice - Malapanew Ozimek. 30.03.2019Rafał Atroszko, fot. NewsPix.pl

– Do nas nie każdy chłopak pasuje. My chcemy grać piłką. Przyjeżdżają do nas chłopaki, bo mamy dobrą opinię jeśli chodzi o szkolenie, o odbudowywanie po nieudanych przygodach i trener często powie wprost: on nie będzie grać na takim tempie, jakiego nam trzeba – dodaje Banik.

To rozeznanie jest potrzebne rok w rok, bo tak naprawdę to, czy wyróżniający się zawodnik z juniorów wejdzie do pierwszej drużyny warunkuje niekoniecznie gotowość piłkarska, tylko decyzja, czy chłopak zostaje w Ozimku, czy rusza w świat. Nie ma się co oszukiwać, że dla maturzysty z dużymi ambicjami odnośnie studiów Opole to wciąż za mały ośrodek. Większość wyjeżdża do Wrocławia, grupa wychowanków Małejpanwi studiuje też w Poznaniu.

Może i nie było w ostatnich latach kolejnej tak spektakularnej success story jak Olkowskiego czy Soboty, ale też nie można powiedzieć, by efektów sumiennej pracy nie było widać. Jan Grzesik właśnie awansował z ŁKS-em do ekstraklasy. Mateusz Marzec po sezonie w pierwszoligowej Odrze Opole wyrósł w tym sezonie na kluczową postać drugoligowej Olimpii Grudziądz. Siedem goli plasuje go na drugim miejscu klubowej klasyfikacji strzelców. Tobiasz Weinzettel spędził w Ozimku rok, dziś jest w kadrze ekstraklasowej Wisły Kraków po tym, jak po trzech awansach został odpalony z Odry Opole.

Zawodnicy wiedzą, że grając w Ozimku będzie się od nich wymagało piłki atrakcyjnej. Że to nie będzie murowanie bramki, lagi na najwyższego, tylko próby gry kombinacyjnej, zepchnięcia rywala do obrony. A więc będą się rozwijać, nauczą się czegoś więcej niż 90-minutowego uskuteczniania ulubionej taktyki Piotra Świerczewskiego.

A że przy okazji mogą napisać tak fajną historię jak w tym sezonie, gdy prawdopodobnie do samego końca będą się bić o awans na najwyższy szczebel, na jaki klub z Ozimka realnie stać? Naprawdę, trudno w takich okolicznościach nie ściskać kciuków za Małąpanew.

SZYMON PODSTUFKA

#PowiatBet to nasz cykl tekstów, w których będziemy prezentować realia klubów z czwartej ligi. Szykujcie się na dużo atrakcyjnych materiałów, bo przecież właśnie na tym szczeblu występują m.in. zespoły z Bytomia, Odra Wodzisław Śląski, drużyna Ślusarskiego, Telichowskiego i Zakrzewskiego, a nawet żywa legenda lat dziewięćdziesiątych, RKS Radomsko. Partnerem cyklu są nasi kumple z ETOTO, którzy czwartą ligę pokochali na tyle mocno, że regularnie przyjmują zakłady na spotkania na tym szczeblu rozgrywkowym.  

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...