Reklama

W górę i w dół. Największe drużynowe metamorfozy w Ekstraklasie

redakcja

Autor:redakcja

18 kwietnia 2019, 14:28 • 7 min czytania 0 komentarzy

Zakończyła się faza zasadnicza Ekstraklasy. Jesienią rozegrano kolejek 20, a wiosną 10, co bardzo ułatwia niektóre liczbowe podsumowania. Na przykład dotyczące tego, jak dana drużyna punktowała w obu rundach. W niektórych przypadkach widać duże zmiany – zarówno na plus, jak i na minus.

W górę i w dół. Największe drużynowe metamorfozy w Ekstraklasie

Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!

Zajmijmy się najpierw tymi, którzy w tym roku są w zdecydowanie lepszej formie niż kilka miesięcy wcześniej. Najbardziej jaskrawe przykłady dotyczą przede wszystkim ekip, które zaczynały wiosnę w środku tabeli lub w dolnej części. Jeżeli ktoś już wcześniej bardzo dobrze punktował i dziś również jest w czołówce, różnice siłą rzeczy są niewielkie – i to prędzej na mały minus. Przykładowo Lechia Gdańsk jesienią zdobywała średnio 2,1 punktu na mecz, a wiosną 1,8.

Kto więc najbardziej poszedł do przodu?

NA PLUS

Reklama

Zagłębie Lubin
jesienią: 24 punkty (1,2)
wiosną: 23 punkty (średnia 2,3)

Ben van Dael może triumfować. W 2019 roku nikt nie punktuje lepiej niż Zagłębie Lubin. W dziesięciu wiosennych kolejkach „Miedziowi” wywalczyli tylko punkt mniej niż w dwudziestu jesiennych. Mieli różne fazy, rundę zaczęli efektownie i efektywnie, ale potem zdarzały się mecze z bardzo toporną grą (np. 1:0 w Płocku). Ostatnie spotkania to jednak znów powrót do lepszego stylu przy zachowaniu najważniejszego. Zagłębie wiosną wygrało aż siedem razy, za to przegrało jedynie derby Dolnego Śląska we Wrocławiu. W aktualnej formie można myśleć nawet o podium, a już na pewno o czwartym miejscu, do którego strata wynosi jeden punkt. Jeżeli Puchar Polski zdobędzie Lechia Gdańsk i nie wyleci z pierwszej trójki – co jest prawie niemożliwe – wówczas również czwarta lokata da prawo gry w eliminacjach Ligi Europy.

ZAGŁĘBIE FAWORYTEM MECZU Z POGONIĄ. WYGRANA GOSPODARZY – KURS 2,35 W TOTOLOTKU

Cracovia
jesienią: 27 punktów (średnia 1,35)
wiosną: 21 punktów (średnia 2,1)

„Pasy” łatwo Zagłębiu nie odpuszczą, bo punktują tylko minimalnie gorzej. Eksplozja formy nastąpiła jeszcze w grudniu, Cracovia zakończyła 2018 rok czterema zwycięstwami z rzędu. Po przerwie zimowej nie wyhamowała: odniosła siedem zwycięstw i trzy razy przegrała. Podopieczni Michała Probierza od dawna nie idą na kompromisy. Po raz ostatni zremisowali w 16. kolejce (24 listopada) ze Śląskiem Wrocław. U siebie stworzyli twierdzę, wygrywając siedem kolejnych meczów. Gorzej z wyjazdami, wszystkie wiosenne porażki dotyczą delegacji. W tym kontekście fakt rozegrania czterech spotkań w fazie finałowej przed własną publicznością może być kluczowy.

CRACOVIA PODBIJE STADION LEGII, TOTOLOTEK PŁACI PO KURSIE 4,65. REMIS – 3,60

Reklama

Piast Gliwice
jesienią: 31 punktów (średnia 1,55)
wiosną: 22 punkty (średnia 2,2)

Piast zimował na szóstym miejscu, więc takie pójście do przodu względem tamtego okresu musi budzić respekt. Gliwiczanie doznali zadyszki w drugiej części rundy jesiennej (tylko dwa zwycięstwa w dziesięciu ostatnich meczach), ale wiosną po inauguracyjnej porażce z Cracovią zaczęli zachwycać. Wygrali pięć meczów z rzędu, a po pechowej porażce w Gdańsku nie załamali się i w następnych trzech kolejkach dołożyli siedem punktów. Jak na polską ligę, to dziś drużyna kompletna. Nawet napastnicy się przełamali i w dziesięciu kolejkach zdobyli już sześć bramek (Parzyszek cztery, Papadopulos i Tomczyk po jednej), czyli tyle samo, ile przy dwa razy większej liczbie meczów jesienią.

PIAST TYM RAZEM WYGRA W GDAŃSKU? KURS W TOTOLOTKU WYNOSI 3,55

Górnik Zabrze
jesienią: 17 punktów (średnia 0,85)
wiosną: 14 punktów (średnia 1,4)

Górnik wykonał bardzo duży postęp zarówno jeśli chodzi o wyniki, jak i jakość gry. W tabeli za 2019 rok zajmowałby szóste miejsce. W tym czasie odniósł cztery ligowe zwycięstwa, podczas gdy jesienią zaledwie trzy. Pomogły zimowe transfery, zwłaszcza Waleriana Gwilii. Wzmocnieniem okazał się także Mateusz Matras, przebłyski mieli już też Boris Sekulić i Giannis Mystakidis. Fatalnie w bramce zaczął Martin Chudy, ale trzeba mu oddać, że od meczu z Lechem w Poznaniu uspokoił się. Przestał popełniać poważniejsze błędy, a od czasu do czasu obroni coś ponad standard.

W Zabrzu mogą być optymistami w kontekście utrzymania. Z ekip zagrożonych spadkiem zawsze ktoś w danym momencie znajduje się w gorszej formie niż Górnik (aktualnie Śląsk Wrocław), więc przy utrzymaniu dotychczasowej średniej punktowej z wiosny pozostanie w Ekstraklasie w praktyce byłoby pewne. Marcina Brosza na pewno jednak wciąż martwi forma zespołu na swoim stadionie (łącznie 15 punktów). W całej stawce tylko Arka Gdynia słabiej wykorzystuje atut własnego boiska.

GÓRNIK ZABRZE WYGRA Z ARKĄ U SIEBIE? KURS W TOTOLOTKU NA TAKI SCENARIUSZ – 2,30

Zagłębie Sosnowiec
jesienią: 12 punktów (średnia 0,6)
wiosną: 12 punktów (średnia 1,2)

Startowano z bardzo niskiego pułapu, ale fakty są takie, że beniaminek powiększa swój dorobek dokładnie dwa razy częściej niż jesienią. To efekt czterech zwycięstw, udało się nawet przełamać na wyjeździe kosztem Miedzi Legnica. Choć żadnego z zimowych transferów nie można na razie uznać za strzał w dziesiątkę, ogólnie rewolucja kadrowa wyszła zespołowi na dobre.

Podobnie jak Cracovia, Zagłębie Sosnowiec od 16. kolejki ani razu nie zremisowało. Rzecz w tym, że oczywiście znacznie częściej przegrywało (10 razy). Mimo wyraźnego pójścia do przodu szanse na utrzymanie po porażkach z Jagiellonią i Wisłą Płock są minimalne. Zakładając optymistycznie, że identycznie jak w zeszłym sezonie do zajęcia czternastej lokaty potrzebnych będzie zaledwie 37 punktów, sosnowiczanie w grupie spadkowej musieliby zacząć punktować w granicach średniej 1,9, co przy zaledwie trzech domowych meczach stanowi potężne wyzwanie.

ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC WRESZCIE ZREMISUJE? TOTOLOTEK REMIS W LEGNICY WYCENIA Z KURSEM 3,65

NA MINUS

Arka Gdynia
jesienią: 25 punktów (średnia 1,25)
wiosną: 4 punkty (średnia 0,4)

Zdecydowanie najsłabszy zespół wiosny – i liczbowo, i wizualnie. Już jesienna średnia nie imponowała, a i tak teraz jest trzy razy gorsza! Pewną nadzieję daje fakt, że gdy ogłoszono odejście trenera Zbigniewa Smółki, Arka nie przegrała trzech kolejnych meczów. Na zwycięstwo czeka jednak od 16. kolejki (wychodzi, że był to jakiś przełomowy weekend, bo znów o niej wspominamy).

ARKA SPRAWI NIESPODZIANKĘ W ZABRZU? ETOTO PŁACI PO KURSIE 3,10

Lech Poznań
jesienią: 33 punkty (średnia 1,65)
wiosną: 10 punktów (średnia 1)

Teoretycznie jeszcze nie wszystko stracone. Lech do czwartego miejsca traci raptem pięć punktów, a istnieje spore prawdopodobieństwo, że ono też da pucharową przepustkę. W Poznaniu zdają się jednak nie mieć już żadnych oczekiwań, skoro Dariusz Żuraw mówi, że „trzeba jakoś dograć ten sezon”, a klub już w tym tygodniu ogłosił rozstanie latem z dziesięcioma zawodnikami. „Kolejorz” wiosną średnio zdobywał punkt na mecz, co należy uznać za katastrofalny wynik. Z czterech tegorocznych wyjazdów przywieziono jedno marne „oczko”, w trzech z nich nawet nie strzelono gola. Olbrzymia zapaść.

Z KURSEM 3,55 ZA WYGRANĄ LECHA W BIAŁYMSTOKU PŁACI ETOTO

Jagiellonia Białystok
jesienią: 33 punkty (średnia 1,65)
wiosną: 14 punktów (średnia 1,4)

O ile w Lechu zimą zabrakło większych zmian, o tyle w Jagiellonii zmian było chyba aż za dużo i zaburzono pewne proporcje. Odeszli Przemysław Frankowski i Karol Świderski, ale pożegnano znacznie więcej zawodników i był to świadomy wybór trenera Ireneusza Mamrota. Na razie obranie tego kierunku się nie obroniło. „Jaga” zaczęła od 3:0 w Legnicy, ale wszystkie gole sprezentowali jej rywale, sama z siebie prawie nic nie wypracowała, jakości w jej grze zauważyliśmy bardzo mało. Jak się okazało, nie był to przypadek. Z Wisłą Płock cudem jeszcze udało się wygrać, lecz później nadeszła passa sześciu kolejnych meczów bez zwycięstwa. Najgorsze chyba jednak minęło. Ostatnio białostoczanie wygrali w lidze z Zagłębiem Sosnowiec i Lechem oraz awansowali do finału Pucharu Polski. Zapewne przed startem rundy zakładali walkę o mistrzostwo, ale sezon jeszcze mogą uratować. Czytaj: wejść do pucharów. Jeśli przegrają finał PP, mogą powalczyć w Ekstraklasie. Strata do czwartej Cracovii to zaledwie punkt.

JAGIELLONIA WYRAŹNYM FAWORYTEM MECZU Z LECHEM. ETOTO JEJ ZWYCIĘSTWO WYCENIA PO KURSIE 2,10

Korona Kielce
jesienią: 31 punktów (średnia 1,55)
wiosną: 9 punktów (średnia 0,9)

Olbrzymi spadek formy, który trudno jednoznacznie wyjaśnić. Nikt wiosną tak często spektakularnie nie dostawał w łeb: 1:4 w Sosnowcu, domowe 2:6 z Wisłą Kraków, teraz 0:4 w Gliwicach. Początek roku nie zapowiadał tragedii, bo zaczęto od wygranej w Gdyni i dwóch remisów, ale z tygodnia na tydzień gra zespołu wyglądała coraz gorzej – z przerwą na triumf w Białymstoku. Gino Lettieri ewidentnie traci kontrolę nad wydarzeniami, a atmosferę dodatkowo zagęszczają takie historie jak zwolnienie powszechnie lubianego i mocno związanego z klubem rzecznika Pawła Jańczyka. Korona ma szczęście, że jej zapas punktowy w zasadzie już dziś zapewnia utrzymanie. W innym razie kielczanie mogliby drżeć o swój los.

KORONA NAWET U SIEBIE W MECZU Z DOŁUJĄCYM ŚLĄSKIEM NIE JEST FAWORYTEM! KURS W ETOTO NA JEJ WYGRANĄ TO 2,80. ŚLĄSKA – 2,60

Pogoń Szczecin
jesienią: 31 punktów (średnia 1,55)
wiosną: 12 punktów (średnia 1,2)

To zdecydowanie najmniej drastyczny przypadek z całej piątki, ale fakty są takie, że Pogoń jednak zauważalnie spuściła z tonu. Gdyby jesienią punktowała z taką intensywnością jak w tym roku, zgromadziłaby po dwudziestu kolejkach aż o siedem punktów mniej. Paradoksalnie „Portowcy” najbardziej obniżyli loty po przedłużeniu kontraktu przez Kostę Runjaicia i rozpoczęciu prac pod budowę nowego stadionu. Po zaskakującym 0:3 z Zagłębiem Lubin zdołali się odkuć w Płocku, tyle że potem w czterech spotkaniach dopisali marne dwa „oczka”. Jeszcze chwila i wypadliby z grupy mistrzowskiej. Pogoń teraz jest w niej chyba największą niewiadomą.

TRUDNE ZADANIE POGONI W LUBINIE. ETOTO ZA JEJ ZWYCIĘSTWO PŁACI Z KURSEM 3,05

Fot. Jakub Gruca/400mm.pl

***

Najnowsze

Polecane

Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...