Reklama

Legii nie należał się rzut karny za nadepnięcie Carlitosa

redakcja

Autor:redakcja

09 kwietnia 2019, 17:19 • 4 min czytania 0 komentarzy

Dawno nie było kolejki, w której sędziowie wypaczyliby wyniki dwóch meczów. Dawno nie było też takiej burzy w mediach, jaka wynikła z meczu Górnika z Legią. No to co? No to bierzemy w obroty Niewydrukowaną Tabelę i zerkamy, gdzie sędziowie popełnili błędy.

Legii nie należał się rzut karny za nadepnięcie Carlitosa

Na pierwszy ogień najgłośniejsza kontrowersja kolejki, czyli starcie Gryszkiewicza z Carlitosem w Zabrzu. Internet zawrzał, na połowie portali sportowych wypowiedziały się sędziowskie autorytety, sytuację przemaglowano pod każdym kątem. Chodzi o to nadepnięcie obrońcy Górnika na stopę rywala:

D3kHjDoX4AM9k3T

No i my – tak jak sędzia Złotek – też nie odgwizdalibyśmy jedenastki. ALE DLACZEGO, PRZECIEŻ GO NADEPNĄŁ?! Już wyjaśniamy. Oczywiście znamy przepisy i wiemy, że liczy się skutek. Że nie ma czegoś takiego jak „faul przypadkowy”. Że – w przeciwieństwie do zagrań ręką – intencja schodzi tu na drugi plan. Natomiast obserwując dynamikę tego zajęcia odnosimy wrażenie, że Carlitos o tę piłkę po prostu nie walczy. On robi ruch od spadającej piłki, a nie do niej. To nadepnięcie Gryszkiewicza w żaden sposób nie wpływa na to, kto wygrał walkę o futbolówkę. Gdybyśmy mieli to odnieść do jakiejś analogii, to porównalibyśmy tę sytuację do bramkarza, który chwytając piłkę w powietrzu wpada na plecy napastnika, który przegrywa już walkę z grawitacją i po wyskoku spada na ziemię. Natomiast gdyby Hiszpan próbował odbić się w walce o górną piłkę, ale przez ten stempel korkami zostałby uziemiony, to bylibyśmy pierwsi, którzy krzyknęliby „panie Złotek, gwiżdż pan!”. Ale nie każdy kontakt to faul, nie każde nadepnięcie w polu karnym wiąże się ze wskazaniem na wapno.

Co do rzutu karnego odgwizdanego za zagranie ręką Angulo, to nie mamy wątpliwości, że był słuszny, więc nawet nie wrzucamy stopklatki, lećmy dalej, bo jest o czym pisać.

Reklama

Samym meczem Jagiellonii z Zagłębiem Sosnowiec moglibyśmy obdzielić ze dwa wydania „Niewydrukowanej”, bo kontrowersji tam było od groma. Ale weryfikujemy tylko jedno zdarzenie. Na pewno nie to, gdy sędzia po wideoweryfikacji słusznie odgwizdał spalonego przy golu dla gości:

1i5LLhW

Na pewno nie to, że sędzia słusznie puścił akcję przy golu Klimali, bo Imaz został trafiony piłką w rękę, a nie zagrał nią rozmyślnie:

3

Na pewno też nie to, że rzut karny sosnowiczanie wykonywali trzykrotnie, bo za pierwszym razem Udovicić w momencie wykonywania jedenastki jest już na wysokości wykonawcy, a za drugim Kelemen wyraźnie wyszedł przed linię (martwy czy niemartwy przepis – nie rozstrzygamy, bo zastosowany prawidłowo):

3-3-300x300

Reklama

Ale za to weryfikujemy sytuację z pierwszej połowy, gdy gościom należał się rzut karny. Chodzi o przewinienie na Sanogo:

2

Nie mamy kamery ustawionej na linii, ale sytuacja wydaje się być klarowna z tego względu, że lewa noga napastnika gości jest na linii pola karnego, a Runje trafia w jego prawe udo. Zatem albo Sanogo ma anatomie kosmity, albo do faulu doszło już w polu karnym. A nawet jeśli kontakt zachodzi na linii, to jest ona elementem pola karnego, zatem tak czy siak arbiter powinien wskazać na wapno, a nie – jak to się stało – odgwizdać rzut wolny. Weryfikujemy zatem wynik na 2:2.

Kilka sprzecznych opinii usłyszeliśmy też na temat starcia w polu karnym w meczu Wisły Kraków z Piastem. Chodzi o ten „faul” na Peszce:

4

My – podobnie jak sędzia Marciniak – też nie podyktowalibyśmy karnego. Dlaczego? Bo to Peszko, a nie obrońca, inicjuje kontrakt. Zawodnik gliwiczan wykonał wślizg, podnosił się już z murawy, tymczasem skrzydłowy rywali zdążył jeszcze podprowadzić piłkę i następnie celowo zahacza o stopę przeciwnika. Klasyczna próba wymuszenia jedenastki.

Weryfikujemy też wynik starcia Pogoni z Arką, bo w naszym przekonaniu Beynamina faulował Maghomę w walce o piłkę przy golu na 3:3.

4-7-835x420

Jeszcze przed wrzutką obaj zawodnicy walczą o pozycję, natomiast przy wyjściu w powietrze napastnik nie dość, że przytrzymuje obrońcę za rękę, to jeszcze wspiera się na nim w trakcie wyskoku. Nic dziwnego, że zawodnik gości nie mógł wybić się wyżej – napotkał tam opór w postaci wspierającego się na nim rywala. To dobry przykład w zestawieniu z tym „karnym” dla Legii – tam jeden zawodnik walczy o piłkę, a drugi zaniechuje tej walki. W Szczecinie jeden z piłkarzy gra niezgodnie z przepisami i dzięki temu wypracowuje sobie lepszą pozycję względem piłki.

Po weryfikacji tabela wygląda tak, że o górną ósemkę w 30. kolejce walczyłyby już tylko Jagiellonia z Wisłą Kraków i Koroną, a Lech wraz z Pogonią byliby już bezpieczni. Ponadto Śląsk pozostał już jedyną drużyną w lidze, której od początku sezonu sędziowie nie pomogli ani razu.

57090146_2072738949512641_7505807519898402816_n

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
10
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Niewydrukowana tabela

Ekstraklasa

Kopnięcie w głowę? Tylko żółta. Niekonsekwencja Marciniaka | Niewydrukowana Tabela

Maciej Wąsowski
12
Kopnięcie w głowę? Tylko żółta. Niekonsekwencja Marciniaka | Niewydrukowana Tabela

Komentarze

0 komentarzy

Loading...