Reklama

To my po meczu Korony z Lechem

redakcja

Autor:redakcja

30 marca 2019, 23:14 • 4 min czytania 0 komentarzy

Ponoć to dzisiaj w nocy przez zmianę czasu kradnie się nam godzinę snu. My jednak jesteśmy w gorszej sytuacji, bo przez obowiązki zawodowe musieliśmy obejrzeć mecz Korony z Lechem. I ktoś tu nam bezczelnie podpieprzył dwie godziny życia. Wiecie co można zrobić w dwie godziny? Przebiec półmaraton, rozegrać z sześć meczów w FIFĘ, obrać i ugotować ziemniaki (i to dwa razy). Ale nie – my oglądaliśmy jak Radut kopie się w łeb.

To my po meczu Korony z Lechem

Jednak właściwie – czego można było się spodziewać po takim Lechu, który na skrzydłach ma Macieja Makuszewskiego i Mihaia Raduta? Makuszewski ostatni dobry mecz zagrał jakoś krótko po przewrocie majowym, Rumun w tym sezonie ani razu nie załapał się do kadry meczowej tak beznadziejnego Kolejorza. I oni mieli odpowiadać za tworzenie szans strzeleckich. To jak dawanie laptopa w ręce małpy i liczenie na to, że ta rozpisze nam biznesplan dla start-upu.

Wiele w Poznaniu się mówiło, że ten mecz będzie testem dla mentalności piłkarzy. Pół zespołu dowiedziało się przecież z mediów, że w czerwcu wylatuje z zespołu i teraz pojawiało się pytanie – zareagują sportową złością czy zniechęceniem? Zagrają dla siebie czy po to, by udowodnić władzom Lecha, że się mylą? Będą jeździć na dupach czy w tejże dupie to spotkanie będą mieli?

I po tym, co zobaczyliśmy, już sami nie wiemy jak ci lechici zagrali. W sensie zagrali beznadziejnie, oddali dwa strzały, żadnego celnego. Ale coraz bardziej odchodzimy od tezy, że im się nie chciało, a coraz bardziej przybliżamy się do myśli, że oni po prostu są tak słabi. Nam też zdarza się napisać gówniany tekst, ale jeśli pisalibyśmy 20 gównianych tekstów na dzień, czyli jakieś 600 gównianych tekstów w miesiącu, to należałoby uznać, że nadajemy się maksymalnie do redagowania wyników w Telegazecie. A jeśli piłkarze Lecha grają szósty gówniany mecz w tym roku, to niech dadzą sobie spokój z naciąganiem ludzi na kibicowaniem im i niech się zajmą jakąś inną robotą. Dzieci komuś przypilnują, uszczelkę pod prysznicem wymienią czy chłodnicę w aucie naprawią.

Reklama

Na tego Lecha nie da się patrzeć. Od oglądania Kolejorza bolą zęby. Nawet dawno wyrwane mleczaki. I nawet jeśli ci goście nie potrafią grać w piłkę, to przecież w trakcie tych codziennych treningów można wypracować jakiś schemat rozegrania akcji. Coś poza „Vujadinović do Janickiego, Janicki do Buricia, Burić do Janickiego, Janicki laga na Makuszewskiego”. Opcje są dwie:

– Adam Nawałka przychodzi do klubu o piątej rano i uznaje, że akcja „Vujadinović do Janickiego, Janicki do Buricia, Burić do Janickiego, Janicki laga na Makuszewskiego” to zajebisty pomysł na Koronę

– Adam Nawałka stracił kontrolę nad tym pierdolnikiem i wie, że w sumie cokolwiek by nie powiedział, to i tak jego zespół zagra po swojemu. Czyli – „Vujadinović do Janickiego, Janicki do Buricia, Burić do Janickiego, Janicki laga na Makuszewskiego”

W tym meczu było tyle akcji, które zasługiwały na miano „piłkarski wylew kolejki”, że musielibyśmy napisać o nich osobą relację. Radut, który tak zadryblował się w kierunku własnej bramki, że stracił piłkę, a następnie próbując ją odebrać wyrżnął się na twarz. Tiba centrujący w przeciwległą linię boczną. Rymaniak strzelający w chorągiewkę narożną. Kamera ukazująca Piotra Rutkowskiego i Karola Klimczaka, których miny mówiły coś w stylu „za Urbana to chociaż poznaliśmy nowe dowcipy”.

Celowo nie znęcamy się nad Koroną, bo to po prostu średnia drużyna, ze średnimi zawodnikami, która gra mnóstwo średnich meczów. Czasami wygrywa, czasami remisuje, czasami przegrywa. Dzisiaj kielczanie oddali kilka groźnych strzałów, dobrze wyglądał Arweładze, ale generalnie – klasyczne męczenie buły w ich wykonaniu. To oni byli bliżej gola, więc w wyścigu o miano „najbardziej kartoflowej drużyny dnia” musiała ustąpić Kolejorzowi. Małego minusa zapisujemy po stronie Gino Lettierego, który widząc, że prędzej siostry Godlewskie dostaną Fryderyką niż Lech odda celny strzał, nie zdjął bramkarza i nie wprowadził za niego drugiego napastnika.

Doprawdy chcielibyśmy teraz wiedzieć co siedzi w głowie Adama Nawałki. Chcielibyśmy dowiedzieć się, jak to jest układać sobie w głowie kolejną wypowiedź typu „najważniejsze dni przed nami, czeka nas praca, musimy wyciągnąć z tego starcia ważne wnioski, bo walka o najwyższe możliwe miejsca się nie skończyła”, podczas gdy przed chwilą twój zespół grał jak grupa laureatów konkursu matematycznego KANGUR, a nie jak zawodnicy zarabiający po kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie.

Reklama

[event_results 572434]

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
2
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

0 komentarzy

Loading...