Reklama

„Polonia musi wyjść ze stanu krytycznego”

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

28 marca 2019, 13:57 • 10 min czytania 0 komentarzy

Czwarta liga, milionowy budżet, sto tysięcy złotych miesięcznie na utrzymanie pierwszej drużyny.

„Polonia musi wyjść ze stanu krytycznego”

Gra w wykreślanie niepasujących elementów? Zabawa prywatnego sponsora, który stworzył hegemona na piątym poziomie rozgrywkowym, gdzie zawodnicy – w większości przypadków – mogli skupić się wyłącznie na piłce?

Nie, to sytuacja, w jakiej jeszcze zimą znajdowała się Polonia Bytom. 

Polonia grająca na amatorskim poziomie, Polonia utrzymywana przez miasto, wreszcie – Polonia, którą nazywano Galacticos czwartej ligi, co skończyło się tym, że Galacticos czwartej ligi w czwartej lidze zostali.

*

Reklama

– Spółka i drużyna musi wyjść ze stanu krytycznego. Naprawdę, z krytycznego! Żeby zaproponować kompleksowe leczenie, musimy wyjechać z oddziału intensywnej opieki medycznej, na którym cały czas przebywamy.

Prezes Polonii Bytom, Sławomir Kamiński.

*

4

Zimą informowano o zadłużeniu spółki, które wynosiło ponad dwa miliony złotych. Nowo powołany prezes nie ukrywał, że Polonia utraciła płynność finansową, a z szafy zaczęły wypadać kolejne trupy.

Finanse – delikatnie mówiąc – wymknęły się spod kontroli.

Reklama

Naprawdę delikatnie mówiąc.

KOCHASZ NIŻSZE LIGI? W ETOTO CO TYDZIEŃ MOŻLIWOŚĆ OBSTAWIANIA ROZGRYWEK IV LIGI!

– Staramy się wszystko prostować, ale nie jest łatwo – zaczyna Sławomir Kamiński, który z uderzającą szczerością przyznaje, że jedyne, co jest w tej chwili w stanie obiecać, to to, że niczego nie będzie obiecywał. – Zimą dokonaliśmy kilku zmian, by finanse wyglądały lepiej, ale proces trwa, ponieważ mamy ograniczone możliwości. Zastałem tę spółkę w potężnych długach. Samo zajęcia komornicze wynosiły ponad milion złotych. Mniej więcej tyle samo zadłużenia wobec kontrahentów i ZUSu. Nie jest tak, że mamy pełne konto i możemy podejmować szybko działania restrukturyzacyjne. Staramy się wszystko racjonalizować, ale jeszcze długa droga przed nami. Bardzo trudna sytuacja spółki wzięła się również z różnego rodzaju zobowiązań, które były przez lata zaciągane. Co najgorsze – część dokumentów posiada wyłącznie druga strona umów, więc od czasu do czasu trupy wypadają z szafy. Pojawiają się roszczenia, o których nie mieliśmy prawa wiedzieć.

Mało? Dość powiedzieć, że Polonia nie gra na swoim stadionie. Więcej: ludzie w klubie nie ukrywają, że jeżeli jeszcze kiedykolwiek zagra, to stanie się cud.

Powód? Snute wizje o budowie nowego, pięknego, odpowiadającego bytomskim realiom obiektu, a co za tym idzie – demontaż obecnego stadionu.

Efekt? Sprawa, która najprawdopodobniej skończy się w sądzie.

Sławomir Kamiński: – Niestety, sytuacja z budową nowego stadionu potoczyła się według najgorszego z możliwych scenariuszy i w tej chwili jest krytyczna. Powstał pat. Stan prawny, w którym się znajdujemy, nie pozwala na łatwe rozwiązanie tego problemu. W ubiegłym roku wykonawca wystąpił do inwestora o przedstawienie gwarancji zapłaty, ówczesny zarząd spółki nie mógł takiej gwarancji zapewnić, więc wykonawca od wykonania umowy odstąpił, jednocześnie wysyłając wezwanie do zapłaty na 7,5 miliona złotych – tej kwoty w żadnej mierze nie akceptujemy. Umowa została rozwiązana, ale mamy wzajemne roszczenia. Sprawa najprawdopodobniej skończy się w sądzie.

Tomasz Stefankiewicz, manager ds. sportu i marketingu w Polonii: – Stadion? Na nim piłki w najbliższym czasie na pewno nie będzie. Poprzednia władza za punkt honoru postawiła sobie budowę nowego obiektu. Odbyło się wiele konferencji, złożono kilka obietnic. Mieliśmy mieć swój dom, a efekt jest taki, że firma E-Sport chce od Spółki za prace rozbiórkowe kwotę ponad siedmiu milionów złotych. Stadion jest zdewastowany, całkowicie zniszczony. Gdyby został Żagiel, czyli nasza trybuna, to obiekt spełniałby trzecioligowe wymogi i Polonia w najbliższym czasie nie borykałaby się z problemem infrastruktury. Ale wszystko zniszczono z myślą, że nowy stadion i tak powstanie. No, nie powstał i w perspektywie najbliższych lat nie powstanie. Gramy na Szombierkach, gdzie trudno czuć się jak w domu. Bez szans. Choć staramy się stwarzać przyjazne warunki, przed tą rundą otworzyliśmy sektor rodzinny i wprowadziliśmy karnety, a akcja okazała się wielkim sukcesem. Sprzedaliśmy prawie 500 – 99 złotych kosztował normalny, 49 złotych ulgowy. Ewenement, który pokazuje, że ludzie chcą Polonię oglądać. Stowarzyszenie Kibiców zorganizowało akcję „Kup karnet dla dzieciaka”, kolejny sukces. Do tego chodzą do domów dziecka czy szpitali, robią dobrą robotę.

WIĘCEJ NIŻ 3,5 GOLA W NAJBLIŻSZYM MECZU POLONII BYTOM Z UNIĄ? KURS 1,95 W ETOTO!

Polonia gra poza domem, kibice – z wiadomych względów – nie mogą zostawiać flag w budynku klubowym, piłkarze przebierają się w piwnicy. A kwestia budowy nowego stadionu – choć, jak słyszymy, władze miasta podchodzą do niej racjonalnie – na razie stoi w miejscu.

4

Polonia stała zimą nad przepaścią

Polonia tonie w długach.

Polonia nie ma własnego stadionu

Gdyby Polonia była filmem, byłaby jak nieudane dzieło znanego reżysera. Oczekiwanie – szczególnie wśród miejscowych, co widać na każdym kroku – są wielkie, a efekt jest niestety przygnębiający.

Właśnie, oczekiwania.

Stefankiewicz nie ukrywa, że pokłosiem gry w ekstraklasie jest problem mentalny, jaki obserwujemy w Bytomiu. Kibic został nauczony, że była ekstraklasa, a wynik ma robić zawodnik o dużym potencjale. – Cały czas jesteśmy myślami przy spotkaniach z Legią czy Lechem. Nie, musimy zrozumieć, że młody chłopak, który wchodzi do drużyny, potrzebuje czasu. A tych młodych zawodników mamy kilku. Kibice są niecierpliwi, przyzwyczajeni do czegoś innego. Proces zmiany myślenia i oczekiwań kibiców będzie długi i klub musi razem z nimi przez to przejść.

Najlepszym dowodem poprzedni sezon. – Złość była olbrzymia. Zaczynaliśmy jako Spółka Bytomski Sport, dopiero w trakcie wróciliśmy do tradycyjnej nazwy. Mieliśmy kilku miejscowych chłopaków. Nie wiedzieliśmy, na co nas stać, bo powstawała nowa drużyna, duża niewiadoma. Okazało się, że sportowo w lidze jesteśmy najlepsi. Przyszedł czas na baraż o awans z Ruchem Radzionków. Baraż symboliczny, bo nie jest tajemnicą, że oba kluby pod względem kibicowskim nie pałają do siebie sympatią. Żyliśmy wielką wizją budowy stadionu przy Olimpijskiej, która okazała się mrzonką. Niestety, ale rywali zlekceważyliśmy. Zabrakło pokory. Padały stwierdzenia „Galacticos czwartej ligi”, no i Galacticos czwartej ligi w czwartej lidze zostali. Długo dochodziliśmy do siebie, ale teraz wyciągamy wnioski z przeszłości i stąd zmiana naszego podejścia mentalnego – opowiada Stefankiewicz.

Ograniczenie problemów Polonii do ostatniego sezonu byłoby jednak drastycznym pójściem na skróty. Mniej więcej tak drastycznym, jak leczenie wybitego palca amputacją całej ręki.

Wszystko zaczęło się jeszcze w ekstraklasie.

Najlepiej całą sytuację przedstawi Stefankiewicz, który wówczas – w czasie gry Polonii w najwyższej lidze – był młodym, marzącym o pierwszej drużynie zawodnikiem.

– Wychowałem się w tym klubie. Grałem tutaj jako junior, przeszedłem przez wszystkie szczeble młodzieżowe. Gdy Polonia była w ekstraklasie, znajdowałem się w wieku juniora starszego. Widziałem, jak przychodzili zawodnicy z zewnątrz, a nas – młodych, wychowanków – wypychano. Nie mieliśmy wsparcia. Trenowaliśmy cały tydzień, a schodził gość z pierwszej drużyny i grał, mimo że znajdowaliśmy się na podobnym poziomie. Dobijające. Gdyby był lepszy, to inna sprawa. Ale nie był. Skończyłem przygodę z piłką, będąc rozczarowanym. Wiesz, poświęciłem Polonii całe dzieciństwo i czas dorastania, co kosztowało mnie wiele wyrzeczeń. Zamiast wakacji, coroczne obozy. Zamiast imprez, przygotowywanie się do treningów. Dzień w dzień te same twarze. W pewnym momencie powiedziałem sobie, że trudno. Stało się, takie jest życie, warto próbować dalej. Tym sposobem poszedłem na zarządzenie w sporcie, by trafić do klubu. Udało się. Po spadku z ekstraklasy pojawiłem się w dziale marketingu. Chciałem coś zmienić, stworzyć. Miałem dwuletnią przerwę, ale oprócz tego cały czas działam.

MARCIN LACHOWSKI Z GOLEM? KURS 2,30 W ETOTO!

Wystarczy przypomnieć sobie to, co działo się w ekstraklasie kilka lat temu. Dlatego odbudowa Polonii to długi i trudny temat. Zaniedbań jest tak wiele… One zaczęły piętrzyć się, gdy spadliśmy z ekstraklasy. No i nawarstwiły się tak, że nie zmienisz wszystkiego w miesiąc czy rok. Potrzeba czasu. Musimy zmienić filozofię, sposób myślenia, co zaczynamy czynić. Zmieniliśmy koncepcję budowy pierwszego zespołu, stawiamy na młodzież, budujemy podwaliny w postaci akademii. Nie chcemy popełnić błędów przeszłości. Powiedzmy sobie szczerze: mieliśmy mnóstwo obcokrajowców, w ekstraklasie debiutował jeden wychowanek, Wojtek Mróz. Jeden jedyny! Do tego ściąganie zawodników, którzy kiedyś przewinęli się przez ekstraklasę czy pierwszą ligę… To generowało koszty, więc patrząc na przeszłość, postanowiliśmy wyciągnąć wnioski. Przykładem Mariusz Przybylski. Lata temu był związany z Polonią. Klub, żyjąc przeszłością, zdecydował się ściągnąć go ponownie na Olimpijską, aby pomógł walczyć o awans. Mówimy o starszym zawodniku z przeszłością, który musiał tutaj dojechać i chciał godziwego zarobku, biorąc pod uwagę swoje osiągnięcia sportowe. Mariusz jest tylko przykładem „pomysłu” budowania Polonii, jaki klub miał wcześniej. Takie pomysły już nam do głowy nie przychodzą, w niższych ligach to droga donikąd.

Jeszcze co do ekstraklasy – zaczynaliśmy na obcych obiektach, co generowało olbrzymie koszty. Startowaliśmy na minusie, jakkolwiek spojrzeć skazani na porażkę. Teraz sytuacja byłaby podobno, a wręcz taka sama. Oczywiście, możemy myśleć ponad stan i próbować. Nie możemy przyjść i powiedzieć chłopakom: „Panowie, nie możecie awansować”. To byłby skandal, sytuacja nie do wytłumaczenia. My będziemy walczyć o dobry wynik sportowy zawsze i wszędzie, ale nikt w klubie nie będzie w stanie zadeklarować, że przy potencjalnym awansie do drugiej ligi na obcym stadionie zagramy. W końcu my obecnie nie mamy własnego stadionu, a obiektu Szombierek, na którym występujemy, do wspomnianej drugiej ligi nie dostosujemy.

No właśnie, wieloletnie zaniedbania wieloletnimi zaniedbywaniami, ale skoro Polonia zaczyna wstawać z kolan, wypadałoby zapytać, jakie maluje przed sobą perspektywy.

Trzecia liga jest celem, który trzeba osiągnąć jak najszybciej. Na razie wszystko zmierza we właściwym kierunku, Polonia swojej lidze lideruje. A czemu jest tak ważna? Z dwóch względów. Z jednej strony pojawia się kwestia zaspokojenia oczekiwań kibiców, z drugiej – szansa na wypromowanie i zawodników, i akademii. Spójrzmy: jeżeli na niższych poziomach rozgrywkowych pojawiają się skauci, to prędzej w trzeciej lidze, a nie gdzieś niżej. – Badaliśmy tę zależność. Procent zawodników trafiających z trzeciej ligi na poziom centralny jest znacznie, znacznie wyższy niż z czwartej. Naturalna sprawa – zaznacza Stefankiewicz.

Druga liga? Bez szans. Zupełnie inne realia, zupełnie inne koszty.

4

Mówiąc w skrócie: dziś Polonia opiera zespół na zawodnikach młodych. Nikt nie chce popełnić błędów przeszłości, gdy drużyna była przepłacona, a zawodnicy i sztab kosztowali sto tysięcy miesięcznie w czwartej lidze, na piątym poziomie rozgrywkowym. Skupiali się – w większości – wyłącznie na piłce, ale na takim poziomie trudno mówić o zdrowej sytuacji. Oczywiście, nawet w tak niskiej lidze trzeba zawodnikom płacić, tak wyglądają realia, ale Polonia tych graczy po prostu przepłaciła. Bartka Giełażyna ściągnięto z Białegostoku, wielu zawodników miało dalekie dojazdy, które kosztowały, więc nie mogli zarabiać dwóch tysięcy. Musieli więcej.

BEZBRAMKOWY REMIS DO PRZERWY W MECZU POLONIA – UNIA? ETOTO PŁACI PO KURSIE 3,20!

Stefankiewicz: – Niektórzy odeszli, a spora część zawodników – co traktujemy jako sukces – znając sytuację, jaka panuje w klubie, zgodziła się na obniżkę wynagrodzenia. Zimą nie podpisywaliśmy kontraktów, tylko umowy. W trzeciej lidze kontrakty stanowią obowiązek, ale na razie nie ma takiej potrzeby. Dziś wyłącznie z gry w klubie żyją pojedynczy gracze, większość studiuje, spora część pracuje u nas w akademii. Wydarzenia ostatnich miesięcy wcale nie załamały Polonii, a wręcz przeciwnie – scementowały ją!

Akademia stanowi ważną rzecz w „nowej Polonii”. Priorytet zarówno sportowy, jak i ekonomiczny, pod względem biznesowym. Ludzie w klubie nie ukrywają, że pierwsza drużyna jest ważna, kibice nie pozwolę zaniedbywać zespołu, który dwa razy w historii sięgnął po mistrzostwo kraju, ale nikt nie ma złudzeń, że w tym momencie najważniejsza jest akademia.

– Jak mocną akademię zbudujemy, tak mocny będziemy mieli pierwszy zespół – kończy Stefankiewicz, jednocześnie podkreślając przemianę, jaka cały czas zachodzi w Polonii.

Z jednej strony już nie przepłaceni zawodnicy, a młodzi, ambitni, chcący się wybić.

Z drugiej – już nie marzenia o ekstraklasie, czy nawet o poziomie centralnym, a trzeźwe spojrzenie na panującą sytuację i cel, jakim jest na razie wyłącznie trzecia liga.

Coś za coś.

Norbert Skórzewski

#PowiatBet to nasz cykl tekstów, w których będziemy prezentować realia klubów z czwartej ligi. Szykujcie się na dużo atrakcyjnych materiałów, bo przecież właśnie na tym szczeblu występują m.in. zespoły z Bytomia, Odra Wodzisław Śląski, drużyna Ślusarskiego, Telichowskiego i Zakrzewskiego, a nawet żywa legenda lat dziewięćdziesiątych, RKS Radomsko. Partnerem cyklu są nasi kumple z ETOTO, którzy czwartą ligę pokochali na tyle mocno, że regularnie przyjmują zakłady na spotkania na tym szczeblu rozgrywkowym.  

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024
Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
3
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Weszło

EURO 2024

Yma o Hyd! Jak futbol pomaga ocalić walijski język i tożsamość [REPORTAŻ]

Szymon Janczyk
8
Yma o Hyd! Jak futbol pomaga ocalić walijski język i tożsamość [REPORTAŻ]
Inne kraje

Sto lat za Anglikami. Dlaczego najlepsze walijskie kluby nie grają w krajowej lidze?

Michał Kołkowski
10
Sto lat za Anglikami. Dlaczego najlepsze walijskie kluby nie grają w krajowej lidze?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...