Reklama

Ranking Weszło 2018 – napastnicy

red6

Autor:red6

31 grudnia 2018, 14:55 • 5 min czytania 0 komentarzy

To była długa i trudna podróż. W czasie jej trwania musieliśmy uporać się z wieloma zakrętami, dopadały nas objawy charakterystyczne dla choroby lokomocyjnej, pojawiły się nawet momenty zwątpienia. Tym większa jest satysfakcja z doturlania się do mety – przed wami ostatni ranking, w którym podsumowujemy tegoroczne występy polskich piłkarzy. 

Ranking Weszło 2018 – napastnicy

I chyba najprzyjemniejsza z odsłon zestawienia, bo był to stosunkowo udany rok dla polskich napastników. Jeśli zestawimy to z nędzą, którą widzimy na lewej obronie lub wśród ofensywnych pomocników i skrzydłowych, możemy nawet sparafrazować Romana Kołtonia: Polska napastnikami stoi.

Sprawa oczywista: najlepszym z nich znów był Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski co prawda lądował w zestawieniach największych rozczarowań mundialu, zabrakło go z kolei na liście trzydziestu piłkarzy nominowanych do Złotej Piłki, ale nie zmienia to faktu, że mówimy o gościu ze światowego topu na swojej pozycji. Liczby? W 57 meczach we wszystkich rozgrywkach – biorąc po uwagę i kadrę, i klub – strzelił 46 goli i zaliczył 10 asyst. Daje to średnią prawie jednej wypracowanej bramki na mecz. Absolutnie kozacką! Taka była też jesień Polaka w Lidze Mistrzów (8 goli w 6 meczach) i nie ma co kryć – traktujemy ją jak zapowiedź czegoś większego.

Przy czym Lewandowski nie jest jedynym graczem, który rozbudził apetyty. Popatrzmy na ostatnie 12 miesięcy w wykonaniu Krzysztofa Piątka. Wiosną strzelił 12 goli dla Cracovii. Nie udało się dorównać Hiszpanom w wyścigu o koronę strzelców, kapituła nominująca graczy do tytułu najlepszego napastnika sezonu nawet nie znalazła dla niego miejsca w trójce, a o mundialu mógł marzyć ledwie przez tydzień – był na szerokiej liście Adama Nawałki, ale został z niej wykreślony w pierwszej kolejności. Za to po transferze do Genoi robi większą furorę niż każdy z zawodników, którzy w pierwszym półroczu mogli patrzeć na niego z góry. Większą, niż ktokolwiek przypuszczał. Jest odkryciem na skalę europejską – strzelił 20 goli w oficjalnych meczach (w tym jednego w kadrze), dopiero w ten weekend Cristiano Ronaldo wyprzedził go w klasyfikacji strzelców Serie A. Rok 2019 może należeć do niego.

Reklama

Albo do Arkadiusza Milika, bo cały czas nie możemy wykluczyć takiej możliwości. Podstawowy warunek – zdrowie. Kolejny – chłodna głowa. W marcu Polak wrócił do regularnego łapania minut w Serie A po kolejnej ciężkiej kontuzji. Do końca sezonu zdążył kilka razy wypalić, ale mundial pokazał, że to jeszcze nie Milik choćby z eliminacji do Euro 2016. Takiego widywaliśmy dopiero jesienią. Można się czepiać tego, że pakuje słabym w lidze, a w momentach kluczowych zawodzi (okazja w końcówce meczu z Liverpoolem), ale fakty są takie, że 10 goli na dystansie 979 minut w Serie A to kapitalny wynik. Milik traci w tej chwili tylko cztery bramki do Ronaldo i trzy do Piątka. Robi sporo, by stać się pierwszoplanową postacią w Neapolu.

Na chwilę opuszczamy Włochy, ale tylko na chwilę. Wiemy, że ligi duńskiej nie można stawiać w jednym szeregu z Serie A, ale to, co w Kopenhadze wyczynia Kamil Wilczek, jest po prostu kapitalne. 33 gole w 2018 roku, biorąc po uwagę wszystkie rozgrywki! Nawałka już jesienią 2017 uznał, że brakuje dla niego miejsca w pociągu z napisem „reprezentacja”, ale nawet przy kilku znacznie młodszych kandydatach, jeszcze 30-latka byśmy nie skreślali. Jeśli – odpukać! – wydarzy się coś złego, może się przydać.

Wracamy na Półwysep Apeniński, a tam rywalizacja 21-latka z 23-latkiem. Za dwa lata starszym Mariuszem Stępińskim przemawia to, że w 2018 roku wypracował 10 bramek na poziomie Serie A. Grając dla słabiutkiego Chievo to już wyczyn, a warto jeszcze zerknąć na to, że na rozkładzie ma m.in. Juventus, Romę, Milan, Napoli i Inter. Przeżywający wzloty i upadki w Sampdorii Dawid Kownacki w tym roku ustrzelił tylko Benevento, Cagliari, SPAL i Frosinone, dołożył do tego asystę z Lazio, wywalczonego karnego z Hellasem i gola w Pucharze Włoch. Nawet jeśli dodamy gole dla młodzieżówki i wyjazd na mundial, wydaje nam się, że sytuacja Kownackiego powinna być końcówce 2018 roku nieco lepsza. Cała kariera przed nim, ale minimalnie wyżej postawiliśmy w tym momencie Stępińskiego, co dla „Kownasia” oznacza spadek o dwie pozycje w porównaniu z poprzednim rokiem.

Spadł też Marcin Robak, ale w tym przypadku to zupełnie inna historia – sam fakt, że facet w wieku 36 lat utrzymuje się na tym poziomie jest wart docenienia. W tym roku napastnik Śląska zapakował 20 goli w lidze, wszedł do Klubu 100 i wbił się już na 17. miejsce, wyprzedzając takich snajperów jak Lato, Szarmach czy Reiss. Czapki z głów.

Dalej są gracze, po których obiecywaliśmy sobie więcej – Łukasz Teodorczyk walnął 12 bramek wiosną w Belgii, dwa razy wystąpił na mundialu, przeprowadził się Włoch, ale dla Udinese jeszcze nie trafił. W dodatku odniósł kontuzję, przez którą nie gra od końcówki października. Więcej po przeprowadzce do Bułgarii zapewne chciałby znaczyć też Jakub Świerczok. Niby 17 trafień w rok to nie powód do wstydu, ale gdy weźmy je pod lupę, nie wychodzi nam na to, że snajper utrzymał status, który miał w polskiej lidze jako gracz Zagłębia. Stąd, choć klasa niby ta sama, spadek aż o siedem pozycji.

Zestawienie zamyka obiecujący, choć mający ciągle kłopoty ze zdrowiem Buksa, autor 10 goli i 5 asyst dla Pogoni i zawodnik, który bywa dość widowiskowy. Powinien przydać się młodzieżówce, w której do tej pory więcej znaczył choćby Karol Świderski, którego też braliśmy pod uwagę. No właśnie – gdybyśmy chcieli wydłużyć listę o kilka nazwisk, to byłby też napastnik Jagiellonii, wracający do gry Niezgoda, obudzony Zwoliński czy nawet Maciej Jankowski, który u Smółki gra na miarę odkrycia oraz kilku innych kandydatów. Jak mówiliśmy – nie najgorzej.

Reklama

Ksr4zvq

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
2
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

0 komentarzy

Loading...