Reklama

Przelew nie dotarł. Księciunio z Kambodży nie przejmie Wisły

redakcja

Autor:redakcja

28 grudnia 2018, 22:52 • 4 min czytania 0 komentarzy

Szok i niedowierzanie – Ly Vanna i jego szwedzki kumpel jednak nie przelali na konta Wisły dwunastu milionów złotych. Stała się rzecz niesłychana – ludzie bez jakiejkolwiek wiarygodności okazali się ludźmi, którzy nie są wiarygodni. Ostatni raz tak zszokowani byliśmy, gdy Janusz Korwin-Mikke w przededniu wyborów wypalił jakąś durnotę o Hitlerze i niepełnosprawnych.

Przelew nie dotarł. Księciunio z Kambodży nie przejmie Wisły

Dziś mijał termin wysłania przez Ly Vannę i Mats Hartlinga dwunastu milionów złotych. Z tej kasy mieli zostać spłaceni najpilniejsi wierzyciele – w tym piłkarze, którzy chętnie przyjęliby jakąś zaległą wypłatę. Przelanie tej kasy miało sprawić, że firmy Vanny i Hartlinga przejmą akcje spółki sekcji piłkarskiej „Białej Gwiazdy”. To przed kilkoma dniami w Zurychu obaj panowie podpisali umowę przejęcia tych akcji. Z jednym zastrzeżeniem – kasę muszą przelać. Nie ma kasy, nie ma przejęcia klubu.

Moglibyśmy pisać, że to niespodzianka. Moglibyśmy udawać wstrząśniętych tą nagłą wiadomością. Moglibyśmy szeroko otwierać oczy. Ale stała się rzecz, której można było się spodziewać – przelewy nie doszły. Vanna i Hartling opowiadali bajeczki przed prezydentem Jackiem Majchrowskim, Vanna chował się za parasolem przed mediami, reprezentujący ich Adam Pietrowski (tymczasowym prezes Wisły) zarzekał się, że ten członek kambodżańskiej rodziny królewskiej znał nawet papieża. Cała ta paczka dążąca do przejęcia „Białej Gwiazdy” zachowywała się tak, że nie dalibyśmy im popilnować roweru pod sklepem. Dzień po dniu udowadniali, że są kompletnie nieobliczalni i nie są wiarygodni. I w najważniejszym dniu dla całej tej transakcji udowodnili, że – niespodzianka! – nie można im ufać.

Co to oznacza dla Wisły? Skoro przelew nie został wykonany, to wątek kambodżańskiej księcia i piątego członka zespołu ABBA można spisać na straty. No chyba, że ktoś się jeszcze łudzi. Wspomniany Pietrowski na łamach „Przeglądu Sportowego” mówił dziś tak: – Według pana Ly oczekuje się, że bank w Luksemburgu potwierdzi przelew w godzinach popołudniowych lub wieczornych. Płatności do wszystkich zainteresowanych będą wychodzić natychmiast po jego otrzymaniu. Pan Ly przebywa obecnie w samolocie do Nowego Jorku.

Albo lot pana Ly się przedłuża, albo wcale nie leciał do Nowego Jorku, a na planetę Melmac pozbijać piątki z Alfem.

Reklama

Według tego, co zostało przekazane opinii publicznej, Wisła wróci teraz do rąk Towarzystwa Sportowego, które jest jednak… No, w lekkiej rozsypce. Marzena Sarapata nie jest już przecież prezesem TS Wisła, funkcji wiceprezesa nie pełni także Szymon Michlowicz. Zresztą pan Michlowicz w piątek wieczorem wrzucał zdjęcia ze wspinaczki po Tatrach, więc on losem Wisły raczej przejęty nie jest. Zatem Wisła wraca pod skrzydła Towarzystwa Sportowego – tego, które pogrążyło ją w jeszcze większych długach, które nieudolnie szukało inwestora i które zaufało jakimś pozorantom prawie sprzedając im Wisłę.

Klub zatem nie może przejść w ręce nowego właściciela (bo ten nie wysłał kasy), a wrócić nie bardzo jest do kogo, bo nowy zarząd TS-u nie jest jeszcze ustalony (spotka się dopiero na początku stycznia). Podobno jest jeszcze taka opcja, że do umowy z kambodżańsko-szwedzko-angielsko-marsjańskim konsorcjum zostanie dopisany aneks, który pozwoli na uchylenie furtki do przelewu np. za tydzień i Leslie Chow Ly Vanna wreszcie się wyrobi. I w ten sposób przejmie Wisłę przez konieczności sporządzania kolejnej teczki dokumentacji. Oczywiście można taki aneks dodać. I można wierzyć, że tym razem księciunio kasę wyśle. Można też jeść zupę widelcem, ale każdy wie, że to strata czasu.

W tym wszystkim żal nam tylko kibiców i piłkarzy „Białej Gwiazdy”. Znów nie wiedzą na czym stoją. Znów muszą wyglądać księcia, który wjedzie do Krakowa na białym koniu i z przerzuconą przez ramię torbą pełną kasy. Znów tkwią w niepewności. To oczywiście nie koniec nadziei na to, że Wisła nie zbankrutuje i nie spadnie do IV ligi. Sytuacja się skomplikowała, aaaaleee…

…ale widzimy też pozytyw z tego dnia. Dobre wieści są takie, że Wisła nie trafi w ręce ludzi, którzy nie potrafią wysłać przelewu na czas. W biznesie to dość istotna umiejętność. A władzom TS-u proponujemy, by jednak rozglądając się za potencjalnym właścicielem szukali kogoś, kto potrafi obsługiwać konto bankowe. I kto w ogóle ma na koncie dwanaście milionów złotych.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...