Reklama

Plan Guilherme się nie powiódł, ale biedy nie ma

redakcja

Autor:redakcja

28 grudnia 2018, 19:49 • 3 min czytania 0 komentarzy

Mija rok od odejścia Guilherme z Legii, a więc to dobry czas, by usiąść z kartką papieru i wypisać wszystkie plusy dodatnie i minusy ujemne tego ruchu. Mógł zostać w Legii i budować swoją – duże słowo, ale chyba pasuje – legendę, wolał jednak rzucić się na głęboką wodę i zakotwiczyć w jednej z topowych lig. Pamiętamy, jakie było założenie – pokazać się przez pół roku w Benevento i, jeśli dopiszą okoliczności, pozostać na poziomie Serie A.

Plan Guilherme się nie powiódł, ale biedy nie ma

Okoliczności nie dopisały.

Brazylijczyk dał się poznać się z dobrej strony na włoskich boiskach. Spadek Benevento w momencie przyjścia Guilherme był oczywisty, spadek samego Guilherme z Serie A już nie tak bardzo. Były legionista wyróżniał się na tle Benevento, strzelił bramki dwóm rzymskim klubom, zaliczył asysty w meczach z Juve czy Cagliari. Zarzuty? Głównie takie, że jest efekciarzem, z którego gry niewiele płynie konkretów. Piłkarz miał jasno sprecyzowany cel i do pozostania w Serie A miały go doprowadzić środki typu brak powrotu z urlopu w lipcu. Mówiło się o zainteresowaniu ze strony Sassuolo, ale veto postawiło samo Benevento. Gui szybko przestał się łudzić, że coś z tego będzie i odszedł na wypożyczenie do tureckiego słabeusza, który słabeuszem się wcale jednak nie okazał.

Yeni Malatyaspor robi bowiem furorę w lidze tureckiej, w której jest przecież beniaminkiem. Zajmuje trzecie miejsce przed wielkimi Besiktasem i Galatasaray. Duża w tym zasługa samego Guilherme, który – co tu dużo mówić – radzi sobie kozacko. Liczby? Cztery bramki i siedem asyst, czyli udział przy bramce średnio co 120 minut. Zdarzają mu się przy tym mecze wybitne – jak ten z Trabzonsporem, któremu Gui wbił dwie bramki i zaliczył dwie asysty. Tak, wszystko w jednym meczu.

Reklama

Wypożyczenie do Yeni Malatyaspor okazuje się też wartościowe pod względem taktycznym, bo Guilherme jest dość mocno rzucany po pozycjach, ale na tych roszadach tylko zyskuje. Gra nie tylko na kierownicy czy skrzydle, lecz także głębiej, na ósemce, mając więcej zadań taktycznych w środku pola. Na nowej pozycji spisuje się tak dobrze, że został nominowany do jedenastki rundy przez większość tureckich mediów – właśnie jako ósemka.

Turecka prasa spekuluje też o przyszłości zawodnika, a w tytułach przewija się określenie „Misja Guilherme”. Pewne jest to, że Malatyaspor czuje, że postawił na bardzo dobrego konia, na którym chce zarobić już teraz bądź związać się z nim na dłużej. Jak zarobić? Ano promując go i sprzedając, bo umowa wypożyczenia jest tak skonstruowana, że połowa kwoty z ewentualnego transferu powędruje na konto tureckiego klubu. Prezes Yeni wypowiedział się niedawno o tym, że pojawiła się oferta za piłkarza opiewająca na trzy miliony euro. Albo – scenariusz bardziej realny, bo ciężko się spodziewać, że Benevento zechce dzielić się kasą w takim stopniu – zatrzyma Guilherme u siebie. Spekuluje się, że Włosi oczekują trzech baniek w europejskiej walucie, Malatyaspor może dać tylko połowę tego.

Za wcześnie, by pisać, że Guilherme trafił w dychę, ale jego ostatnie pół roku w Turcji wygląda nie tyle dobrze, co wręcz świetnie. Na tyle, że może jeszcze spełni swój cel i zgłosi się po niego ktoś duży?

Fot. Newspix.pl

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...