Reklama

Ci obcokrajowcy dają radę po letnim odejściu z Ekstraklasy. Są zaskoczenia

redakcja

Autor:redakcja

18 grudnia 2018, 17:57 • 7 min czytania 0 komentarzy

O tym, jak marni obcokrajowcy przychodzą do Polski często jeszcze bardziej przekonywaliśmy się, gdy po jakimś czasie odchodzili. Ich dalsze losy pokazywały, że transfer do Ekstraklasy był najlepszą rzeczą, jaka mogła ich spotkać w zawodowym życiu. Analizując jednak losy tych, których pożegnaliśmy minionego lata, dochodzimy do wniosku, że w ostatnim czasie nie było tak źle. Bez problemu wytypowaliśmy listę dziesięciu (a w zasadzie jedenastu) zawodników, którzy jesienią radzą sobie najlepiej po zakończeniu polskiego etapu. 

Ci obcokrajowcy dają radę po letnim odejściu z Ekstraklasy. Są zaskoczenia

Mało tego. Nazwisk kolejnych kandydatów było jeszcze całkiem sporo. David Ledecky po odejściu z Górnika Zabrze jest liderem strzelców w drugiej lidze czeskiej (10 bramek). Wiadomo, poziom dość niski, ale nie aż tak, by o tym nie wspomnieć. Tim Rieder niczego wielkiego nie pokazał na wypożyczeniu w Śląsku Wrocław, za to dziś w miarę regularnie gra w 2. Bundeslidze dla SV Darmstadt. Grubasek Hildeberto w barwach Vitorii Setubal ustrzelił nawet hat-tricka w portugalskiej ekstraklasie. Matic Fink zakończył wypożyczenie do Cracovii i wrócił do Rizesporu, gdzie występuje częściej niż Jarosław Jach. Simeon Sławczew w Karabachu posmakował trochę poważniejszej piłki w Lidze Europy. Deniss Rakels został mistrzem Łotwy z Riga FC, a niedawno podpisał kontrakt z cypryjskim ekstraklasowcem Pafos FC, gdzie spotka Radka Dejmka. Martin Nespor zachowuje minimum przyzwoitości w czeskiej ekstraklasie (pięć goli).

Naszym zdaniem to jednak poniższe nazwiska zasługują na osobne wyróżnienie. W niektórych przypadkach mamy potwierdzenie klasy, w niektórych mowa o sporym zaskoczeniu.

10. Achilleas Pongouras – Arka Gdynia chyba trochę na siłę wypożyczyła go zimą z PAOK-u Saloniki. Grecki obrońca z góry był skazany na rolę uzupełniającego liczebność kadry. Pod koniec sezonu rozegrał trzy mecze w Ekstraklasie i wrócił do siebie. Wydawało się, że raczej słuch o nim zaginie. Tymczasem 23-letni stoper dość niespodziewanie odnalazł się w Panathinaikosie. W barwach „Koniczynek” zaliczył już 12 występów (10 ligowych, dwa pucharowe), czyli prawie tyle samo, ile przez całą karierę w PAOK-u, którego jest wychowankiem. Jasne, to już od dawna nie ten sam Panathinaikos co kiedyś, dziś najbardziej znane nazwiska w kadrze to Federico Macheda i Anthony Mounier, ale nadal nie mówimy o jakiejś przypadkowej zbieraninie.

Pongouras skorzystał trochę na problemach renomowanego klubu, który w ramach kary za zaległości finansowe rozpoczął nowe rozgrywki z minus sześcioma punktami i ograniczeniami transferowymi. „Koniczynki” dobrze sobie jednak radzą. Błyskawicznie odrobiły straty, a dziś zajmują piąte miejsce w tabeli Super League. Realnie patrząc, są w stanie stanąć na najniższym stopniu podium.

Reklama

***

9. Guti – Brazylijczyk spędził w Białymstoku dwa i pół roku. Po pierwszej kiepskiej rundzie, gdy wyróżnił się tylko tym, że jego przyrodzenie mocno ucierpiało podczas jednego ze sparingów, stał się pewnym punktem Jagiellonii, co trwało dość długo. Zmieniło się to dopiero w listopadzie ubiegłego roku, już za kadencji Ireneusza Mamrota. Guti stracił miejsce w składzie i nigdy go nie odzyskał. Piłkarz zamiast podwójnie zasuwać na treningach, podobno już w kwietniu zdał mieszkanie. Latem odszedł do chorwackiego NK Osijek i chyba nie żałuje. W debiucie strzelił gola w wygranym 4:1 meczu z Hajdukiem Split. Jeśli nie pauzuje za kartki, gra wszystko od deski do deski. Jego drużynie bardzo dobrze idzie, aktualnie ogląda jedynie plecy Dinama Zagrzeb.


***

8. Julian Cuesta i Fran Velez – Obaj odeszli z Wisły Kraków i wylądowali w Arisie Saloniki, ale zrobili to w zupełnie innym stylu. Cuesta po prostu pożegnał się z „Białą Gwiazdą” po wygaśnięciu umowy. Velez miał ważny kontrakt, lecz ze względu na chorą córkę zgodzono się na wcześniejsze rozstanie. Obrońca miał wrócić do Hiszpanii, żeby być przy rodzinie. Kierunki trochę mu się pokręciły i szybko wylądował w Grecji, pozostał olbrzymi niesmak.

W nowym klubie obaj dają radę. Cuesta od razu został numerem jeden w bramce, w pierwszych pięciu kolejkach cztery razy zachował czyste konto. Teraz jednak odpocznie, bo w miniony weekend otrzymał czerwoną kartkę w spotkaniu z Panetolikosem. Velez przeważnie też ma miejsce w składzie. Aris aktualnie siódmy w tabeli, jest szansa powalczyć o europejskie puchary.

Reklama

***

7. Miroslav Covilo – Jeszcze w 1. kolejce tego sezonu rozegrał 90 minut dla Cracovii, w której wcześniej był kapitanem. Potem jednak doszło do trwających kilka tygodni przepychanek między nim a klubem. „Pasy” przekonywały, że oferowały mu podwyżkę wynagrodzenia, piłkarz natomiast miał chcieć rozwiązania kontraktu i odejścia za darmo do szwajcarskiego Lugano. Ostatecznie stanęło na tym, że tuż przed końcem okna transferowego Covilo jednostronnie wypowiedział umowę, a sprawa trafiła do Trybunału Arbitrażowego, który dopiero rozstrzygnie, czy miał do tego prawo.

Na razie Covilo normalnie gra w Lugano i to gra bardzo dobrze. Już na „dzień dobry” po jego bramce Lugano ograło FC Zurich. Ogółem w trzynastu meczach szwajcarskiej ekstraklasy zdobył trzy bramki i dołożył trzy asysty.

Co ciekawe, w tym klubie spotkał dwóch znajomych z polskich boisk. Przeszli tam również węgierski stoper Akos Kecskes (ostatnio Korona Kielce, wcześniej Termalica) i pomocnik Petar Brlek, doskonale znany z Wisły Kraków. Brlek gra sporo, choć często jako rezerwowy. Kecskes jako dotąd nie zadebiutował w lidze, na boisku pojawił się tylko przy okazji Pucharu Szwajcarii.

***

6. Erik Grendel – Kisił się w rezerwach Górnika Zabrze, za to po powrocie na Słowację odgrywa pierwszoplanową rolę w Spartaku Trnawa. W eliminacjach do Ligi Mistrzów strzelał Legii Warszawa i Crvenej Zvezdzie Belgrad. W fazie grupowej Ligi Europy po jego dośrodkowaniach z rzutów rożnych padały zwycięskie bramki z Anderlechtem i Fenerbahce. W słowackiej ekstraklasie ma już trzy gole i cztery asysty. Dziś z pewnością nie żałuje odejścia z Zabrza, czego raczej nie można powiedzieć o stronie polskiej.

***

5. Pol Llonch – Przychodził do Wisły Kraków z trzecioligowych rezerw Granady i wyrósł na czołowego defensywnego pomocnika Ekstraklasy, co wypromowało go do holenderskiego Willem II. W Kraju Tulipanów waleczny Hiszpan poszedł za ciosem. Jest jednym z pewniaków do gry w swoim zespole, pod względem liczby odbiorów wyróżnia się na tle całej Eredivisie. Wygląda jednak na to, że z Willem II czeka go ciężki bój o utrzymanie. Aktualnie przewaga nad strefą spadkową wynosi zaledwie dwa punkty.

***

4. Emir Dilaver – Nenad Bjelica pracował z nim w Austrii Wiedeń i Lechu Poznań, więc gdy tylko przejął stery w Dinamie Zagrzeb, natychmiast pociągnął za sobą Dilavera, któremu w znacznej mierze przez jego odejście przestało być po drodze z prezesami „Kolejorza”. 27-letni obrońca oczywiście momentalnie zyskał duże zaufanie ulubionego trenera i gdyby nie kontuzja, przez którą stracił cały październik, pewnie pisalibyśmy, że nie gra wyłącznie wtedy, gdy jest oszczędzany. W chorwackiej ekstraklasie Dilaver na razie rozegrał osiem meczów, za to więcej uzbierał w europejskich pucharach (eliminacje Ligi Mistrzów i faza grupowa Ligi Europy). Dołożył sporą cegiełkę do tego, że Dinamo wygrało swoją grupę w LE i wiosną zmierzy się z Viktorią Pilzno.

***

3. Ruben Jurado – W tamtym sezonie dla Arki Gdynia w 35 spotkaniach zdobył sześć bramek. W AEL-u Limassol po trzynastu występach w cypryjskiej ekstraklasie ma już na koncie osiem goli. Jurado wyrósł na gwiazdę drużyny, w której są jeszcze Patryk Procek, Kevin Lafrance, Dossa Junior i Joan Roman. AEL jest liderem cypryjskiej ekstraklasy i jeśli Hiszpan utrzyma formę, kto wie, czy po siedmiu latach nie uda się wreszcie zdetronizować APOEL-u Nikozja.


***

2. Marco Paixao – W Altay SK dziękują Piotrowi Stokowcowi za to, że popadł w konflikt z portugalskim napastnikiem i doprowadził do jego odejścia z Lechii Gdańsk. Paixao nad Bosforem spisuje się bowiem znakomicie. Z jedenastoma golami prowadzi w klasyfikacji strzelców drugiej ligi tureckiej, a do swojego dorobku dołożył jeszcze dwie asysty. Gdyby nie on, zespół ten pewnie byłby na dnie tabeli, a tak jest „aż” czternasty. To i tak olbrzymie rozczarowanie, przed sezonem celem miał być awans.

Skrót meczu z Istanbulsporem, w którym Paixao ustrzelił hat-tricka:


***

1. Elvir Koljić – Wiosną przez Lecha Poznań jedynie się prześlizgnął. Szybko doznał kontuzji, więc skończyło się na pięciu ligowych występach, które łącznie dały 65 minut na boisku. Wypożyczenie zakończono bez żalu. Koljić wrócił do FK Krupa i… oszalał na punkcie strzelania. W siedmiu meczach bośniackiej ekstraklasy zdobył osiem bramek i jeszcze przed końcem letniego mercato za prawie pół miliona euro wzięła go rumuńska CS U Craiova. 23-letni napastnik chyba nawet nie zauważył, że zmienił ligę na lepszą, bo nadal trafia do siatki z godną podziwu regularnością. W Rumunii ma już 10 goli w dwunastu spotkaniach, a jego drużyna jest rewelacją rozgrywek, zajmując trzecie miejsce w tabeli. Szkoda, że w Poznaniu nie dano mu drugiej szansy, gdy już doszedł do pełni sił. Dziś nie ma już takiej możliwości, nawet gdyby „Kolejorz” znów się nim zainteresował.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...