Reklama

„Michniewicz, oddaj Brzęczkowi zawodników!”

redakcja

Autor:redakcja

22 listopada 2018, 07:10 • 8 min czytania 0 komentarzy

– Gratuluję Michniewiczowi awansu, ale mam do niego wielkie pretensje, że Kownackiemu, Szymańskiemu i Żurkowskiemu zahamował kariery o pół roku. Teraz będzie wielka wojna, czy oni mają grać w eliminacjach do Euro 2020, czy też w finałach MME. Nie wolno doprowadzić do zmarnowania im kolejnego półrocza! Ta trójka musi grać w pierwszej drużynie narodowej – grzmi na łamach dzisiejszego „Super Expressu” Jan Tomaszewski.

„Michniewicz, oddaj Brzęczkowi zawodników!”

SUPER EXPRESS

Frankowski wygryzł Błaszczykowskiego – czytamy w „Superaku”.

Frankowski w meczu z Czechami grał do 63. min (zmienił go Błaszczykowski), ale i tak zebrał bardzo pochlebne recenzje. – Chciałem pomóc drużynie, nie być najsłabszym ogniwem. Pragnąłem udowodnić, że piłkarz z polskiej ligi też może grać w reprezentacji – mówił Frankowski, który miał nawet dobrą sytuację do strzelenia gola.

Kilka dni później z Portugalią zagrał jeszcze lepiej. W ofensywie był przebojowy, groźny dla Portugalczyków. Odważnie walczył też w obronie. Nie ulega wątpliwości, że Frankowski to przyszłość reprezentacji Polski. Co ciekawe, to był dopiero pierwszy mecz kadry pod wodzą Jerzego Brzęczka, w którym ani minuty nie zagrał siostrzeniec selekcjonera Kuba Błaszczykowski.

Reklama

Zrzut ekranu 2018-11-22 o 06.59.57

Jan Tomaszewski przekonuje Czesława Michniewicza, by oddał zawodników z młodzieżówki do pierwszej reprezentacji.

– Niedługo kadrę A powinni wzmocnić młodzieżowcy, którzy w rewelacyjnym stylu pokonali Portugalię i awansowali na ME U-21.
– Gratuluję Michniewiczowi awansu, ale mam do niego wielkie pretensje, że Kownackiemu, Szymańskiemu i Żurkowskiemu zahamował kariery o pół roku. Teraz będzie wielka wojna, czy oni mają grać w eliminacjach do Euro 2020, czy też w finałach MME. Nie wolno doprowadzić do zmarnowania im kolejnego półrocza! Ta trójka musi grać w pierwszej drużynie narodowej. Michniewicz jest po to, żeby dawać świeży towar do kadry A, a nie od robienia wyników. Nie ma prawa zabierać zawodników, którzy są w gronie zainteresowań trenera dorosłej reprezentacji. W drużynie narodowej powinni grać najlepsi, nie wolno robić Caritasu i wysyłać niektórych do młodzieżówki.

Zrzut ekranu 2018-11-22 o 07.01.21

GAZETA WYBORCZA

Reklama

W „Wyborczej” dziś piłki brak, jedyny sportowy materiał to ten o polskich skoczkach, którzy są powściągliwi w obietnicach, ale zdecydowanie nie w osiąganych odległościach. 

Zrzut ekranu 2018-11-22 o 06.17.02

Lecimy dalej.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2018-11-22 o 06.18.38

Brzęczek remisem z Portugalią kupił sobie spokojniejszą zimę. Indywidualne pozytywy w zespole biało-czerwonych zdaniem „PS”? Frankowski, powrót Cionka, Bereszyński.

Po ostatnich meczach z Czechami oraz Portugalią wiele pochwał zebrał Przemysław Frankowski. Wcześniej wobec selekcjonera pojawiały się zarzuty, że w przeciwieństwie do Nawałki nie odkrywa nowych zawodników dla reprezentacji. Trudno wskazać piłkarza, którego pominął. A skrzydłowy Jagiellonii wniósł świeży powiew do zespołu, szkoda że po spotkaniu w Guimaraes nie był rozmowny i zlekceważył dziennikarzy.

Brzęczkowi wytykano, że zmienił zdanie i zdecydował się powołać Cionka, ale stoper SPAL nie marudził, nie obrażał się, tylko przyjechał i zagrał solidnie. Dołożył element agresji, którego brakowało Marcinowi Kamińskiemu.

Na czołowego obrońcę wyrasta Bartosz Bereszyński, który ma poukładane w głowie oraz nogach i radzi sobie na obu bokach formacji, z którą Brzęczek miał do tej pory najwięcej zmartwień. W każdym z sześciu meczów Polska traciła gola, ale we wtorek Szczęsny już nie musiał ratować zespołu tyle razy, ile bramkarze we wcześniejszych spotkaniach.

Zrzut ekranu 2018-11-22 o 06.18.52

Rok frustracji, czyli jak kadra obrzydła kibicom.

Wędrówka reprezentacji Polski przez 2018 rok była bolesna i pełna frustracji. Kilka pozytywnych impulsów przeciwko Portugalii i uratowanie miejsca w pierwszym koszyku minimalnie uśmierzyło ból po wyrżnięciu o ziemię nad którą unosiliśmy się w ostatnich latach. Zamykamy rok, który nas rozczarował – z kadrą będącą w remoncie i selekcjonerem uwijającym się na rusztowaniu w pocie czoła. Jerzemu Brzęczkowi mocno dostaje się po głowie za wyniki i styl. Także za to, że nadal nie wiemy, dokąd prowadzi reprezentację.

Zrzut ekranu 2018-11-22 o 06.19.00

Wnioski Łukasza Olkowicza po jesiennych spotkaniach kadry?

1. Nieźle, choć bez liderów (to przede wszystkim o meczu z Portugalią)
2. Wyeliminować stare grzechy (krycie po dośrodkowaniach!)
3. Obrona do załatania
4. Jak oderwać się od ławki (w klubie)
5. Posiłki z młodzieżówki (Olkowicz wskazuje Bielika i Szymańskiego)
6. Środek może być lepszy

W grudniu mają się spotkać trenerzy Brzęczek, Michniewicz i Magiera i przedyskutować strategię na 2019 rok.

– W grę wchodzą różne rozwiązania. Jeśli trener pierwszej reprezentacji widzi jakiegoś zawodnika z drużyny U-21 u siebie, może zabierze go na mecze marcowe, a w czerwcu odpuścimy ich na turniej finałowy? Na razie nie ma decyzji – mówi prezes PZPN Zbigniew Boniek. Globisz uważa, że wszystko zależy od roli, jaką ci piłkarze odgrywaliby w pierwszej reprezentacji. – To dobry pomysł, by najważniejsze osoby w polskiej piłce usiadły i o tym porozmawiały. Uważam, że jeżeli tacy gracze jak Żurkowski i Szymański mieliby miejsce w jedenastce pierwszej reprezentacji albo byliby rezerwowymi, z których trener Brzęczek zamierza często korzystać, powinni się tam znaleźć. Ale jeśli mieliby do- stawać maksymalnie kilka minut w niektórych meczach, byłoby lepiej, gdyby reprezentowali młodzieżówkę w mistrzostwach – stwierdza.

Zrzut ekranu 2018-11-22 o 06.19.06

Z tekstu Łukasza Grabowskiego o bramkarzu Korony Kielce dowiadujemy się między innymi, jak Zoran Alomerović grał na nerwach Mateuszowi Możdżeniowi.

Były momenty, gdy nieznajomość polskiego wychodziła serbskiemu bramkarzowi na dobre, bo nie musiał słuchać inwektyw rzucanych przez Mateusza Możdżenia pod swoim adresem. Pomocnik Korony w trakcie jednego z treningów strzeleckich mimo wielu prób nie mógł pokonać Alomerovicia. Sfrustrowany kolejnym nieudanym podejściem 27-latek zaczął krzyczeć: „Co za grubas, ku…a, nie mogę mu strzelić”. – Nie rozumiałem, co krzyczał, ale bawiła mnie jego złość. Czasem się odgryzałem, mówiąc: „Mateusz, słuchaj, kopiesz, jakbyś chciał zabić bramkarza. Gol po lżejszym strzale, takim, który nie zabija, też się liczy”. Poza bo- iskiem dogadywaliśmy się nie- źle, a szpilki wbijane kolegom na treningach to normalna sprawa – mówi golkiper.

Zrzut ekranu 2018-11-22 o 06.19.14

Dariusz Dobek porozmawiał z Marcinem Bułką, polskim golkiperem Chelsea. 

– Gdy trafiłeś do akademii Chelsea, powiedziałeś sobie coś w stylu: „Hej, oni wcale nie są lepsi ode mnie”?
– Czułem, że jestem lepszy. Nie miałem co do tego wątpliwości.

– Jesteś bardzo pewny siebie. Z takim nastawieniem wyjeżdżałeś już do Anglii?
– Umiejętności pomagają, żeby być bardziej pewnym. Z czasem nabyłem tę cechę. Gdy jesteś dobry i dodajesz do tego jeszcze wiarę we własne umiejętności, to może ci to tylko pomóc.

(…)

– Latem pytała o ciebie Arka Gdynia.
– Był taki temat, ale szybko upadł. Poza tym pojawiły się oferty z włoskiej Serie B i z holenderskiej ekstraklasy.

– Stwierdziłeś, że na razie nie ma sensu wracać do Polski?
– Nie było poważniejszych rozmów na ten temat, sprawa szybko upadła.

– A gdyby teraz pojawiła się oferta z naszej ekstraklasy? Przyjąłbyś ją?
– Nie. Chcę grać za granicą.

Zrzut ekranu 2018-11-22 o 06.19.24

SPORT

Zrzut ekranu 2018-11-22 o 06.44.28

W „Sporcie” na pierwszych stronach przede wszystkim rozmowa z Czesławem Michniewiczem, którego kadra U-21 wydarła Portugalczykom awans na MME. W wywiadzie więcej jest jednak pytań o problemy, niż głaskania po sukcesie. O glinianych nogach naszych zawodników w końcówce meczu, a także o obsadzie lewej obrony, gdzie na niesamowitego Joao Felixa musiał grać rezerwowy w klubie Kamil Pestka.

– Na trenerów ligowych ma pan pewnie niewielki wpływ?
– Każdy trener ma swój interes, i nie ma żadnego znaczenia, że na przykład z Michałem Probierzem – jak on to mówi – „jesteśmy przyjacioły”. Owszem, mamy kontakt. Owszem, Kamil zostawał po treningach klubowych i ćwiczył zagrania, sposób ustawiania się „pod” rywali w młodzieżówce. Ale przecież nie powiem Michałowi: „Wstaw Pestkę do składu ligowego, bo jest potrzebny w kadrze”. Zawodnik musi sam się przebić do składu swej drużyny. A jeżeli nie daje rady, może powinien pomyśleć o tym, by wybrać taki klub, w którym będzie mieć szansę regularnej gry. Bo nikt nie pojedzie na Euro, nie grając w klubie!

– 38-milionowy naród nie wydał z siebie w danym roczniku więcej niż jednego lewego obrońcę na poziomie reprezentacji młodzieżowej?
– Panowie się dziwią… Tymczasem lada dzień spadnie śnieg i treningi w grupach juniorskich będą w wielu miejscach polegać na tym, by… jakoś doczekać do wiosny. Tymczasem (…) rywale będą, dzięki klimatowi bądź odpowiedniej bazie, niezależnej od warunków pogodowych, ćwiczyć cały czas, na okrągło. Oni trenują 12 miesięcy w roku, my – osiem. Jeżeli dzisiejsi 20-latkowie są w treningu od – powiedzmy – 12 lat, to znaczy, że Portugalczyk na tym etapie spędził na zajęciach 4 lata więcej niż Polak.

Zrzut ekranu 2018-11-22 o 06.44.39

W rozmowie po meczu w Guimaraes „Sport” pyta Kamila Grosickiego m.in. o to, z czego kibice mogą się cieszyć po meczu z Portugalią.

– Na pewno z przełamania Arka Milika, bo na nim ciążyła duża presja w związku z tym, że dawno nie zdobył bramki w reprezentacji. Powtórzony rzut karny pokazał, że jest bardzo mocny psychicznie. Piotrek Zieliński grał dla mnie jak za najlepszych czasów. W obronie Thiago Cionek był solidną firmą. Cały zespół spisał się zresztą dobrze, trener potrzebował takiego spotkania. I był zadowolony, że po trudnym momencie potrafiliśmy się podnieść i wywalczyć remis, który daje nam miejsce w pierwszym koszyku przed losowaniem eliminacji mistrzostw Europy.

Mimo „zwycięskiego remisu” rok trzeba jednak podsumować jako bardzo słaby w wykonaniu reprezentacji. Jak się okazuje – pod pewnymi względami najsłabszy w XXI wieku.

Pod względem ilości wygranych spotkań rok 2018 był najgorszy w… XXI wieku. Po raz ostatni tak mało meczów, również tylko trzy, nasz zespół narodowy wygrał w 2000 roku. Biało-czerwoni, w pierwszym roku pracy Jerzego Engela pokonali wówczas Ukrainę i Białoruś w meczach eliminacji MŚ, a także Islandię w towarzyskim. Rok kończyliśmy jednak w zdecydowanie lepszych nastrojach, bo na fotelu lidera grupy kwalifikacyjnej azjatyckiego mundialu. Warto jeszcze dodać, że w 2000 roku rozegraliśmy 10 spotkań. Oprócz trzech zwycięstw, cztery razy remisowaliśmy i ponieśliśmy trzy porażki. Procent zwycięstw w stosunku do ilości rozegranych meczów jest zatem wyższy od obecnego. Aby poszukać pod tym względem gorszego roku należy cofnąć się jeszcze o cztery lata. W 1996 reprezentacja Polski – drużynę najpierw prowadził Władysław Stachurski, a następnie Antoni Piechniczek – wygrała zaledwie jedno z dziewięciu rozegranych spotkań. 

Zrzut ekranu 2018-11-22 o 06.51.54

Co tam panie w ekstraklasie?

– Górnik Zabrze ma problem z obsadą prawej strony defensywy;
– Legia z wyłączonych przez kontuzje graczy (Jędrzejczyk, Stolarski, Pazdan, Philipps) mogłaby poskładać czteroosobowy blok obronny;
– brak Patryka Dziczka w przerwie na kadrę to z jednej strony prestiż, z drugiej kłopot, bo pomocnik nie uczestniczył w żadnym z obozów Waldemara Fornalika w Kamieniu czy Ustroniu;
– Adam Banasiak wreszcie gra w Zagłębiu Sosnowiec na „swojej” pozycji – w środku pola.

Zrzut ekranu 2018-11-22 o 06.56.17

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...