Reklama

Wolski rozpoczyna kolejny wyścig z oczekiwaniami

redakcja

Autor:redakcja

06 października 2018, 12:07 • 4 min czytania 10 komentarzy

26 lat – tyle za nieco ponad miesiąc stuknie Rafałowi Wolskiemu. Ależ ten czas zapieprza, wydawało się być to tak niedawno, gdy pomocnik był jedną z największych nadziei polskiej piłki, wyjeżdżał do Florencji i tam miał podbijać świat. Cóż, nie podbił, jednak jeszcze nie jest dla niego za późno, by ze swojej kariery wyciągnąć dużo więcej.

Wolski rozpoczyna kolejny wyścig z oczekiwaniami

Bo co też Rafał wykręcił do tej pory? Zespołowo bardzo mało, ledwie dwa Puchary Polski w sezonach 10/11 i 11/12. W tym pierwszym miał skromniutki udział, gdyż granie skończył już na poziomie ćwierćfinału, kiedy dostał 84 minuty z Ruchem Chorzów. Sezon później było ciut lepiej, ale tylko ciut – dwie bramki w pierwszych rundach (po jednej z rezerwami Rozwoju Katowice i Widzewem Łódź), następnie zbieranie skromnych minut zwieńczonych 180 sekundami w finale. Indywidualne osiągi? To przecież głównie przebłyski: tu Wolski załapał się na Euro 2012, ale nie zagrał ani chwili, tam sieknął ruletę z PSV, parę razy coś pokazał we Włoszech. No, ale właśnie, to były tylko przebłyski, dość powiedzieć, że w tak poważnym już wieku, Rafał nie ma klubu, dla którego uzbierałby albo dwucyfrową liczbę goli, albo dwucyfrową liczbę asyst.

Legia: osiem bramek, cztery asysty.
Fiorentina: jedna bramka, dwie asysty.
Mechelen: po dwa punkty w obu rubrykach.
Bari: nic.
Wisła Kraków: cztery bramki, dziewięć ostatnich podań.
Lechia: trzy gole, dziewięć asyst.

Wygląda to średnio i pewnie, gdyby Wolski został w Wiśle Kraków, taka statystyka nie miałaby racji bytu. Ale jednak chciał rosnąć i przeszedł do drużyny, która w tamtym okresie miała większe szanse na mistrzostwo. Nie urósł jednak na tyle, by ową dwucyfrówkę wykręcić. Oczywiście: pamiętamy, że Wolskiego trapiły kontuzje, z powodu których opuścił w Lechii już 30 meczów. Czy to przez uraz kolana, czy to przez zerwanie więzadła krzyżowego, jak ostatnio.

Lechia znów zremisuje bramkowo na własnym boisku? Kurs w LV BET 4.15

Reklama

Czy jednak z ręką na sercu Rafał może powiedzieć, że nawet gdy był zdrowy, w sezonie, kiedy Lechia walczyła o mistrza, był tym, kim naprawdę potrafiłby być, patrząc na jego potencjał? Wydaję się, że nie. Uzbieranie dwóch goli, pięciu asyst i sześciu kluczowych podań to oczywiście wynik bardzo przyzwoity, ale znów: jednak poniżej możliwości Rafała. W Legii kluczowy Vadis miał 4-12-7. W Jadze Vassiljev 13-13-3. W Lechu Jevtić 8-7-3. Jakkolwiek spojrzeć, każda drużyna walcząca wówczas o tytuł mistrzowski, miała na kierownicy kogoś konkretniejszego, kto bardziej potrafił wpłynąć na wynik meczu niż Wolski w Lechii. To jest też właśnie problem piłkarza: brakuje mu stabilizacji formy. Potrafił w Gdańsku błysnąć, nikt mu tego nie odbiera, lecz po raz kolejny: to były tylko błyski. Chyba każdy kibic Lechii oczekiwał, że Wolski przełoży to, co pokazywał przez pół sezonu w Wiśle, na cały sezon w biało-zielonych barwach. Tak się jednak nie stało, bo pomocnik potrafił zagrać trzy mecze z rzędu dobrze, ale zaraz na kolejne dwa umiał zniknąć bez śladu.

– Po pierwsze muszę ustabilizować formę na wysokim poziomie w Lechii, a w dalszej kolejności myśleć o reprezentacji. Nie dostanę powołania, jeśli będę rezerwowym w klubie, więc czeka mnie ciężka praca – mówił w ostatnim wywiadzie dla Przeglądu Sportowego piłkarz, bo chyba też zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę. Dla niego tak naprawdę zaraz wybije ostatni dzwonek, by w polskiej piłce znaczyć dużo. Jednak do tego potrzeba wielu czynników. Po pierwsze trzeba utrzymać dobrą formę dłużej niż miesiąc. Po drugie warto by zapomnieć o powracającym co jakiś czas temacie transferu do Legii, gdyż wątpliwe, że to przejście coś w piłkarskim życiu Rafała zmieni, jeśli wcześniej nie zagra kozackiego sezonu dla Lechii. Po trzecie, na co już piłkarz nie ma większego wpływu, muszą omijać go kontuzje.

Rafał Wolski strzeli gola Zagłębiu Sosnowiec? Kurs w LV Bet 3.15

Wtedy tak, wtedy czarujący Wolski nie jest mglistym obrazkiem, wtedy jego powrót do reprezentacji nie będzie scenariuszem sci-fi. Ale o to wszystko też będzie trudno. Już widać, jak ciężko piłkarzowi gra się po kontuzji, jego oba mecze po powrocie były przeciętne. A gonić uciekający czas trzeba szybko, może więc warto zacząć jednak od dzisiaj? Rywal jest do tego idealny: nikt nie stracił więcej bramek w ekstraklasie niż Zagłębie Sosnowiec. Na tle kogoś takiego, ktoś taki jak Wolski, musi błyszczeć obudzony nawet w środku nocy.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Skoki

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

10 komentarzy

Loading...