Reklama

Warto stawiać na młodzież? W Suwałkach nie mają wątpliwości

redakcja

Autor:redakcja

24 września 2018, 13:24 • 4 min czytania 5 komentarzy

Stawianie na młodzież to w polskiej piłce cały czas kwestia, która pozostawia wiele do życzenia. Co prawda od wielkiego dzwonu na mapie pojawiają się takie projekty, jak chociażby Górnik Zabrze, w którym zawodnicy na dorobku odgrywają znaczące role, ale cały czas są to raczej samotne wyspy.

Warto stawiać na młodzież? W Suwałkach nie mają wątpliwości

Jedna z tych, którym bez wątpienia warto przyjrzeć się trochę bliżej, powstawała w Suwałkach, gdzie złożono zdecydowanie najmłodszą drużynę w pierwszej lidze, trzymającą się bardzo blisko czuba tabeli. I fakt ten możemy chyba traktować jako kolejny dowód na to, że przy odpowiednim podejściu i sposobie wdrażania, taka filozofia naprawdę ma sens.

Średnia wieku zespołu, który udało się skompletować w Suwałkach i który po jedenastu kolejkach ma na koncie 17 punktów – tylko trzy mniej niż zajmująca miejsce premiowane awansem Bytovia, wynosi niecałe 22 lata. Specjalnie nie może więc dziwić, że Wigry jak na razie są liderem klasyfikacji Po Junior System, w której już w poprzednim sezonie zajęły wysokie szóste miejsce.

Reklama

Klasyfikacja PJS idealnie oddaje zresztą, jak na przestrzeni kilku ostatnich lat w Suwałkach zmieniono koncepcję budowania drużyny W czterech ostatnich sezonach Wigry zajmowały w niej:

14/15 – 12. miejsce (3680 punktów)
15/16 – 15. miejsce (3702 punkty)
16/17 – 10. miejsce (3813 punktów)
17/18 – 6. miejsce (6084 punkty)

Co jednak kluczowe, wraz z odważniejszym postawieniem na młodzież, zespół z Suwałk zaczął również lepiej punktować, co – chociażby w poprzednim sezonie – przełożyło się na pozycję w tabeli. Oczywiście daleko nam do stwierdzenia, że młodzież odmieniła Wigry, bo to tylko jeden z kilku elementów, które przyniosły lepsze wyniki, ale lekceważyć też tego nie można.

14/15 – 9. miejsce (46 punktów)
15/16 – 10. miejsce (45 punktów)
16/17 – 9. miejsce (52 punkty)
17/18 – 6. miejsce (52 punkty)

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to na zakończenie trwających rozgrywek Wigry pewnie znów zakręcą się w okolicach pięćdziesiątki, może nawet poprawią dorobek z ostatniego sezonu, a przy tym natrzaskają jeszcze więcej punktów w PJS i przytulą z tego tytułu jeszcze więcej hajsu. O ile jednak w pierwszym aspekcie – nawet jeśli obecnie jest zaskakująco dobrze – może być różnie, to o drugi bylibyśmy spokojni. Wystarczy rzucić okiem na skład, który trener Kamil Socha wystawił w sobotę przeciwko Bytovii.

Reklama

Czterech młodzieżowców, trzech gości z rocznika ’96, jeden z ’97, Straus z ’94, będący po trzydziestce Karankiewicz (jedyny taki przypadek w całej drużynie) i Adamec, wypożyczony z Jagiellonii 20-latek ze Słowacji. I właśnie ci goście, w większości wciąż mający mleko pod nosem, z boiska wicelidera wywieźli jeden punkt, a wcześniej potrafili ograć dużo bardziej doświadczoną Termalikę czy zremisować z najstarszą w pierwszoligowej stawce Chojniczanką. Oczywiście nie były to jednostkowe sytuacje, bo trener Socha co tydzień wystawia w pierwszym składzie przynajmniej dwóch młodzieżowców, co w pierwszej lidze nie jest przecież regułą. No i naprawdę nieźle na tym wchodzi.

Budujące jest to, że w Suwałkach doskonale rozumieją, iż skoro z różnych względów mogą sobie pozwolić raczej na niezbyt wiele, to warto przynajmniej wycisnąć maksa z tego, co jak najbardziej leży w ich zasięgu. Idąc tym tropem, postawili na ogrywanie młodych zawodników, których ochoczo i z pełnym zaufaniem odsyłają do nich ekstraklasowe kluby. Poza tym, to właśnie z Wigier na wyższy poziom przeskoczyli w ostatnich latach tacy piłkarze, jak Damian Kądzior, Jakub Bartkowski, Damian Gąska, Mateusz Radecki czy Patryk Sokołowski, co również potwierdza, że udało się stworzyć poligon doświadczalny, na którym można się wiele nauczyć. I wszyscy zainteresowani czerpią z tego konkretne korzyści. Nic, tylko przyklasnąć.

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...