Reklama

Obronę Lechii dopadło przeznaczenie

redakcja

Autor:redakcja

23 września 2018, 13:55 • 4 min czytania 10 komentarzy

Mniej lub bardziej, ale pewnie kojarzycie serię filmów „Oszukać przeznaczenie”. Jednak jeśli nie, polega to w gruncie rzeczy na tym, że tam grupa ludzi najpierw wyrywa się z objęć śmierci, ale potem nie ma rady, kostucha dopada jednego po drugim i tak to się ciągnie przez tysiąc części. W każdym razie: do tej pory to Lechia oszukiwała przeznaczenie, unikając straconych goli, ale wygląda na to, że ów przeznaczenie przestało się dawać robić w konia i w końcu przejrzało gdańszczan.

Obronę Lechii dopadło przeznaczenie

Osiem goli straciła ekipa Piotra Stokowca w ostatnich dwóch meczach, kiedy w poprzednich siedmiu rywale znajdowali drogę do ich siatki tylko trzy razy. I dziś ten bilans bramek na minusie, który jeszcze niedawno był imponujący, wygląda co najwyżej zwyczajnie, bowiem mniej goli przyjęło pięć drużyn, a kolejne trzy zespoły mają taki sam bagaż doświadczeń (pamiętając, że część jeszcze zagra w 9. kolejce). A jeśli cofnąć się do poprzedniego sezonu, to po dziewięciu kolejkach Lechia miała 13 bramek w plecy, czyli rzeczywiście, jakiś postęp jest, ale jednak dość skromny, jak na słyszane tu i tam mowy pochwalne wygłaszane w kierunku gdańskiej defensywy.

Ja mam ten komfort, że niejednokrotnie mówiłem – na przykład w Weszłopolskich – że obrona złożona z takich nazwisk w końcu pieprznie i cóż, wygląda na to, że pieprznęła. Jednak jeśli ktoś nie podpalił się początkowymi wynikami Lechii, nie powinno być to dla niego większym zaskoczeniem. Wskazują na to choćby statystyki Dusana Kuciaka, które można znaleźć na Ekstrastats. Otóż Słowak, do ósmej serii gier, czyli przed starciem z Zagłebiem, obronił 34 strzały, a więc najwięcej w lidze. Drugi jest Hładun (31), potem już nikt nie przekroczył trzydziestki. I składa się to w logiczną całość, bo Kuciak jest w rewelacyjnej formie, raz po raz ratując swój zespół, co ma odzwierciedlenie w naszych notach, gdzie bramkarz ze średnią 5,88 jest zdecydowanie najlepszym piłkarzem Lechii.

Lecimy jednak dalej, znów podpierając się portalem Ekstrastats. Na bramkę gdańszczan rywale oddają średnio w meczu 15,25 strzału, co jest trzecim najgorszym wynikiem w lidze, natomiast jeśli chodzi o uderzenia celne, to przeciwko Lechii jest ich 5,25 (drugi najgorszy rezultat). Stąd więc pełne ręce roboty u Kuciaka, ale stąd i przeświadczenie, że dostrzeganie monolitu w gdańskiej defensywie było krótkowzrocznością. Dobra defensywa nie pozwala tak często sprawdzać swojego bramkarza, dość powiedzieć, że wyśmiewana Pogoń pozwala co mecz na średnio trzy strzały mniej niż Lechia.

Według mnie na lepszy odbiór gdańskiej obrony złożyły się trzy elementy. Po pierwsze wspomniany już rewelacyjny Kuciak. Po drugie mocniejsze defensywne zasieki z grającym bardzo przyzwoicie Kubickim i Łukasikiem, będącym też w niezłej formie. I tak jak w tych dwóch składowych widzę rękę trenerów, bo trzeba mieć duże pojęcie, by doprowadzić Łukasika do stanu używalności, tak trzeci element wpływający na sukcesy w obronie, to… po prostu szczęście. Rywale czterokrotnie obijali słupki i poprzeczkę bramki Kuciaka, to najczęstszy taki przypadek w lidze, jeszcze tylko Zagłębie Sosnowiec ma równie duży dług u fortuny. Natomiast gdy piłka już wpadała do siatki Słowaka, sędziowie potrafili dopatrzyć się wydumanego spalonego, żeby wspomnieć sytuację w meczu ze Śląskiem, kiedy Piech musiałby mieć siedem metrów wzrostu, by przeszkadzać Kuciakowi. No a do tego wszystkiego dochodzą pudła rywali, przypomnijcie sobie Runje nietrafiającego z pięciu metrów czy końcówkę Pogoni, kiedy w 94. minucie mogła strzelić w jednej akcji trzy bramki.

Reklama

Do czego zmierzam: pewnie, że widzę poprawę w grze Augustyna, który nawet z Zagłębiem do pewnego momentu grał jak profesor. Ale to wciąż jest Augustyn, elektryk, człowiek-chaos, który będzie popełniał głupie błędy i już z tym samym Zagłębiem wystawił rękę nie wiadomo po co. Nalepa? Może grać cały mecz przyzwoicie, ale potem przepchnie go Starzyński. Starzyński! Vitoria? Ta sama historia, tyle że w meczu z Wisłą. Długo solidna gra, ale gdy pojawił się jeden błąd, to pojawił się drugi, trzeci i tak dalej.

Nie ma cudów. Stokowiec mógł trochę uszczelnić gdańską obronę, poprawiając przygotowanie fizyczne defensorów, ściągając Kubickiego i stawiając na nogi Łukasika. Natomiast nie jest szamanem, nie sprawi, że Vitoria, Augustyn i Nalepa staną się nawet solidnymi piłkarzami. Solidność kojarzy się bowiem z regularnością, wytrzymywaniem 90 minut pomnożonych razy cztery-pięć bez większych błędów, a nie dam sobie uciąć nawet kosmyka włosów, że któryś z wyżej wymienionych taką serię zanotuje. Lechia potrzebuje zimą ściągnąć mocnego stopera, bo potrzebowała to zrobić również latem, ale temat został zaniedbany. Postawiono na budowę mocnych skrzydeł i one mocne są, ale przecież taki Michalak gra od święta. W sezonie 16/17 Lechia miała względny spokój w defensywie, ale brakowało jej armat z przodu, teraz wajcha została przesunięta w drugą stronę, znów nie ma balansu.

I gdańszczanie będą jeszcze przez to cierpieć, bo przeznaczenia oszukać się nie da.

PAWEŁ PACZUL

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...