Reklama

Odejście Pazdana – sezon 05, odcinek „Teraz albo nigdy?”

redakcja

Autor:redakcja

15 sierpnia 2018, 11:04 • 4 min czytania 67 komentarzy

Jako co okienko trwa saga transferowa z Michałem Pazdanem w roli głównej. Odejdzie wreszcie z Legii i wywalczy sobie fajną pensję w niezłym, zagranicznym klubie? Abstrahując od tego, jak faktycznie potoczą się losy legionisty, mamy tu klasyczny przykład opery mydlanej, póki co bez happy endu. Defensor zazwyczaj jest rozchwytywany (przynajmniej według mediów), następnie bierze się go na radar w ostatnim dniu okienka, by finalnie oglądać przez cały sezon jego występy w ekstraklasie. Czy tym razem będzie inaczej?

Odejście Pazdana – sezon 05, odcinek „Teraz albo nigdy?”

Tak naprawdę problemy Pazdana od lat pozostają te same. Pod koniec 2016 roku opowiadał o nich na naszych łamach poprzedni menedżer piłkarza, Marcin Lewicki: – Mamy chłopaka, który ma 29 lat i gra całe życie w Polsce. Dla niektórych to dyskwalifikacja. W Anglii problemem jest z kolei wzrost. Tony Pulis z WBA bardzo by go chciał, gdyby miał kilka centymetrów więcej. Ale wtedy wzięłoby go pół Premier League.

Dziś Pazdan ani nie jest wyższy, ani lat mu nie ubyło, a wręcz przeciwnie – we wrześniu skończy 31 lat. Dla zawodnika, który karierę na najwyższym poziomie rozgrywkowym prowadził jedynie w trzech polskich klubach wygląda to trochę jak wilczy bilet. A tym bardziej, że z roku na rok renoma naszej ligi jest coraz gorsza, co może zostać pięknie zwieńczone wyrzuceniem z pucharów mistrza Polski przez mistrza Luksemburga. Tak naprawdę, poza ekstraklasą, Pazdek może się pochwalić dwoma sezonami w europejskich pucharach (2015/16 i 2016/17) oraz 17 meczami o punkty w drużynie narodowej. Inna sprawa, że za chwilę może być to człowiek, który swoim nazwiskiem będzie firmował dwie niedawne kompromitacje – reprezentacyjną na mundialu w Rosji oraz pucharową z półamatorami z Luksemburga. A to może nie być najlepsza karta przetargowa w negocjacjach z nowym klubem.

Do tej pory jednak kłopoty Pazdana z odejściem stanowiły powód do radości dla warszawskich kibiców, którzy cieszyli się z utrzymania w drużynie czołowego obrońcy. Fakty są jednak takie, że z sezonu na sezon Michałowi jakby trudniej o regularne występy na wysokim poziomie. Jasne, to zawsze był piłkarz, który potrzebował optymalnego przygotowania fizycznego by pokazywać jakość na boisku. Stąd w początkowej fazie sezonu, jak i w okresach, w których męczyły go kontuzje (których swoją drogą miewa całkiem sporo) nie był w stanie pokazywać pełni swoich umiejętności. Wtedy bywał spóźniony, nerwowy i popełniał proste błędy. A problem w tym, że zazwyczaj to właśnie w tej początkowej fazie sezonu Legia toczy najważniejsze mecze. Pamiętacie starcie z Sheriffem, które skończyło marzenia warszawian o fazie grupowej Ligi Europy w zeszłym sezonie? Negatywnym bohaterem tamtych zdarzeń był właśnie Pazdan, który w rewanżu – kiedy trzeba było gonić wynik – stracił piłkę, sfaulował wychodzącego na pozycję przeciwnika, a na koniec był tak sfrustrowany, że szarpnął arbitra. W efekcie wyleciał z boiska, a Legia z pucharów.

Reklama

Dobry okres Pazdana z zeszłego sezonu to tak naprawdę sama końcówka, w której cała Legia prezentowała się lepiej i udało jej się wywalczyć dwa trofea. W dłuższym okresie ciężko było go jednak nazywać ostoją warszawskiej defensywy, a i w reprezentacji mocno obniżył loty. Przez to dziś ludziom związanym z Legią o wiele łatwiej wyobrazić sobie obronę bez Pazdana, tym bardziej, gdy wiadomo już, iż z Warszawy nie odejdzie mogący grać na środku Jędrzejczyk (który przy Stolarskim może trwale zmienić pozycję), a w odwodzie pozostają Remy, Wieteska, Astiz, od biedy przesunięty z linii pomocy Philipps czy młody Żyro. Być może wielki komfort dla Ricardo Sa Pinto to nie jest, ale też nikt przy takim stanie posiadania nie powie, że defensywa Legii posypie się po odejściu Pazdana. Zresztą to nie zielone światło z Legii jest tu problemem, ale właśnie charakterystyka, wiek i ostatnia forma piłkarza.

Dziś Pazdek może sobie pluć w brodę, że nie skorzystał chociażby z oferty Besiktasu tuż po Euro 2016, kiedy to jego akcje stały najwyżej. Dziś z wielu względów jego pozycja negocjacyjna jest znacznie słabsza, a perspektywa zostania w Legii na kolejne lata z pewnością jest dla niego jakby mniej przerażająca. Tak czy inaczej, dwa najbliższe tygodnie pokażą, czy serial z transferem Pazdana doczeka się w końcu jakiegoś finału, czy jednak zostaniemy uraczeni kolejnym, a może nawet kolejnymi sezonami.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

67 komentarzy

Loading...