Reklama

Małymi krokami do składu i Ligi Mistrzów? Pierwszy błysk Kądziora

red6

Autor:red6

11 sierpnia 2018, 17:14 • 4 min czytania 7 komentarzy

Gdy Damian Kądzior zamieniał Górnik Zabrze na Dinamo Zagrzeb, nie potrafiliśmy krytykować tego wyboru. Kierunek może i był trochę niecodzienny, ale skoro wyróżniający się piłkarze naszej ligi szukają szczęścia i znajdują je w Bułgarii, to niby dlaczego miałoby być inaczej w przypadku najlepszej chorwackiej ekipy. Oczywiście ciągle jest jeszcze za wcześnie, by oceniać wybór byłego skrzydłowego, ale już można przyznać, że zaczyna to nabierać właściwych kształtów. 

Małymi krokami do składu i Ligi Mistrzów? Pierwszy błysk Kądziora

Wczoraj po raz pierwszy Kądzior wyszedł w podstawowym składzie drużyny prowadzonej przez Nenada Bjelicę. Z jednej strony  o sile rywala, którym był Slaven Belupo chyba najlepiej świadczy fakt, że w poprzedniej kolejce dwa gole zapakował mu Łukasz Zwoliński, ale z drugiej – Dinamo nie rozklepało tych gości kilkoma bramkami. A w skromnym zwycięstwie 2-1 sporą rolę odegrała kapitalna asysta Kądziora przy bramce Armina Hodzicia.

Były zawodnik Górnika na placu gry spędził pełne 90 minut, co jest istotne z tego względu, że to był już szósty mecz Dinama po jego transferze, a wcześniej zaliczał tylko epizody – 25 minut z Istrą w lidze i 8 w spotkaniu pucharowym z Astaną. Myli się jednak ten, kto twierdzi, że wynikało to z tego, iż Kądzior jest na jedenastkę Dinama za cienki.

Niedawno rozmawialiśmy z nim na antenie Weszło FM, gdzie skrzydłowy jasno wytłumaczył swoją sytuację. – Jeśli chodzi o grę, to będę musiał poczekać. Zacząłem przygotowania z urazem, który ciągnie się za mną jeszcze z czasów Górnika. W poprzednim sezonie do końca nie chciałem odpuszczać i grałem we wszystkich meczach, co trochę odbiło się na początku mojej przygody z Dinamem. Wyjechaliśmy na obóz przygotowawczy, potrenowałem trzy dni, ale ból ciągle wracał. Chodziło o zmęczeniowe złamanie kości strzałkowej. Cały obóz spędziłem z drużyną, ale nie trenowałem normalnie z chłopakami, tylko dwa razy dziennie pracowałem indywidualnie – czy to na rowerze, czy to na siłowni, czy to na basenie.

Reklama

Kontuzja i brak normalnych przygotowań na początku przygody z nowym klubem to zawsze pewien zakręt na trasie, ale wydaje się, że Kądzior ma wszystko, by spokojnie wyjść na prostą. Przede wszystkim dla Bjelicy nie jest anonimem, jak to zdarzało się w przypadku kilku innych naszych rodaków na obczyźnie. Sam piłkarz wspominał o szoku, w którym był po tym, jak były szkoleniowiec Lecha zaczął zaskakiwać go wiedzą na temat jego gry w… Wigrach Suwałki. Kądzior nie krył również, że postać trenera była z jednym z głównych argumentów, które przekonały go do Dinama.

– Chciał mnie w zespole. W Lechu też byłem jego pierwszym wyborem, jeśli chodzi o graczy do sprowadzenia. Ale nie żałuję, że trafiłem właśnie do Dinama, a nie do klubu z Poznania. Uważam, że jeśli chodzi o znaczenie w Europie, mój nowy zespół jest dużą marką. W ostatnich 12 latach Dinamo 11 razy grało w fazie grupowej pucharów. Zawsze marzyłem o tym, by wyjechać i spróbować sił za granicą. Nie spodziewałem się tylko, że potoczy się to tak szybko, bo praktycznie w rok przeskoczyłem z I ligi do klubu, który ma dużą szansę, by zagrać w Lidze Mistrzów – mówił zawodnik powoływany do reprezentacji Polski.

No właśnie, europejskie puchary. Zanosi się na to, że nie będzie powtórki sprzed roku, bo to właśnie poprzedni sezon jest tym wyjątkiem, o którym wspominał Kądzior – Dinamo dość sensacyjnie odpadło z Ligi Europy po dwumeczu z albańskim zespołem Skenderbeu Korcza. Tym razem zespół Polaka walczy o wejście do elity, a na rozkładzie ma już Hapoel Beer Szewa, który w pierwszym meczu udało się rozbić aż 5-0, a także jest bardzo blisko wyeliminowania Astany, która rok temu pogrzebała Legię Warszawa. W pierwszym spotkaniu na wyjeździe ekipa z Bałkanów wypracowała sobie dwubramkową przewagę. Jeśli nie roztrwoni jej w głupi sposób u siebie, do przejścia zostanie jej już tylko Young Boys Berno. Zgodzimy się chyba, że drużyna w zasięgu Chorwatów.

Mamy tylko nadzieję, że do czasu tego dwumeczu Kądzior kilka razy błyśnie i stanie się już piłkarzem podstawowego składu Dinama. A żeby podkreślić, iż warto się o to starać, na koniec jeszcze jeden cytat z naszej niedawnej rozmowy. – Myślę, że każdy ligowiec chciałby taką ofertę dostać. Nie mówię, że Dinamo to topowy klub w Europie, ale na pewno to zespół, który promuje piłkarzy i sprzedaje ich za dobre pieniądze. Stąd zawodnicy odchodzą za 10-15 milionów euro. Nawet teraz mamy w drużynie obrońcę, za którego Stoke City chce zapłacić jeszcze więcej, a władze zastanawiają się, czy to dobry moment na transakcję, czy w przyszłości zarobią więcej. 

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Jakub Radomski
1
Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Komentarze

7 komentarzy

Loading...