Reklama

Anglicy opanują Moskwę w trybie last minute? Oby!

redakcja

Autor:redakcja

11 lipca 2018, 10:31 • 5 min czytania 5 komentarzy

Moskwa potrafi zaskoczyć. Jedziesz 40 kilometrów z lotniska Szeremietiewo do hotelu, płacisz 850 rubli (około 50 złotych). Idziesz do delikatesów obok po butelkę soku pomarańczowego, wołają… 870. Ale jeszcze bardziej zdumiewająca niż wizyta w sklepie dla bogaczy jest atmosfera przed półfinałem mistrzostw świata, który odbędzie się dziś na Łużnikach. A raczej… jej brak. 

Anglicy opanują Moskwę w trybie last minute? Oby!

Gdyby ktoś chciał ustalić, które reprezentacje powalczą o finał, tylko na podstawie wizyty na Placu Czerwonym we wtorek, to pewnie wskazałby na Kolumbijczyków, których ciągle kręci się po Moskwie stosunkowo wielu oraz gospodarzy, bowiem moda na ubieranie koszulek kadry trwa tu w najlepsze. Biało-czerwona szachownica, po której można poznać Chorwatów, trafia się od wielkiego dzwonu. A – co nieco bardziej szokujące – na Anglików, którzy obecnie podobno mają bzika na punkcie kadry, natrafić równie trudno.

Do meczu jeszcze 10 godzin, ale jest tu co robić. Kibice i zwykli turyści walą drzwiami i oknami. Trzeba odstać swoje na bramkach, by mieć możliwość zwiedzenia najbardziej charakterystycznego miejsca w Moskwie. Na stolik w ogródku każdej knajpki czeka się jeszcze dłużej, choć ceny też są z rodzaju tych odstraszających. Dodatkowo organizatorzy na samym środku placu postawili piłkarski park – dwa boiska, piłkarzyki, możliwość strzelenia karnego mechanicznemu bramkarzowi (dobry jest – na 10 strzałów, które widziałem, puścił jeden), strefa sponsorska, gdzie można na przykład popykać w wirtualną piłkę i inne tego typu bajery. Dla fanów futbolu w sumie gratka. Do tego największa z wtorkowych atrakcji – 2-godzinne spotkanie z Jorge Camposem, legendarnym meksykańskim bramkarzem.

36943077_1710642128990188_7979123477242183680_n

36923424_1710642072323527_1179610766391640064_n

Reklama

Może to ciągle za mało, by przyciągnąć fanów Synów Albionu, bo wyłapałem ledwie dwóch. A może po prostu na razie nie bardzo jest kogo przyciągać. Ale o tym za chwilę.

***

Zajmijmy się Camposem, by ustalić, czy nieobecni coś stracili. Sprawia wrażenie gościa pozytywnie zaskoczonego zainteresowaniem swoją osobą – tak, jakby trochę spodziewał się, że dla tutejszych nie będzie wabikiem jak inne gwiazdy futbolu. Prowadzący spotkanie zbiera od ludzi pytania, które ma zadać Meksykaninowi. Od razu pada: gdzie można kupić jego meczowe stroje? Który z mundiali wspomina najlepiej? W czym tkwiła tajemnica jego sukcesu, bo brak kilkunastu centymetrów w teorii przecież wykluczał bramkarską karierę? Uczestnicy są w miarę przygotowani. Dalej była rundka po atrakcjach, na których golkiper, który zasłynął też ze strzelania, wypada dość słabo, konkurs dla dzieciaków, które miały możliwość wbicia mu karnego, czas na zdjęcia i autografy, no i spotkanie z dziennikarzami.

Który z półfinalistów ma między słupkami najlepszego specjalistę? 

Uwielbiam wszystkim czterech! Skoro zaszli ze swoim drużynami tak daleko, to znaczy, że są świetni. 

Dlaczego Meksykanom znów nie udało się przejść przez 1/8 finału? 

Reklama

Popełniamy wiele błędów, trudno wskazać jedną przyczynę. Najgorsze jest to, że w ogóle nie wyciągamy nauczki z kolejnych mundiali. 

36930021_1710642235656844_3190359955815268352_n

36955996_1710642195656848_6896221836619546624_n

Dwa zdania od gwiazdy, tłumaczenie na angielski i lecimy dalej. Dziennikarz z Wysp pyta o mocne i słabe strony Pickforda, Włoch o przejście Buffona do PSG, Chińczyk o to, jak należy bronić karne, bo ten mundial przecież obfituje w jedenastki. W skrócie nic wielkiego, ale ci, którzy przyjechali po tzw. setki, są zadowoleni. Campos ożywia się dopiero, gdy ponownie słyszy pytanie o swój wzrost.

– Mogę odpowiedzieć po angielsku, bo całe życie słyszę to pytanie. Gdy zaczynałem trenować, wszyscy powtarzali mi, żebym wracał do Acapulco, skąd pochodzę. Pytałem dlaczego, a oni odpowiadali, że jestem za mały. Ale moi najbliżsi powtarzali mi wtedy, bym skupił się na tym, jak zatrzymać piłkę, którą wszyscy próbują wbić do mojej bramki. Skoro nie jestem wysoki i silny, znajdowałem inne sposoby. Musiałem być mądry. 

No i odhaczone, a że FIFA dba o członków swojej wielkiej „rodziny”, Campos zapewne stratny na tym spotkaniu nie był.

***

Wracając do nieobecnych Angoli, wstępne rozeznanie zrobiłem w naszym hotelu. Najłatwiej natrafić w nim na gości z Meksyku – niestety nie fanów El Tri, a zespół muzyczny – ale są też kibice z Wysp. Poznaję po koszulce Vardy’ego, choć w oczy bardziej rzuca się zmęczenie gościa po wczorajszym wieczorze.

– Spokojnie, jutro będzie to wyglądać zdecydowanie inaczej. A jak nasi awansują do finału, to już w ogóle. Sam przyjechałem dopiero na mecz ze Szwecją. Nie miałem tego w planach, ale mamy szanse, żeby wygrać, a o Rosji naczytałem i nasłuchałem się dużo dobrego. Teraz sam zachęcam następnych. Przed mundialem byliśmy straszeni, a wszystko okazało się nieprawdą. 

Według oficjalnych danych FIFA opublikowanych jakieś dwa tygodnie przed mundialem, Anglicy wyrobili mniej Fan ID niż Polacy – ledwie 13 tysięcy. Przyczyn można szukać w różnych miejscach. Po pierwsze, polityka. Część kibiców zdecydowała się na bojkot mistrzostw, bo jak wiadomo stosunki pomiędzy krajami od konfliktu wywołanego próbą otrucia byłego agenta Siergieja Skripala i jego córki są dość napięte. Po drugie, strach. Anglicy po prostu mieli prawo obawiać się powtórki z Marsylii z Euro 2016. Tamtejsze media chętnie podsycały tę atmosferę i powielały hasła o „wyrokach śmierci”, które rzekomo wydali na kibiców rosyjscy chuligani. Przed przyjazdem na mundial ostrzegały nawet władze państwowe w oficjalnych komunikatach. Po trzecie, dochodził też brak wiary w sukces tej reprezentacji.

36975891_1710646665656401_277032515942744064_n

Teraz sytuacja wygląda zdecydowanie inaczej. Ekipa Garetha Southgate’a idzie po medal, a z Rosji – tak jak wspomniał „Vardy” – docierają w zasadzie same pozytywne głosy od dziennikarzy czy też zwykłych kibiców. Odpalcie fora, odpalcie rubryki publicystów, którzy nadają z Rosji. Jedno wielkie zdziwienie, że nie ma oklepów, a jest życzliwość i wspólna zabawa. No i w związku z tym mobilizacja wśród fanów podobno jest spora. Z Anglii docierają głosy o nowej puli biletów, na którą rzucili się kibice. Uruchomiono również dodatkowe połączenia lotnicze do Moskwy, przez co we wtorek na londyńskim lotnisku tłok był zbliżony do tego z chińskiego metra.

I oby to wszystko okazało się prawdą, bo nie ma co kryć – ten mundial pod względem kibicowskim zaczął wyglądać bardzo przeciętnie. Raz – odpadły już wszystkie kadry z Ameryki Południowej i Środkowej, które w Rosji miały bardzo mocne wsparcie, a fani z tych krajów, którzy postanowili zostać do końca, sytuacji nie uratują. Dwa –  z turniejem pożegnali się gospodarze, a to zawsze na atmosferę działa mniej więcej tak jak koniec alkoholu na domówce.

Z Moskwy Mateusz Rokuszewski

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...