Reklama

PRASA. A może Katanec lub Mihajlović na selekcjonera?

redakcja

Autor:redakcja

07 lipca 2018, 08:58 • 11 min czytania 2 komentarze

Dzisiejsza prasa to przede wszystkim dobre materiały przed sobotnimi ćwierćfinałami. Anglicy, Szwedzi, Chorwaci, Rosjanie – wszyscy zostali potraktowani w interesujący sposób. Są też nowi kandydaci do zastąpienia  Adama Nawałki. Z tematów ekstraklasowych: Lech nie mógł płacić Carlitosowi więcej niż Legia, a to byłby jedyny argument w rywalizacji ze stołecznym klubem. 

PRASA. A może Katanec lub Mihajlović na selekcjonera?

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na początek relacja z meczu Brazylia – Belgia i odnotowanie faktu, że na mundialu zostały już tylko drużyny z Europy.

ps1

Dalej echa awansu Francji kosztem Urugwaju.

Reklama

ps2

Anglicy po raz pierwszy od 12 lat są w najlepszej ósemce mundialu i ze Szwecją zagrają o najlepszy wynik od 1990 roku. To przede wszystkim zasługa pracy nad aspektami psychicznym – pisze Michał Gutka.

(…) Z kadrą od stycznia tego roku pracuje psycholog Pippa Grange, a selekcjoner robi wszystko, by zawodników nie paraliżowała myśl o tym, że reprezentują kraj. Teoretycznie to nie nowość – już cztery lata temu z drużyną na mundial do Brazylii pojechał psychiatra, jednak wówczas Roy Hodgson nie traktował go jak pełnoprawnego członka sztabu, a raczej kogoś z zewnątrz. Piłkarzom powiedział, że w każdej chwili mogą skorzystać z jego porady, ale okazało się, że żaden z nich tego nie zrobił.

U Southgate’a jest inaczej, selekcjoner sam zachęca piłkarzy do sięgania po pomoc i do rozmawiania na trudne tematy. – Coraz więcej ludzi rozumie, że potrzeba czegoś więcej niż metody kija i marchewki, by ludzie znaleźli motywację – pisała Grange w swojej książce „Ethical Leadership in Sport: What’s your Endgame?”. – Sportowcy, tak jak każdy, chcą w coś wierzyć, mieć przed sobą wizją, w którą wierzą i czuć dumę z bycia częścią zespołu, do którego należą – dodała. Jej praca okazała się już na tych mistrzostwach przydatna. W porozumieniu z Southgate’em starała się wyselekcjonować najbardziej odpornych psychicznie piłkarzy, którzy nie przestraszą się przed podejściem do rzutu karnego. Między innymi dlatego w meczu z Kolumbią z ławki wchodzili Eric Dier i Marcus Rashford, którzy w serii jedenastek wykorzystali swoje próby.

Obok rozmówka Marcina Dobosza z Martinem Dahlinem, brązowym medalistą z 1994 roku. Facet odpowiadał bardzo zdawkowo.

ps3

Reklama

Marcin Harasimowicz w Los Angeles rozmawiał ze Zlatanem Ibrahimoviciem. Widzi on swoich rodaków jako mistrzów świata.

Marcin Harasimowicz: Reprezentacja Szwecji nieoczekiwanie zakwalifikowała się do ćwierćfinału finałów mistrzostw świata i teraz zagra z Anglią. Jakie ma pan przewidywania?

Zlatan Ibrahimović: Uważam, że Szwecja wygra cały turniej. Mówiłem to już przed mundialem i zdania nie zmieniam! To była dość szalona prognoza, ale z reguły wiem, co mówię. Zakładałem się z kolegami, że w grupie wygramy z Meksykiem (dwóch reprezentantów tego kraju gra na co dzień w L.A Galaxy – przyp. red.). Tak się stało i bardzo się z tego ucieszyłem. W 1/8 finału pokonaliśmy mocną Szwajcarię, co było dużym osiągnięciem. Reprezentacja Szwecji dokonuje w mistrzostwach rzeczy, których niemal nikt się nie spodziewał. Nasi zawodnicy wierzą w siebie i ufają, że są w stanie zrobić coś wyjątkowego. Mam nadzieję, że w weekend zobaczymy ciąg dalszy. Szwedzi rozsiani po całym świecie są dumni z tej reprezentacji – ja również. Te sukcesy sprawiają mi radość. Najpierw ja podbiłem cały świat, a teraz w moje ślady idzie reprezentacja Szwecji.

Za kadencji Garetha Southgate’a Harry Kane zdobył 14 bramek w 10 spotkaniach kadry. I coraz odważniej kroczy po Złotego Buta.

(…) To jest jego turniej, coraz odważniej kroczy po koronę króla strzelców. Ze wszystkich napastników podczas rosyjskiej imprezy Kane ma najwyższy procent skuteczności (67 procent strzałów zamienił na gole), potrzebuje najmniej czasu, by pokonać bramkarza rywali (46 minut). Impreza jeszcze dla niego się nie skończyła, a ma na koncie tyle trafień, że w 11 z 20 poprzednich mistrzostw świata już dziś byłby królem strzelców. Może też pobić angielski rekord w liczbie bramek zdobytych podczas jednego turnieju. Wystarczy mu jeden gol (w 1986 roku Gary Lineker trafił sześć razy).

ps4

Stanisław Czerczesow budzi w Rosji różne emocje. Media i kibice są po jego stronie, ale koledzy z boiska już niekoniecznie – pisze Maciej Kaliszuk.

Wygraliśmy mecz z Hiszpanią dzięki jego doświadczeniu – mówi nam były reprezentant Rosji Dmitrij Czeryszew, kolega Czerczesowa z drużyny. – To był antyfutbol, taktyka polegała na tym, by bronić się cały czas i wybijać piłki. Nigdy nie byłem jego fanem. To przeciętny trener – zupełnie inaczej ocenia go Andrij Kanczelskis, jeden z najlepszych rosyjskich piłkarzy od upadku ZSRR, a patrząc tylko na karierę klubową, po prostu najlepszy. On także grał z selekcjonerem Sbornej w latach 90. Również inny kolega z boiska Aleksandr Mostowoj nie zachwyca się ani stylem gry drużyny, ani sposobem jej prowadzenia przez selekcjonera. – Jak można powiedzieć, że zbudował zespół? Czy jeśli Polska jutro zagra z Hiszpanią, a ja byłbym waszym trenerem i powiedział, że wszyscy mają stanąć we własnym polu karnym, to będę wielkim trenerem? – pyta retorycznie.

ps5

A propos Aleksandra Mostowoja, na następnej stronie jest z nim dłuższa rozmowa.

(…) Zaskoczył pana awans waszej ekipy do ćwierćfinału?

Hiszpania była faworytem, ale na tym mundialu wszystko jest możliwe. Wiele mocnych drużyn jest już w domu. Rosja grała, jak mogła, czyli broniła się przez 120 minut i tylko wybijała piłki. Nic innego nie robiła. A karne to loteria. Ale taka jest piłka, nieraz drużyna, która dobrze gra, przegrywa. 

Widzę, że nie podobał się panu styl gry waszej kadry.

Podoba mi się tylko ze względu na wynik, ale taka gra to nie jest futbol. Cała drużyna stoi w polu karnym i tylko wybija piłki. Hiszpania miała chyba 90 procent posiadania piłki. Komuś może się to podobać, ale mi nie. Gdybyśmy zagrali w taki sposób i nie przeszli Hiszpanii, wszyscy by pozabijali zawodników. Mówiliby: dlaczego graliście tak źle? Ale awansowaliśmy, więc wszyscy ich chwalą. 

20 lat temu Miroslav Blažević był pewny wygranej w ćwierćfinale, bo konsultował się z astrologiem. Mateusz Janiak wspomina chorwackich medalistów sprzed dwóch dekad.

Czwartego lipca 1998 roku Chorwaci wierzyli w gwiazdy. Kibice w te biegające po boisku, jak Davor Šuker z Realu Madryt czy Zvonimir Boban z AC Milan. Selekcjoner Miroslav Blažević w te na niebie. Pięć godzin przed rozpoczęciem ćwierćfinału mundialu z Niemcami szkoleniowca ogarnął spokój. Chwilę wcześniej faks wypluł dwie strony wiadomości do niego, które w kilku słowach streścił rzecznik prasowy. Zgodnie z zawartością listu od 21 miały rozpocząć się kłopoty przeciwników Vatreni. A kto jak kto, ale astrolog Blaževicia z Zagrzebia nie mógł się mylić. Równie dobrze zawodnicy Bertiego Vogsta mogli nie wychodzić na murawę stadionu w Lyonie. 

Siwego mężczyznę w okularach korekcyjnych znali wszyscy. Musieli znać. Prezydent Franjo Tudjman był bohaterem walki o niepodległość i w dużej mierze dzięki niemu zawodnicy siedzieli w hotelu we Francji ubrani w narodowe barwy z herbem ojczyzny. Kiedyś powiedział, że piłka nożna jest kontynuacją wojny innymi środkami, jednak tamtego sobotniego popołudnia uspokajał graczy kadry narodowej. – Już jesteście rycerzami Chorwacji – powiedział podczas wspólnego posiłku.

ps6

Dwie strony o Ekstraklasie. Jarosław Niezgoda dochodzi do siebie po zabiegu serca, ale tak szybko do gry nie wróci.

(…) Jaka była pierwsza myśl, gdy usłyszał pan diagnozę?

Wiem, że stwierdzenie: „zabieg serca” brzmi przerażająco, ale gorzej brzmi, niż jest w rzeczywistości. Usłyszałem, że gdybym nie był sportowcem, w ogóle by tego nie ruszano. Ale w mojej sytuacji trzeba wyeliminować jakiekolwiek ryzyko. Najgorsza jest przerwa, szczególnie że latem czekają nas bardzo ważne mecze. A ja, tak samo jak w ubiegłym roku, będę je oglądał z trybun. Ostatnio dzwonił do mnie Wojtek Hadaj (były spiker Legii – przyp. red.), mówił, że 20 lat temu miał to samo. Tylko że wtedy medycyna była zupełnie inna, dopiero zaczynano przeprowadzać ablację. On na sali operacyjnej męczył się kilkanaście godzin, u mnie poszło bardzo sprawnie, godzina i było po wszystkim.

Jak wyglądał zabieg?

Miałem tylko miejscowe znieczulenie, byłem całkowicie świadomy. Lekarze przedostali się przez pachwinę do tętnicy, do której wpuścili elektrodę i dotarli do serca. Trochę bolało, ale przede wszystkim było to nieprzyjemne, dziwne. Wymuszali częstoskurcze, podawali mi leki, które pomagały w diagnozie. Cały dzień i noc musiałem leżeć nieruchomo, przez kilkadziesiąt godzin czułem pieczenie, coś na kształt zgagi. Następnego dnia wyszedłem do domu.

Lech Poznań chciał płacić Carlitosowi tyle samo, co Legia. Na więcej nie mógł sobie pozwolić.

(…) Nie był w środku negocjacji, ale pewnym momencie na chwilę włączył się do nich. Chwycił za telefon i wybrał numer Carlitosa. – Powiedział mi podczas tej rozmowy, że jest zainteresowany, żeby przyjść do nas. Dodał jednak od razu, że nie wie, jak będzie, bo w innych miejscach dostaje więcej – relacjonuje Djurdjević. Jak się okazuje, jeśli chodzi o sam kontrakt indywidualny to zarówno Lech, jak i Legia chciały zapłacić 28–latkowi podobne pieniądze. Miałby pensję na poziomie 50 tysięcy euro miesięcznie, co przekłada się na 600 tys. w skali roku. Klub ze stolicy miał jednak argumenty sportowe. Jest mistrzem Polski, za chwilę rozpocznie walkę o Ligę Mistrzów.

ps7

Dla Włochów transfer Cristiano Ronaldo to już formalność.

Obok strona z felietonami. Mateusz Borek na temat poszukiwania nowego selekcjonera.

(…) Zdaję sobie sprawę, że jeżeli wyboru dokonuje prezes Boniek, konsultując się np. z wiceprezesem Markiem Koźmińskim, im na pewno będzie bliżej do szkoły włoskiej niż niemieckiej czy francuskiej. Ciekawi mnie, czy postawią na osobę doświadczoną, z dużymi osiągnięciami, czy raczej na kogoś, kto jest nieco młodszy, ale już dużo potrafi i ma wielką ambicję. A może wybiorą trenera włoskojęzycznego, który ich zdaniem będzie potrafił dogadać się z polskimi zawodnikami? W kuluarach padają nazwiska m.in. Serba Sinisy Mihajlovicia i Słoweńca Srecko Katanca. Obaj grali w piłkę we Włoszech, strzelali tam gole, świetnie posługują się językiem, a jednocześnie mają mentalność nieco bardziej zbliżoną do polskiej. 

ps8

SUPER EXPRESS

Na początek relacje z pierwszych ćwierćfinałów.

se1

Były trener Legii, Romeo Jozak przed meczem Chorwatów z Rosją. Jego zdaniem dla pokolenia Modricia to ostatnia szansa na sukces.

„Super Express”: – W ćwierćfinale Chorwacja zmierzy się z Rosją. Jak pan to widzi?
Romeo Jozak: Gdyby ten mecz odbywał się w jakimkolwiek innym miejscu na świecie, wszędzie tylko nie w Rosji, bylibyśmy murowanym faworytem. Ze względu na to, że gramy na wyjeździe szanse są bardziej wyrównane, choć mimo wszystko więcej przemawia za nami. Otwiera się być może niepowtarzalna okazja awansu nawet do finału. Nie ukrywajmy: drabinka z naszej strony jest łatwiejsza, nie ma tu ani Francji, ani Brazylii, a ewentualny rywal w półfinale – pewnie Anglia – aż takiego wrażenia nie robi.

– Co się składa na chorwacki sukces? Bo już można mówić o sukcesie…
– Przede wszystkim determinacja. Ta generacja piłkarzy wie, że to ich ostatnia szansa na mundialowy sukces. Modrić ma już 33 lata, Mandżukić 32, Subasić 34… Z jednej strony liderzy są w zaawansowanym wieku, ale z drugiej jeszcze w tak dobrej formie fizycznej, technicznej i mentalnej, że to jest właśnie tu i teraz. Ta wielka szansa. Bo za cztery lata w Katarze Modrić będzie miał 37 lat, a Mandżukić 36. To już za późno na światowy sukces.

Andrzej Juskowiak przed meczem Anglików ze Szwedami.

„Super Express”: – Mają rację ci którzy twierdzą, że z Kane’m w składzie Anglia jest zdolna pokonać każdego? 
Andrzej Juskowiak: – Z pewnością. Stwarza sytuacje podbramkowe i strzela. Nie ważne, że większość bramek na mundialu zdobył z jedenastek. Liczy się efekt, karnego trzeba umieć wykorzystywać. A Anglik w tym elemencie jest bliski ideału. Przed strzałem wybiera sobie miejsce, w które będzie strzelał i nie patrząc na ruchy bramkarza tam trafia. Ale trzeba pamiętać, że Anglicy mieli bardzo łatwą drogę i na na mundial i na mundialu. W eliminacjach spacerki ze Słowacją, Słowenią, Litwą, Szkocją i Maltą, na mundialu męczyli się z Tunezją, roznieśli słabą Panamę i raczej nie walczyli o zwycięstwo z Belgią. Dopiero w meczu z Kolumbią mieli pierwszą trudną przeprawę….

se2

No i jeszcze sprawa pewnego palca, o której głośno już trzeci dzień.

se3

GAZETA WYBORCZA

Michał Szadkowski pisze o Luce Modriciu.

Luka Modrić już pewnie wie, jak Chorwacja skończy mundial. Każdym ruchem na boisku udowadnia, że widzi przyszłość.

Jest jak Chorwacja w miniaturze. Mieści w sobie tragiczną wojenną przeszłość i skażoną korupcją teraźniejszość. Wzrastał w Jugosławii, rozkwitł w Unii Europejskiej. I jest mały. Z 172 cm wzrostu wygląda na boisku jak jego czteromilionowy kraj na mapie Europy.

Były trener Realu Madryt Zinedine Zidane powiedział kiedyś, że dzięki niemu lepiej grają inni. Bo Luka Modrić wprowadza na boisko spokój. Niemal nie traci piłki i precyzyjnie ją podaje. Zawsze. W dodatku ma to coś, co Dennis Bergkamp nazwał „widzeniem przyszłości”. Wie, co wydarzy się za kilka sekund, dlatego decyduje się na zagrania, na które nikt inny by się nie zdecydował.

Jego znaczenia dla zespołu nie pokażą asysty, ani tym bardziej gole. W ostatnim sezonie trafił dla Realu ledwie dwa razy, kolegom dał osiem ostatnich podań. Ale on nie jest od ostatniego podania, tylko od pierwszego.

Igor Akinfiejew wreszcie został bohaterem narodowym. Żeby doczekać tej chwili, musiał najpierw wiele wycierpieć. Tekst Rafała Steca.

Zanim Igor Akinfiejew został w niedzielę rosyjskim bohaterem narodowym, poczuł, ile musi wycierpieć zdolny atleta ośmielający się wskoczyć między słupki w kraju, który miał tam giganta wszech czasów.

Lew Jaszyn spogląda z oficjalnego mundialowego plakatu, ma również w stolicy trzy znane pomniki. Pod stadionem Dynama wisi w powietrzu, z wyciągniętymi rękami, prawą dotyka piłki; na Łużnikach piłkę trzyma, stojąc; nad swoim grobem na cmentarzu Wagańkowskim najwyraźniej schodzi z boiska, z lewej dłoni zwisają zdjęte rękawice. Upamiętniony w siedzibie klubu, w którym spędził 20 sezonów, jako reprezentant Rosji i jako człowiek. Ale moskwianie mówią, że jego pomniejszych wyrzeźbionych sylwetek można znaleźć tu znacznie więcej, tylko trzeba się nachodzić.

Jeszcze intensywniej żyje „Czarny pająk” jako mit. Gdy zagadywałem, kto jest największym rosyjskim piłkarzem w historii, dwie odpowiedzi zwracały uwagę. „Znaczy, chcesz wiedzieć, kto po Jaszynie?” oraz „Nie licząc bramkarzy, tak?”. Faktycznie, głupie pytanie, przecież nawet obcokrajowcy znają jedynego golkipera w historii, któremu wręczono Złotą Piłkę. 

gw1

Mundialowe relacje.

gw2

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy

AbsurDB
0
Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy

Komentarze

2 komentarze

Loading...