Reklama

Lewy nie tylko nie jest najlepszą „9”. Dziś nie jest nawet najlepszym „RL9”

redakcja

Autor:redakcja

07 lipca 2018, 16:08 • 4 min czytania 54 komentarzy

Do niedawna można było na poważnie zastanawiać się, czy Robert Lewandowski jest najlepszym napastnikiem świata. Po jego występie na mistrzostwach świata nikt już o tym głośno nie mówi. – Aktualnie nie można go zaliczyć do napastników światowej klasy i mundial to potwierdził – grzmiał ostatnio niemiecki Kicker. Trudno z taką opinią specjalnie polemizować, tym bardziej że właśnie zasadne stało się inne pytanie. Dziś bowiem Lewy nie tylko nie zasługuje na miano najlepszego snajpera, ale też można mieć poważne wątpliwości, czy jest w ogóle najlepszym RL9. A wszystko z powodu kapitalnych występów na rosyjskim turnieju w wykonaniu belgijskiej dziewiątki, Romelu Lukaku.

Lewy nie tylko nie jest najlepszą „9”. Dziś nie jest nawet najlepszym „RL9”

191 centymetrów wzrostu. 93 kilogramy wagi. Nieprawdopodobna siła fizyczna, a przy tym bardzo dobra szybkość. Lukaku potrafi rozbujać się do 35 km/h – tyle zmierzono mu w zeszłym sezonie w Premier League, a lepszy wynik zdołało osiągnąć ledwie trzech innych napastników z ligi, którymi byli Shane Long, Marcus Rashford oraz Jamie Vardy. To jednak, że Lukaku jest fizyczną bestią wiadomo było mniej więcej od momentu, w którym skończył 13 lat i spotykał się na boisku z rówieśnikami. Wyglądało to następująco:

Dziś jednak, w wieku 25 lat trudno już chwalić Belga o kongijskim pochodzeniu jedynie z powodu jego fizyczności. Owszem, to wciąż pozostaje jego – nomen omen – olbrzymi atut, o czym ostatnio przekonali się japońscy defensorzy czy chociażby kapitan reprezentacji Brazylii, Miranda. Wszyscy byli przez Lukaku niemiłosiernie poniewierani i właściwie po końcowym gwizdku mogli się czuć jak po starciu mieszanych sztuk walki w klatce. Co prawda podwójny Czerwony Diabeł w żadnym z tych meczów gola nie strzelił, ale jego rola w kolejnych awansach była nie do przecenienia.

Przede wszystkim Lukaku po prostu rozwinął się piłkarsko. Ciągle się uczy i ciągle robi postępy, w czym zasługa zarówno Jose Mourinho, który niegdyś odpalił go z Chelsea, jak i trenerskiego duetu Belgów – Roberto Martineza, który pracował z nim w Evertonie oraz Thierry’ego Henry, który w przeszłości był wybitnym napastnikiem i który postawił sobie za cel, by pomóc Lukaku wejść na sam szczyt. Jeszcze niedawno to właśnie legendarny Francuz zwracał uwagę na takie problemy swojego podopiecznego, jak gra w tłoku pod bramką przeciwnika czy umiejętne przemieszczanie się po boisku bez piłki. Rosyjski turniej najdobitniej podkreślił, w jakim stopniu Belg pracuje nad sobą i stara się eliminować kolejne słabości. I jeżeli dalej będzie się rozwijał w tym tempie, niedługo nie będzie miał sobie równych. Tak wyglądała jego gra w ćwierćfinale mistrzostw świata z Brazylią – rzecz jasna błędów się nie ustrzegł, ale trudno przejść obojętnie obok pracy, jaką w tym meczu wykonał.

Reklama

Dla porównania chcieliśmy od razu wrzucić film z wszystkimi zagraniami Roberta Lewandowskiego z meczu z Senegalem czy Kolumbią, ale to w gruncie rzeczy byłoby formą masochizmu. Co więcej, wykazywanie że na mundialu w Rosji Lukaku jest lepszy byłoby niczym wykazywanie, że we włączonym piekarniku jest cieplej niż w lodówce. Fakty są jednak takie, że oprócz zdecydowanej wyższości wykazanej na mistrzostwach świata Lukaku sukcesywnie zmniejsza dystans do Roberta także w piłce klubowej. W minionym sezonie w barwach znacznie mniej ofensywnego – i grającego w bardziej wyrównanych rozgrywkach – Manchesteru United wykręcić wynik 27 goli i 9 asyst, co w klasyfikacji kanadyjskiej jest wynikiem o 10 punktów gorszym od dorobku Lewandowskiego. Z jednej strony to wciąż sporo, z drugiej Lukaku już w pierwszym sezonie w United przebił swój dotychczasowy rekord z Evertonu (33 punkty kanadyjskie). Ponadto jeśli do bilansu meczów o stawkę w klubie dodamy rywalizację na mundialu, gdzie Belg ma już 4 gole i asystę, różnica pomiędzy dwoma RL9 jeszcze topnieje. A przed Romelu jeszcze dwa mecze…

Kiedyś Lukaku sam o sobie zwykł mówić: – Kiedy biegnę z piłką zejdź mi z drogi, bo wylądujesz na ziemi. To właśnie takim rajdem rozprowadził akcję bramkową na 2:0 z Brazylią, ale w Rosji błyszczy na wszelkie możliwe sposóby. Potrafi strzelić głową (na 2:0 z Panamą), z czym – pomimo imponującego wzrostu – miewał przecież problemy. Podobnie potrafi pewnie wykończyć akcję słabszą prawą nogą (na 3:1 z Tunezją) oraz inteligentnymi ruchami rozprowadzić kontratak (na 3:2 z Japonią), gdzie w kapitalny sposób ściągał za sobą obrońców, by na koniec przepuścić piłkę dla nadbiegającego Chadliego. Jakkolwiek spojrzeć, to już nie jest ten jednowymiarowy napastnik, który miewał problemy z przyjęciem piłki. Przeciwnie, to tytan pracy – także na treningu – oraz człowiek, który na swoich wielkich barkach niesie Belgię przez kolejne szczeble mundialowej drabinki. I na ten moment wydaje się, że – co mimo wszystko piszemy z przykrością – tytuł najlepszego RL9 świata należy się właśnie Lukaku.

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

54 komentarzy

Loading...