Reklama

Bednarz poza Piastem, czyli początek rozliczeń w Gliwicach

redakcja

Autor:redakcja

01 czerwca 2018, 13:12 • 3 min czytania 19 komentarzy

Zdecydowanie nie była to najdłuższa współpraca w historii Ekstraklasy. Zamiast zgodnego i kroczącego pod rękę małżeństwa, władzom Piasta Gliwice i Jackowi Bednarzowi wyszedł przypadkowy ślub w Las Vegas, który musiał skończyć się błyskawicznym rozwodem. Patrząc na wątpliwej jakości popisy śląskiego klubu w drugiej części sezonu, a przede wszystkim – na wyniki, które osiągnął, ta decyzja na swój sposób się broni. Z drugiej strony, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że praca Bednarza została podsumowana po raptem jednym okienku transferowym, tylko utwierdzamy się w przekonaniu, że w Ekstraklasie wszystko stoi na głowie.

Bednarz poza Piastem, czyli początek rozliczeń w Gliwicach

Bednarz na stanowisku dyrektora sportowego Piasta wytrzymał siedem miesięcy. Przyszedł w październiku zeszłego roku, odszedł z końcem maja bieżącego roku. Na wejściu solidnie posłodził komu się tylko dało, naopowiadał, że widzi w drużynie potencjał i bez wątpienia stać ja na dużo lepszą grę, a on bierze na siebie odpowiedzialność, aby ten proces stymulować. Jak wyszło to napędzenie Piasta, widzieliśmy na wiosnę. Gdyby nie to, że na pokładzie ekstraklasowego statku znalazły się Sandecja i Termalica, gliwiczanie z hukiem i w fatalnym stylu spadliby do pierwszej ligi.

Koniec końców degradacji udało się jednak uniknąć. Inna sprawa, że w dużej mierze była to zasługa zawodników, których na stadion przy ulicy Okrzei ściągnął właśnie Bednarz. Hateley, Szczepaniak, Czerwiński i Jodłowiec, jeśli tylko nie musieli odpoczywać z powodu nadmiaru kartek, wiosną mieli u Fornalika pewny plac. Dwaj ostatni spisywali się zresztą na tyle dobrze, że tuż po zakończeniu sezonu, władze Piasta aktywowały klauzulę wykupu Czerwińskiego z Legii i przedłużyły wypożyczenie Jodłowca o kolejnych sześć miesięcy. Na Śląsku na pewno zostanie też Hateley, który zostawił całkiem dobre wrażenie, a poza tym jego kontrakt obowiązuje do czerwca 2019 roku.

Z prostej matematyki wychodzi więc, że  w Gliwicach sprawdziło się trzech zawodników sprowadzonych zimą przez Bednarza. Na przeciwnym biegunie możemy postawić Szczepaniaka, który mimo niezłego początku nie spełnił wszystkich oczekiwań i daremnego Kirkeskova. Obaj do Piasta byli jednak tylko wypożyczeni, więc, jak zakładamy, nie kosztowali klubu zbyt dużo. Pozostałych zawodników ściągniętych przez byłego już dyrektora sportowego do tej pory nie mieliśmy okazji oglądać na boisku, więc z oceną siłą rzeczy musimy się wstrzymać. Niemniej, ogólny bilans wcale nie wygląda dla Bednarza tragiczne. W końcu z regularnie grających piłkarzy większość została pozytywnie oceniona przez władze Piasta.

Dlaczego zatem Bednarzowi wręczono wymówienie? Patrząc na całą sprawę z boku, wygląda to tak, jakby w Gliwicach szukano winnych słabych wyników w zakończonym sezonie i bezwzględnie rozliczano ich nawet z najmniejszego błędu. Ponoć pewny swojej posady nie może być nawet Waldemar Fornalik, który władzom klubu ma dopiero zdać raport dotyczący poprzednich rozgrywek. „Dziennik Zachodni” informuje, że być albo nie być Fornalika w Gliwicach zależy właśnie od tego spotkania, a na ewentualnego następcę byłego selekcjonera szykowany jest Artur Skowronek z Wigier Suwałki.

Reklama

W gruncie rzeczy o Bednarza jesteśmy jednak spokojni. Niekoniecznie jest to najbardziej ceniony przez nas specjalista do spraw sportowych, ale, jak już niejednokrotnie się okazywało, raczej nie ma problemów ze znalezieniem nowej pracy. Jak nie Legia, to Wisła, jak nie Wisła, to Ruch, jak nie Ruch, to Ekstraklasa i tak dalej. W Piaście rewelacyjnie może Bednarzowi nie poszło, ale nie najgorszej reputacji też nie pogrzebał. Ani trochę nie będziemy więc zdziwieni, jeśli wkrótce ktoś kolejny raz skusi się na jego usługi.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

19 komentarzy

Loading...