Reklama

Pan prezes Maradona. Kabaret wystartował

redakcja

Autor:redakcja

23 maja 2018, 18:07 • 3 min czytania 23 komentarzy

Tuż po tym, jak Diego Maradona z sukcesem zakończył misję w Wenezueli, gdzie przed wyborami prezydenckimi wspierał Nicolasa Maduro, od razu zajął się swoimi nowymi obowiązkami. Wczoraj wieczorem Argentyńczyk został oficjalnie zaprezentowany jako nowy prezes zarządu Dynama Brześć i zapewnił, że zamierza pracować w pocie czoła. Oczywiście po to, aby jego nowy klub wszedł na niedostępny wcześniej poziom. Co dokładnie to oznacza – nie wiemy, ale patrząc na całokształt operacji „Maradona w Brześciu” wydaje nam się, że nic dobrego.

Pan prezes Maradona. Kabaret wystartował

Pierwsza „białoruska” konferencja prasowa Boskiego Diego nie mogła oczywiście obyć się bez absurdów. Dość powiedzieć, że odbyła się w… Abu Dabi, czyli grubo ponad pięć tysięcy kilometrów od siedziby klubu. Ma to co prawda ścisły związek z właścicielami Dynama, którym kierują tajemniczy biznesmeni z Bliskiego Wschodu, ale na logikę – prezentacja jednej z najważniejszych osób w klubie powinna raczej odbyć się tam, gdzie ta osoba będzie rządzić. Sam Maradona na konferencję przyjechał niebieskim Rolls-Roycem.

Co było dalej? Najpierw Maradona przyznał, że wcześniej nie miał okazji sprawdzić się w podobnej roli, ale na pewno nie zamierza zamykać się w gabinecie. Dodał też, że poświęci sporo czasu na trenowanie dzieci z klubowej akademii, a także gruntownie sprawdzi poziom wszystkich piłkarzy. Dopiero w następnej kolejności zajmie się transferami. Kibiców Dynama zapewne rozczarowały słowa, że Neymar i Messi to „na razie za wysoka półka”, ale na pocieszenie Diego obiecał im nowych piłkarzy z Włoch, z Argentyny i – tutaj hit – ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Oczyma wyobraźni od razu zobaczyliśmy tajemniczych przybyszów z tego ostatniego kraju, którzy najpierw szaleją na białoruskich boiskach, a potem rozwalają w drobny mak pół Europy.

Po przemowie przyszedł czas na uczucia wyższe, nad którymi Maradona nie był w stanie zapanować, gdy tylko wręczono mu koszulkę Dynama. Sądząc po emocjach, które mieniły się na jego twarzy, właśnie tak wygląda miłość od pierwszego wejrzenia.

Reklama

Nie mniej ciekawy od konferencji jest kontakt Maradony z białoruskim klubem. Według medialnych doniesień trzyletnia umowa Argentyńczyka opiewa na – bagatela – dwadzieścia milionów dolarów. Mało tego, nowy prezes zarządu może zatrudnić aż pięciu pomocników, a po roku zakończyć współpracę na własne życzenie, jeśli nie przystosuje się do panującego na Białorusi klimatu i niskich temperatur. Wcześniej media informowały, że Maradona dostał też w gratisie 20% akcji Dynama. Czysty absurd, ale czego innego można się było spodziewać?

Boski Diego, chociaż kasę od klubu bierze już od 15 maja, w Brześciu pojawi się dopiero po mundialu, na którym będzie pracował w roli komentatora. Na początek zażyczył sobie dom z siłownią oraz kierowcę i sprzątaczkę mówiących po hiszpańsku. Na stałe do Brześcia nie zamierza się jednak przeprowadzać. Jak wyjaśnili w klubie, ma to związek z „innymi obowiązkami oraz stylem życia prezesa”. Wychodzi więc na to, że Dynamem będzie rządził facet, który:

– Zamierza tylko wpadać do klubu
– Zamierza poświęcać się sprawom innym niż klub
– Raczej nie cieszy się najlepszą kondycją psychiczną

Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że Maradona w Brześciu będzie tylko figurantem. Od czasu do czasu pojawi się na meczu, powie coś do kibiców albo strzeli sobie fotę z trenującymi dzieciakami. Logika władz Dynama trochę nas jednak zastanawia. W końcu Boski Diego zostawiał po sobie ciężki do ogarnięcia rozgardiasz wszędzie tam, gdzie tylko się pojawiał. Inna sprawa, że jeśli nikt z klubu nie jest obecny przy podpisywaniu kontraktu z nowym prezesem, a rzeczniczka prasowa w czasie oficjalnej prezentacji pozuje na sesji fotograficznej w Warszawie, to chyba wszystko staje się jasne. Maradona do Dynama Brześć pasuje więc jak ulał.

Fot. Newspix.pl

Reklama

Najnowsze

Komentarze

23 komentarzy

Loading...