Reklama

Renato, kiedy to wszystko tak się spieprzyło?

redakcja

Autor:redakcja

15 maja 2018, 16:47 • 3 min czytania 29 komentarzy

Nagroda Golden Boy dla najlepszego młodzieżowca Euro. Możliwość picia szampan z pucharu Henry’ego Delaunaya. Cztery rekordy mistrzostw Europy, z mianem najmłodszego złotego medalisty i najmłodszego strzelca gola w fazie pucharowej włącznie. 35 milionów, które Bayern wydał na niego jeszcze przed turniejem, obawiając się – słusznie – że cena tylko wzrośnie.

Renato, kiedy to wszystko tak się spieprzyło?

Ale od tamtego czasu kariera Renato Sanchesa pikuje w zawrotnym tempie. Dość powiedzieć, że po dziś dzień ostatnią strzeloną przez niego bramką jest… ćwierćfinałowy gol z Polską. Nie dziwi więc, że jeden z bohaterów Euro 2016 nie pojedzie na mundial.

Screen Shot 05-15-18 at 03.52 PM

Nie znalazł się nawet w szerokiej kadrze

Oczekiwania po Euro były gigantyczne. Mówiono o nim, że osiemnastolatek jest skazany na wielkość. To jak zawiódł oczekiwania w ostatnich dwóch sezonach, najlepiej pokaże cenzurka dziennikarza Jana Hagena wystawiona Sanchesowi tuż po Euro:

Reklama

„To, co mnie osobiście urzekło w nim najbardziej, to umiejętność adaptacji do każdego poziomu, na którym został przetestowany. Liga portugalska? Żaden problem. Liga Mistrzów? Żaden problem. Mistrzostwa Europy? Żaden problem. Jego cechy fizyczne i niezmordowana postawa sprawiają, że zapowiada się na doskonałego pomocnika typu box-to-box”.

Tak, z tą adaptacją może jednak nie tak prędko. Ale przecież nad Sanchesem rozpływały się największe autorytety piłki (choć może byli ciut mniej wylewni). Guardiola powiedział o nim: „W tym momencie to jeden z najlepszych młodych zawodników w Europie – na boisku jest wszędzie, przed nim naprawdę świetlana przyszłość”.

Simeone: „Ten chłopak ma potężne uderzenie z dystansu i świetnie czyta grę, dobrze się ogląda takie talenty jak on”.

Sanches dostał jednak blisko dwa miliony euro pensji i to było największe z jego osiągnięć. Jesienią 16/17 Carlo Ancelotti dawał mu wiele szans, w tym pięć meczów w Lidze Mistrzów, ale Portugalczyk prezentował się poniżej poziomu Bayernu. Wiosną, gdy Bayern spokojnie zmierzał po mistrza, Sanches ponownie otrzymał więcej minut, ale nie potrafił z nich skorzystać.

Przed tym sezonem trafił do Swansea. Nie był to jego wymarzony klub. Sanches był przekonany, że nawet jeśli będzie szedł na wypożyczenie, to do klubu rangi PSG lub Manchesteru United. Ale wkrótce sam mógł się przekonać, dlaczego nawet Walia to za wysokie progi.

W debiucie zaprezentował jedno ciekawe zagranie: kopa w jaja Joselu.

Reklama

sanches2

Wkrótce stał się autorem podania wszechczasów.

A jego mecze były pełne podrywających rywali do ataku zagrań.

Z Wolves w pierwszej rundzie Pucharu Anglii zagrał tak źle, że został zmieniony przy aplauzie kibiców, którzy dopiero co krzyczeli, aby go zdjąć. W styczniu złapał kontuzję i to by było na tyle jeśli chodzi o Swansea, ale wciąż może się uważać pełnoprawnym spadkowiczem, przyłożył bowiem do relegacji w sposób zauważalny.

Leczył się w Monachium, wrócił do Swansea w połowie kwietnia. Wciąż dość czasu, by pokazać błysk. Pomóc swojemu klubowi, a także włączyć się do walkę o wyjazd do Rosji. Jedyne jednak czym się zapisał na finiszu Premier League, to promowaniem swojej twitterowoej… emotki, czym udała mu się sztuka rzadka: nawet bez gry wpienił kibiców.

Screen Shot 05-15-18 at 03.36 PM

Screen Shot 05-15-18 at 04.03 PM

Eksperci doradzają mu, by wrócił do domu, czyli do Benfiki. Tu miałby wokół siebie przyjaciół, rodziców, a także portugalską ligę, w której mógłby przypomnieć sobie jak to jest golić frajerów. Na ten moment to chłopak na zakręcie, ale pamiętajmy, że to zaledwie dwudziestolatek. Wciąż ma dość czasu, by dojrzeć i wrócić do dobrej gry.

Wciąż ma dość czasu, by nie zostać drugim Roystonem Drenthe.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

29 komentarzy

Loading...