To ćwiczenie dla młodszych kibiców, starsi nie muszą naprężać zwojów mózgowych, bo doskonale pamiętają, jaka ekipa kopała pod biało-czerwoną flagą na mundialu w 2006 roku – ostatnim, na który awansowaliśmy. Pamiętają, że w ataku miał rządzić Maciej Żurawski, którego zagraniczna karierka trwała rok, po niezłym starcie w Celticu Glasgow blado wyglądał i w greckiej Larisie, i w cypryjskiej Omonii. Że wspierał go Euzebiusz Smolarek, który potem tułał się po rozmaitych ligach katarskich, a sport rzucał przedwcześnie w Jagiellonii Białystok. Że za nimi czaił się rączy Ireneusz Jeleń, który galopował w średnim klubiku tzw. ekstraklasy. Że napadać przeciwników mieli jeszcze Paweł Brożek, który nie zdołał podbić nawet Trabzonsporu, oraz Grzegorz Rasiak – drągal zgrabny w ruchach jak wózek widłowy, bodaj najbardziej obśmiewany drewniak w dziejach naszego piłkarstwa, brutalnie odrzucany przez pierwszą ligę angielską. Bida, że aż piszczy.

Przepraszam – piszczało. Kiedy w piątek Adam Nawałka ogłaszał szeroką kadrę na mundial 2018, pomyślałem, że wyżej wymienieni nie pomieściliby się nawet w gronie 35 wyselekcjonowanych przez niego nazwisk. Ba, niektórych pominiętych przez trenera piłkarzy nosilibyśmy przed poprzednimi polskimi mistrzostwami świata na rękach, traktowalibyśmy ich jak gwiazdy!

gw1

Plus trochę piłkarskiego weekendu.

gw2