Reklama

Derby drużyn zmęczonych – bez bramek w Rzymie

redakcja

Autor:redakcja

15 kwietnia 2018, 23:31 • 3 min czytania 7 komentarzy

Emocje na trybunach? Jak zawsze w derbach Wiecznego Miasta, na najwyższym poziomie. A gole? Brak. Napięcie między drużynami? Spore, jak przystało na odwieczną rywalizację. A składne akcje? Niewiele. Zarówno Lazio, jak i Roma mocno odczuły w kościach mecze w europejskich pucharach i zaproponowały typowy mecz walki zamiast wielkiego, futbolowego spektaklu.

Derby drużyn zmęczonych – bez bramek w Rzymie

Trzeba powiedzieć, że to nieczęsta sytuacja, żeby wiosenne Derby della Capitale rozgrywały się w okolicznościach, w których oba rzymskie kluby wciąż biją się o najwyższe cele w europejskich pucharach. Lazio miało już Salzburg na deskach, ale ostatecznie samo skończyło ciężko znokautowane. Roma wręcz przeciwnie – Barcelona zamknęła Giallorossich przy linach kilkoma potężnymi ciosami, jednak ci przetrwali kryzysowy moment i odpowiedzieli zabójczą kontrą. Lazio odpadło, Roma awansowała, ale generalnie skutek dla poziomu starcia derbowego był w obu przypadkach podobny – jednym i drugim nie zabrakło chęci, zaciętości i wiary do samego końca, lecz z całą pewnością zabrakło energii, żeby zaprezentować sto procent swoich umiejętności.

Zdecydowanie zawiodła pierwsza połowa, w której piłkarsko zadziało się niewiele, choć intensywność z obu strony nie była najgorsza. Wyróżnić należy w zasadzie tylko absolutnie cudowne podanie Nainggolana do Bruno Peresa – Belg doskonale wypatrzył swojego partnera, zagrał mu idealnie w tempo, ale Brazylijczyk załadował piłkę prosto w słupek. Oprócz tego – szarpany mecz. Biancocelesti cały czas próbowali zaskoczyć defensywę rywala długimi podaniami za plecy obrońców, do których niestrudzenie startował Ciro Immobile, jednak były napastnik Torino notorycznie palił wszystkie takie zagrania. Być może szkoleniowiec gospodarzy, Simone Inzaghi, spodziewał się, że w najlepszego snajpera Lazio wstąpi tego wieczora duch jego brata, legendarnego SuperPippo. Jeżeli  faktycznie na to liczył, no to się gorzko przeliczył. Choć trzeba trenerowi Biancocelestich oddać, że udało mu się podźwignąć drużynę z kolan po klęsce z Salzburgiem – Lazio nie grało może wielkiej piłki, ale zostawiło kawał serducha na boisku i nie było po nim widać żadnego załamania czy rozpaczy.

Piłkarze Romy przed meczem buńczucznie zapowiadali, że mają zamiar dobić odwiecznych rywali, ale niespecjalnie mieli na to pomysł. Może byłoby o to łatwiej, gdyby cisnęli Lazio przez cały mecz w taki sposób, jak uczynili to w ostatnich pięciu minutach meczu. Gospodarze kończyli spotkanie w dziesiątkę, bo drugą żółtą kartkę obejrzał Stefan Radu. Reakcja trenera była natychmiastowa – zdjął Immobile, a jego miejsce wpuścił dodatkowego obrońcę. I to właśnie desygnowany do gry w 82. minucie Bastos okazał się w doliczonym czasie gry największym sojusznikiem – niespecjalnie widocznego przez cały mecz – Edina Dżeko. Bośniak w ciągu minuty miał trzy kapitalne okazje do zdobycia gola, za każdym razem przeskakując o głowę kryjących go obrońców. Ze zdezorientowanym Bastosem na czele. Najpierw jego strzał instynktownie obronił Strakosha, później albańskiego golkpiera gości uratowała poprzeczka, a na koniec Dżeko przymierzył jeszcze z dystansu, lecz minimalnie obok słupka. Srogie bombardowanie, ale celność na poziomie radzieckiej katiuszy.

Lazio też miało swoje okazje, między innymi sknocony strzał w wykonaniu Marusicia po świetnym zgraniu klatką piersiową w wykonaniu Lucasa Leivy, ale generalnie mecz można raczej sprowadzić do szarpanej batalii w środku pola i ataków, które kończyły swój żywot, zanim piłka trafiła w pole karne przeciwnika. Dwa strzały celne przez 90 minut – to mówi wszystko o jakości ofensywnej obu zespołów. Remis oznacza, że w tabeli bez zmian – oba rzymskie kluby mają tyle samo punktów na koncie, ale to Lazio plasuje się póki co na trzecim miejscu, pokazując Romie plecy. To było 37. Derby della Capitale w XXI wieku i zaledwie trzeci bezbramkowy remis. Cóż, przynajmniej jest nadzieja, że szybko się taka sytuacja nie powtórzy.

Reklama

Lazio – Roma 0:0

fot. Newspix.pl

Najnowsze

Anglia

Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Maciej Szełęga
1
Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha
Ekstraklasa

Trener Cracovii: W Białymstoku zagraliśmy konsekwentnie, nie mówiłbym o szczęściu

Damian Popilowski
0
Trener Cracovii: W Białymstoku zagraliśmy konsekwentnie, nie mówiłbym o szczęściu

Weszło

Komentarze

7 komentarzy

Loading...