
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 18.02.2018 15:05 przez
redakcja
Wiecie, przyzwyczailiśmy się do pewnych zasad panujących w ekstraklasie – większość obrońców źle broni, większość napastników źle strzela, bramkarze też mają swoje za uszami. Lecz nawet w polskiej lidze panują jakieś standardy, małe, bo małe, ale jednak i właśnie ostatnia grupa, czyli golkiperzy, na początku wiosny zupełnie nie dojeżdża.
Kiedy mylił się pierwszy, pomyśleliśmy, że taki urok rozgrywek. Gdy walnął się drugi, też jeszcze nie byliśmy zbytnio przejęci, ale gdy babole zaczął sadzić trzeci, czwarty, piąty, pomyśleliśmy już: co tu się właściwie dzieje?! Takiego zatrzęsienia wpadek ta liga być może jeszcze nie widziała, zbierzmy je wszystkie do kupy.
Thomas Dahne
Niemiec przywitał się z polską ligą fatalnie i tylko skuteczność jego kolegów w ataku sprawiła, że nie dostał po głowie za swoje popisy jeszcze bardziej. Przy pierwszej bramce wybrał się na spacer, jakby nie spodziewając się, że ktoś może tak daleko kopnąć piłkę. Przy drugiej lepiej nie było, nie złapał piłki, którą złapałby gruby stawiany na bramkę właśnie przez to, że jest gruby. Tydzień później takich wpadek, jak poniżej, nie zaliczył, ale wciąż mamy wątpliwości czy to będzie dobry transfer.
Dusan Kuciak
Po przyjściu do Lechii był kozakiem, ratował gdańszczanom punkty, można było zastanawiać się, jacy herosi stoją w bramce Hull, skoro taki gość jak Dusan nie dostał tam większej szansy. Minęło jednak trochę czasu i czar prysł, Słowak zaczął popełniać błędy, jesienią parę jego złych decyzji kosztowało Lechię kilka punktów. Na wiosnę najwyraźniej nie jest lepiej, bo można podejrzewać, że gdyby nie on, biało-zieloni ograliby Wisłę. Niestety, Kuciak poczuł się jak Neuer, ale brakuje mu ogromnie dużo do niemieckiego bramkarza i zamiast uruchomić akcję gdańszczan, uruchomił bramkową akcję gości.
Zlatan Alomerović
Błąd z gościnnym występem Diawa, ale gdybyśmy mieli rozkładać udziały, to 90% winy ponosi Alomerović. Bramkarz wyszedł z bramki zupełnie bez sensu, nie wiemy, czego szukał w polu – czy wiatru, czy upadła mu tam moneta, czy też dostrzegł rosnący tam agrest. No, ale w każdym razie wywołał takie zamieszanie, że piłka ostatecznie skończyła w opuszczonym przez niego posterunku.
Pavels Steinbors
Początek w Arce miał taki sobie, mówiąc eufemistycznie – zakręcił się w starciu z Wigrami i Kądzior wpakował mu na pustaka. Paradoksalnie jednak, mniej więcej od tego momentu Łotysz zaczął kozaczyć, w dobrym tego słowa znaczeniu, stając się jednym z najlepszych bramkarzy ligi, jeśli nie najlepszym, a mówimy tu w szczególności o jesieni 17/18. Wiosnę też zaczął dobrze, zagrał na zero z Lechem, ale spotkanie z Wisłą kompletnie zawalił. Dwa gole są jego, mógł dojść jeszcze trzeci, lecz wtedy uratował go VAR. Oby to był tylko wypadek przy pracy, bo przyzwyczailiśmy się do solidnego Steinborsa, wpadki zdążyliśmy mu zapomnieć.
Piotr Leciejewski
Błąd z cyklu: “przeszarżowałem”. Liczył, że zdąży uprzedzić Eduardo, uratować swój zespół przed golem, a zamiast tego staranował napastnika i dał Legii szansę na trzy punkty, z której Wojskowi skorzystali, bo Radović wykorzystał karnego. Leciejewski chyba zbytnio chciał się pokazać, udowodnić, że potrafi bronić i pochwały w Norwegii nie były przypadkowe ani spowodowane niskim poziomem tamtej ligi. Zawalił i co gorsze dla niego, nie miał możliwości naprawić swoich błędów tydzień później, bo przez uraz opuścił mecz z Wisłą Płock.
Sami widzicie, trochę tego jest. Pytanie do was: kto zaliczał największe klopsy przy początku piłkarskiej wiosny?
create free polls | comment on this
Fot. 400mm.pl
redakcja
Opublikowane 18.02.2018 15:05 przez
Autokorekta na wysokim poziomie – a było tak “ładnie”.
Problemem bramkarza jest to ze popełniając błąd jest on najczęściej fatalny w skutkach.Kazdy piłkarz po tak długim okresie przygotowawczym ma problemy z poziomem swojej gry ale zawodników z pola błędy noe są tak widoczne.
Okres przygotowawczy dla bramkarzy jest czasem gdy jego parametry czysto bramkarskie spadają. Koncentracja podejmowanie decyzji automatyzmy związane z zachowaniem w bramce czucie przedpola. Wszystko to przy ciężkiej pracy nad siła i motoryka jest na niższym poziomi gdy się nie gra meczy. Powinnismy się cieszyć bo mamy atrakcyjnoejsze mecze. Jestem pewien ze za miesiąc średnia goli mocno spadnie oraz liczba popełnianych błędów tez.