Reklama

Kamil, czas pozamiatać w Willingen!

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

02 lutego 2018, 21:22 • 3 min czytania 4 komentarze

Największa z tych skoczni, które nie są mamucimi. Innymi słowy: wygrywa w swojej kategorii, ale gdy przychodzi do otwartej rywalizacji, to nie ma startu do Vikersund czy Planicy. Tylko co z tego, skoro zawody tam zawsze ogląda się znakomicie? Tym bardziej, że Polacy lubią ten obiekt, pewnie dlatego że bywał  dla nas bardzo szczęśliwy.

Kamil, czas pozamiatać w Willingen!

Sztuczny turniej?

Musimy zacząć jednak od kilku słów wyjaśnień, żebyście jutro nie byli zdziwieni. Organizatorzy zawodów w Willingen, wiedząc, że są one w bardzo niefortunnym, przedolimpijskim terminie, zdecydowali się stworzyć nowy turniej. Ot tak, zrobili sobie taki, bo kto im zabroni? Ich skocznia, ich zasady. Tak więc ten weekend z Pucharem Świata składa się z pięciu skoków, które się liczą. Bo takimi są też dzisiejsze kwalifikacje. Do tego dochodzą cztery skoki z soboty i niedzieli, a to wszystko da łączną notę, która powie nam, kto jest zwycięzcą. Musimy pisać, że mamy swojego faworyta?

Braki

Śnieg jest, są też kibice, na miejscu lider Pucharu Świata i człowiek, który będzie polować na żółtą koszulkę (swoją drogą, to wciąż trochę dziwne uczucie, gdy lideruje ktoś z wąsem, a my kibicujemy temu drugiemu). W Niemczech zabrakło jednak chociażby reprezentacji Austrii i Japonii, które wysłały zawodników ze swoich kadr B. Dlaczego nasi tam są? Bo Stefan Horngacher postawił sprawę jasno – do Willingen nie przyjechali ci, którzy formę muszą poprawić. A Stoch i spółka nic nie muszą.

Reklama

Skok Małysza. TEN skok

3 lutego 2001 roku Adam Małysz zrobił to, co umie najlepiej – wyznaczył nowe granice, możliwości i wyobraźni. To był jeden z tych skoków, po których wszyscy łapali się za głowę, zastanawiając się, „JAKIM CUDEM ON TO USTAŁ?!”. I niczego nie zmienia tu fakt, że kilka lat później Janne Ahonen o pół metra ten wynik przeskoczył. Bo to Adam był pionierem, który na Mühlenkopfschanze przeskoczył skocznię, zostawiając wszystkich kibiców w szoku. No bo jak inaczej reagować na gościa, który pobija rekord skoczni po raz trzeci w jeden weekend, skacząc najpierw 142 metry, potem pół metra dalej, a na koniec… 151,5 metra. To mógł zrobić tylko Adam Małysz. Nikt inny.

Wyzwania Kamila Stocha

Z jednej strony Kamilowi życzylibyśmy odpoczynku przed igrzyskami i próbą obrony medali z Soczi. Z drugiej: wymagamy od niego czegoś całkiem innego. Po pierwsze, odzyskania żółtej koszulki lidera, którą Richard Freitag przejął w Zakopanem. Tam mogliśmy tylko nucić pod nosem, że nic się nie stało, ale tutaj chcemy, by coś się stało – konkretniej pierwszej miejsce w klasyfikacji generalnej. Po drugie, chcielibyśmy wygrania wspomnianego Willingen Five. Bo skoro już taki turniej istnieje, to czemu by tego nie zrobić? Kamil zaczął najlepiej, jak się dało – wygranymi kwalifikacjami. Po trzecie, Stoch ma szansę stać się najlepszym skoczkiem w historii obiektu – nikt nie wygrał tu czterokrotnie. A Polak na koncie ma trzy zwycięstwa – dwa z roku 2014 i jedno z kolejnego sezonu.

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

4 komentarze

Loading...