Reklama

Kto mieczem wojuje… Burnley przegrywa z Liverpoolem

redakcja

Autor:redakcja

01 stycznia 2018, 18:46 • 3 min czytania 5 komentarzy

Pierwsze skojarzenia z Burnley to oczywiście poza ryżą brodą Seana Dyche’a stałe fragmenty oraz dośrodkowania. Konsekwentna gra, organizacja defensywy, może jeszcze zaciekłość  i zawziętość. Dziś wszystkie te elementy na stadionie Burnley, mocno w stylu Burnley wykorzystał Liverpool, pokonując rewelację jesieni 2:1. Po golach zdobytych kolejno: z dośrodkowania z rykoszetem oraz z rzutu wolnego, przebitki stopera i dołożenia głowy przez kolejnego środkowego obrońcę. 

Kto mieczem wojuje… Burnley przegrywa z Liverpoolem

Kto mieczem wojuje – od miecza ginie. Ta sentencja była dzisiaj wyjątkowo na miejscu, bo dwa ostatnie gole w samej końcówce meczu to niemal kserokopie. Najpierw w 87. minucie, po okresie dość mocnego cofnięcia się The Reds do obrony, Taylor ośmiesza Oxlade-Chamberlaina i dośrodkowuje wprost na głowę Vokesa. Rosły zawodnik Burnley zgrywa piłkę na długi słupek, gdzie z impetem dopycha ją do bramki Gudmundsson. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry wszystko się odwraca – to Oxlade-Chamberlain gra długą piłkę z rzutu wolnego, zgrywa ją na długi słupek Dejan Lovren, a z najbliższej odległości pakuje się wraz z nią do siatki Klavan. Typowe Burnley w wykonaniu dość nietypowego Liverpoolu.

Nietypowego, bo dzisiaj kompletnie apatycznego. Bezradnego. Grającego bez ikry, bez werwy, bez wiary we własne możliwości ofensywne. Rozumiemy, że Klopp wymienił większość składu, zostawił na ławce Roberto Firmino, a Coutinho i Salaha w ogóle nie włączył do kadry meczowej. Rozumiemy, że zmęczenie. Że sylwester. Że trudny teren. Ale jednak – przez godzinę gry goście nie tworzyli sobie nawet namiastki dobrej okazji bramkowej. Niewidoczny był Mane, Lallana i Wijnaldum przegrywali środek. Do bramki Senegalczyka w 61. minucie, podopieczni niemieckiego trenera oddali jeden celny strzał, zza pola karnego i bez większego rozciągania stojącego dziś w bramce Burnley Pope’a.

Oczywiście, trzeba przyznać, że nawet tak zniechęcony i bezradny Liverpool, w okresie swojej najgorszej gry nie dał sobie strzelić gola. Trzymał piłkę, samemu próbował kolejnych akcji, a dzięki doskonałej technice Mane – mamy tu na myśli i przyjęcie, i sposób, w jaki uderzył futbolówkę – wyszedł na prowadzenie. Dwie niezłe okazje mieli też po strzałach Arnolda (dobry występ, asysta przy pierwszym golu) i Ox’a, ale wówczas świetnie bronił Pope. Sęk w tym, że Burnley nie wyglądało pod tym względem gorzej. Sposób, w jaki Taylor kupił Lallanę w jednej za akcji, mijając go zwodem, który zasygnalizował piętnaście minut wcześniej, dobrze pokazywał, że różnicy klas nie widać. Różnicy w potencjale nie widać. W końcówce zaś – że nie widać też różnicy na tablicy wyników. Najpierw groźny sygnał dał Vokes, główkując na 6 minut przed końcem meczu. 180 sekund później było już 1:1.

W sumie… Trochę żal nam gospodarzy. Niemal wybiegali, wyskakali i wyszarpali ten punkt. Gdy już analizowali, jak będzie to wyglądało w ligowej tabeli – Liverpool skserował ich sposób gry i zdobył gola na wagę zwycięstwa. Co istotne – po raz drugi w ostatnich kilku dniach Burnley gubi punkty w samej końcówce. Z Manchesterem United prowadzili 2:0 i stracili bramkę na 2:2 w doliczonym czasie gry. Dziś ledwo wyrównali i pyk, znów w doliczonym czasie gry skapitulowali, tracąc przy tym punkt. W efekcie zamiast kontaktu z czołówką, Burnley musi coraz mocniej oglądać się za siebie. 3:0 swój mecz wygrało dzisiaj Leicester City i traci do ludzi Dyche’a już tylko cztery punkty.

Reklama

*

Z pozostałych meczów łapcie tylko to, nic innego się nie liczy.

Burnley – Liverpool 1:2 (0:0)

Gudmundsson 87′ – Mane 61′, Klavan 90+3

Reklama

Leicester City – Huddersfield 3:0 (0:0)

Mahrez 53′, Slimani 60′, Albrighton 90+2

Stoke – Newcastle United 0:1 (0:0)

Perez 73′

Brighton – Bournemouth 2:2 (1:1)

Knockaert 5′, Murray 48′ – Cook 33′, Wilson 79′

Najnowsze

Anglia

Anglia

Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City

Michał Kołkowski
2
Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City

Komentarze

5 komentarzy

Loading...