Reklama

Manchester City prawdopodobnie już nigdy nie przegra żadnego meczu

redakcja

Autor:redakcja

31 grudnia 2017, 16:02 • 3 min czytania 22 komentarzy

Nie mamy już pomysłu, co musiałoby się stać, by Manchester City przegrał mecz. Dzisiaj w wyjazdowym meczu z Crystal Palace nie wychodziło im praktycznie nic. W pierwszych 45 minutach zrobili tyle samo zmian, ile oddali celnych strzałów na bramkę rywala – bo z boiska zszedł kontuzjowany po boleśnie wyglądającym szpagacie Gabriel Jesus. Ospali, apatyczni – gdy już dochodzili do okazji, dość spektakularnie je marnowali, a przodował w tej kategorii Leroy Sane. Co więcej – po 91 minutach nudnawego bicia głową w szczelny płot postawiony przez gospodarzy, Palace dostali rzut karny po faulu Sterlinga.

Manchester City prawdopodobnie już nigdy nie przegra żadnego meczu

Wystarczyło trafić z 11 metrów i przetrwać przez jakieś 180 sekund, które pozostało do końcowego gwizdka. Wystarczyło wykorzystać ten element piłkarskiego rzemiosła, który wydaje się najprostszy. Wystarczyło tego nie spieprzyć.

Ale przecież to Manchester City. Prawdopodobnie nawet gdyby Luka Milivojević uderzył nieco lepiej, prawdopodobnie nawet gdyby nie pokusił się o sprawdzenie, czy Ederson na pewno stoi w środku bramki Citizens, ba, prawdopodobnie nawet, gdyby padł tu gol – City jakąś niesamowitą szarżą zdołałoby wyrównać. Ich przeznaczeniem w tym sezonie jest zachowanie stylowego zera w rubryce „porażki”, wybaczcie, ale tak to w tej chwili wygląda. Mogą grać słabiej, mogą być mniej skuteczni, mogą nawet mieć pecha – bo groźnie wyglądał też uraz De Bruyne. To wszystko nie wystarcza, by doszło do tej wyczekiwanej przez 3/4 Anglii straty punktów. Nie i tyle. Gdy już wszystko zawodzi, gdy z przodu nie udaje się wcisnąć – to w tyłach na niesamowity poziom wzbija się Ederson i przynajmniej punkt udaje się uratować.

Dziś to właśnie on zasługuje na największe pochwały – nawet nie za wyciągnięcie tego turlnięcia z 11. metrów w wykonaniu Serba, ale też za interwencje… Interwencję sprzed przerwy, gdy to Crystal Palace tworzyło większe zagrożenie pod bramką rywala. „Większe” to znaczy – dwa razy, z czego zresztą tylko raz trochę spocił się bramkarz. To dużo mówi nie tylko o poziomie gry obu drużyn, ale też tempie pierwszych 45 minut. Po prostu, Manchester City podawało sobie piłkę, Crystal Palace z pewnym podziwem obserwowało, jak Citizens oddają się tej niełatwej sztuce. I tak to trwało, kwadrans, pół godziny, w końcu godzinę. Serio, nawet wpuszczony za Jesusa Aguero nie potrafił dzisiaj bujnąć łajbą, podobnie zresztą jak De Bruyne, który grał daleko od poziomu, do którego nas przyzwyczaił. A pamiętajmy – rywalem był zespół walczący o utrzymanie.

Czy powinniśmy krytykować City za rozczarowujący remis? Nie, nie mamy takiego wrażenia. Podopieczni Roya Hodgsona skupiali się na przeszkadzaniu, to prawda, ale City nie forsowało tempa, jakby bez przekonania, że warto w ostatni dzień roku rzucać wszystkie siły na front, który i tak wydaje się już wygrany. Nikt tam nie panikował, że nie udało się dziś strzelić, a pewnie poważniejszym zmartwieniem od wyniku już w pierwszej połowie stał się uraz Jesusa.

Reklama

Namiast jeśli weźmiemy pod uwagę ten rzut karny, w drugiej minucie doliczonego czasu gry, przy takiej niemocy ofensywnej najlepszej drużyny jesieni 2017… Mecz, który można było określić mianem „spotkania zupełnie bez historii” wyrasta na miano symbolu.

Symbolu niezatapialności Manchesteru City, który już chyba po prostu nigdy nie przegra żadnego spotkania. No bo jeśli nie przegrało w takiej sytuacji, to kto może im zrobić krzywdę?

***

Mecz zagrało też WBA z Arsenalem, Krychowiak dostał 18 minut gry, wtedy też padły oba gole, oba raczej bez jego wyraźnego udziału. Przy bramce straconej przez drużynę Polaka główną rolę odegrał mur, który rozstąpił się przed uderzeniem Alexisa Sancheza. Przy strzelonej – sędzia Mike Dean, który gwizdnął dość kontrowersyjną jedenastce po zagraniu ręką, które nie wyglądało na spcejalnie intencjonalne. Rodriguez uderzył słabo, po ziemi i w środek, czyli dokładnie tak, jak Milivojević w poprzednim spotkaniu. Tym razem jednak wpadło i Arsenal pogubił punkty. Nie piszemy o tym szerzej, bo już powoli odpalaliśmy fajerwerki, mecz leciał w tle. Dozo w Nowym Roku, najlepszego!

Najnowsze

Anglia

Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Szymon Piórek
0
Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship
Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
12
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
9
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Anglia

Anglia

Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Szymon Piórek
0
Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
6
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup
Anglia

Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Maciej Szełęga
1
Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Komentarze

22 komentarzy

Loading...