Reklama

To nie są leszcze, Stefan

redakcja

Autor:redakcja

01 grudnia 2017, 17:32 • 3 min czytania 106 komentarzy

Z drugiego koszyka Kolumbia, z trzeciego Senegal, z czwartego Japonia. To nie jest ani grupa śmierci, ale daleko też do losowania marzeń. Zapowiada się walka zażarta jak podczas bójki nożowników w budce telefonicznej.

To nie są leszcze, Stefan

Tak naprawdę jedynym plusem losowania jest to, że uniknęliśmy Hiszpanów. Kolumbia to nie ogórki, ale prezentują klasyczną dla wielu reprezentacji z tego regionu chimeryczność. Jak mają dobry dzień, potrafią poskładać każdego. Jak jednak nie mają, to przegrywają z Koreą Południową i remisują z Wenezuela (wyniki z tego roku).

Chyba zmalały szanse Kuszczaka na powołanie

Jeśli chodzi o drugi i trzeci koszyk, to trafiliśmy na jedne z najmocniejszych możliwych drużyn. O Senegalu tuż po ich awansie pisaliśmy tak:

Reklama

Senegal może być czarnym koniem turnieju. Gdzie nie spojrzeć młodzi, utalentowani zawodnicy, którzy już mają uznaną reputację. Defensywę może trzymać Koulibaly, mający wsparcie w solidnych Karze z Anderlechtu, Sane z Hannoveru, Salabi z Bordeaux. Kapitanem Kouyate z West Hamu, przed nim N’Doye z Birmingham City, Gueye z Evertonu, a z przodu Mbaye Niang, Diafra Sakho. W reprezentacji Tunezji taki Moussa Sow byłby gwiazdą, tutaj ma problem by wejść z ławki. Na niej zasiadł ostatnio nawet Keita Balde z Monaco. A przecież wszyscy oni mają lidera w osobie Sadio Mane. Jeśli tylko omijają go kontuzje, jest gwiazdą Premier League, właśnie wchodzącą w najlepszy piłkarsko wiek. Potrafi rozerwać obronę, wyczarować coś z niczego, nie przez przypadek znalazł się w drużynie roku ligi angielskiej.

Podtrzymujemy w całej rozciągłości. Kto z trzeciego koszyka mógł się równać z nimi potencjałem? Może Szwecja? Oczywiście Senegal może zachorować na to, na co chorowało wiele afrykańskich drużyn – pokłócą się o pieniądze, zaczną szarpać między sobą wewnątrz zespołu o pierdoły. W zasadzie idealnie byłoby, gdyby najpierw… grali z kimś innym, przy odrobinie szczęścia zawiedli, a potem rozsypali się w obliczu presji. Niestety, to my na otwarcie grupy H zagramy z Senegalem w Moskwie.

Z czwartego koszyka Japonia, choć można było wylosować Panamę, Arabię Saudyjską, Australię, czyli zespoły, w starciu z którymi bylibyśmy murowanymi faworytami. W potyczce z Japonią wcale tak być nie musi – Japończycy jak zawsze wyślą drużynę karną, doskonale zorganizowaną, nieźle grającą szybką piłką. Mają wciąż w swoich szeregach kilku graczy światowego formatu, którzy wiedzą co to wielka presja. Są grupy, w których czwarty koszyk będzie ewidentnie skazany na statysowanie – u nas równie dobrze może wygrać rywalizację.

z15857329IH,Kojiro

Miejmy nadzieję ta dwójka akurat złapie kontuzje

Reklama

Coś nam mówi, że w Kolumbii, Senegalu i Japonii panują właśnie znacznie lepsze nastroje niż u nas. Ale wiecie co? Przynajmniej będzie ciekawie. Japonia, Senegal, Kolumbia – to nie są rywale, z którymi gramy często. Jest odmiana, jest prawdziwy smak mundialu, czyli rywalizacja z drużynami z innych kontynentów, a nie znowu wewnątrzeuropejska jatka.

Jak się bawić, to się bawić, a nie kalkulować wymęczone 1:0 z Tunezją.

Łatwe grupy już mieliśmy, zarówno w 2006 jak i 2012. I co?

I jajco.

Żadna grupa sama się nie wygra, tak jak sama się nie przegra.

***

Nasze mecze:

18 czerwca Senegal w Moskwie
24 czerwca Kolumbia w Kazaniu
28 czerwca Japonia w Wołgogradzie

***

Co w pozostałych grupach? Grupa śmiechu Rosji (jakie zaskoczenie!), grupa śmierci z udziałem Argentyny, Islandii, Chorwacji i Nigerii, choć niewiele słabiej wyglądają Grupa E i F. Słabych meczów na horyzoncie tyle, co kot napłakał, choć oczywiście chyba nie popłaczemy się, jeśli przegapimy Maroko – Iran i Panama – Tunezja. Z drugiej strony, to są grupy szansy, by ktoś z drugiego szeregu stał się cichym bohaterem mistrzostw.

Screen Shot 12-01-17 at 05.27 PM

Najnowsze

Komentarze

106 komentarzy

Loading...